
Czytelniczka zwróciła naszą uwagę na formę reklamy, wykorzystaną przez właściciela studia fotograficznego w Wąbrzeźnie. Autor, promując własne usługi, dezawuuje konkurencję. „Czy jesteś niezadowolony z usług fotografów na 1-go Maja? Nie Ty jeden!!!” – napisał na plakacie, na którym zachwala własną ofertę
Taka reklama wywołała gorącą dyskusję. Do redakcji CWA zwróciła się jedna z Czytelniczek, którauważa, że warto poruszyć temat na łamach gazety. – Nie wiem czy to państwo wykorzystają, ale warto pokazać, że takie działania są słabe – napisała.
Zdecydowany sprzeciw klientów
Wśród dyskutujących przeważają głosy oburzenia. Warto zacytować niektóre z nich: „Kompletnie nie odnosząc się do jakości usług w obu studiach, sama reklama jest tak obrzydliwa, że w świetle prawa wyraźnie zalicza się do „nieuczciwej reklamy” (...)”; „Prostackie zagranie. Z pewnością zasługuje na zawodowy ostracyzm (...)”; „Myślę że nie znajdzie się osoba, którą taki plakat pożal się Boże zachęci... Zero profesjonalizmu, tylko chamstwo, łapanie się czegokolwiek, akt desperacji na moje. Wstyd!”; „ Jeśli uważasz, że to normalne, to chyba żyjemy dwóch odrębnych światach... świat schodzi na psy dzięki takim zachowaniom... bądźmy ludźmi... tyle”; „I to jest właśnie to! Wypowiadają się ludzie, którzy są z branży, w jakiś sposób są dla siebie „konkurencją”, chociaż każdy ma swoich klientów! I nie musi posuwać się do takich prostackich zagrań i metod! Właśnie tego zabrakło Kamilowi, więcej pokory i szacunku!”
Nie wszyscy są zniesmaczeni
Nieliczni nie widzą jednak w takiej formie reklamy niczego złego. „Fakt, przesadził. Ale trochę prawdy w tym jest... Jest młody, ambitny, idzie do przodu (...)”; „Połowa z osób wypowiadających się z racji znajomość z jednym czy drugim fotografem wypowiada się, że beee, że nieładnie. W rzeczywistości młody zastosował sposób reklamy, który jest od dawna znany i który jest skuteczny, najprostszy przykład to fakt, że jego konkurencja właśnie zrobiła mu darmową reklamę, pomimo, że wydaje im się inaczej. To jest akurat dość dobry dowód na to, że niektórzy zatrzymali się 30 lat temu – przynajmniej w kwestiach marketingowych. Zamiast się żalić, trzeba było zrobić odpowiedź nie tyle agresywną, skoro tego stylu nie preferujecie, co pokazującą, że jesteście ponad to i macie klasę. Powodzenia w walce na wąbrzeskim dochodowym rynku”; „Każdy głos poparcia dla Pana Ronowskiego i każdy lajk sprawia, że wszyscy wasi znajomi dowiadują się o nowym zakładzie w mieście. Pytanie czy to aby na pewno ANTYreklama...”.
Czy wolny rynek oznacza brak zasad?
Wąbrzeźno jest niewielkim miastem, więc na plakacie nie musiały pojawić się nazwiska fotografów, aby wszyscy wiedzieli, do kogo odnosi się reklama Kamila Kocimskiego. Zakłady fotograficzne Waldemara Ronowskiego i Jerzego Skibickiego znane są na rynku od wielu lat, cieszą się uznaniem i szacunkiem klientów. – Ta sytuacja przerosła nas bardziej, niż myśleliśmy, ale reakcje wąbrzeźnian, okazujących swoje oburzenie, bardzo nas umocniły i podsumowały działalność mojego taty i brata – mówi Zbigniew Ronowski. – Otrzymujemy prywatne wiadomości, bezpośrednio rozmawiamy z ludźmi, widać to również w komentarzach na profilu. Co ciekawe, odezwali się wszyscy, którzy działają w podobnej branży (lecz są uczciwą konkurencją) ze słowami pogardy na tego typu „sposób pozyskiwania klientów”. Oni również borykają się z podobnymi zachowaniami w relacjach z firmą pana Kocimskiego. Na dodatek ma on na tyle mało kultury, że szczyci się tym plakatem jako „agresywną formą reklamy” i jest dumny, że to „zadziałało”. Wydaje mi się jednak, że osiągnął zupełnie inny efekt. Uczciwa i zdrowa konkurencja jest istotą rynku, dzięki niej klient zyskuje lepszą jakość i ceny. Konkurencja młodego właściciela zakładu fotograficznego jest na tyle bezczelna i nieuczciwa, że dotknęła nie tylko nas, ale całą branżę foto-video, a nawet część wąbrzeźnian – przekonuje Zbigniew Ronowski. Na facebookowym profilu swojego studia fotograficznego również broni dobrego imienia rodziny. „Waldemar Ronowski od 1964 roku jest fotografem każdego z Was, od urodzin po wszystkie inne ważne chwile życia prywatnego oraz przy oficjalnych okazjach. W obecnej chwili w maleńkim zakładziku przy ulicy 1-Maja w wieku 75 lat spełnia swoją misję jako fotograf i jest to dla niego część życia. Jak ma siły, robi dla Was zdjęcia legitymacyjne i nie tylko”.
Świat się zmienia
– Myślę, że każdy z nas spotyka się codziennie z negatywną reklamą. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się przed wyborami, kiedy jedna strona opisuje w sposób negatywny drugą i na odwrót – przekonuje Kamil Kocimski. – Takie kampanie są czymś normalnym, a jeżeli ktoś poczuje się obrażony, to zgłasza sprawę do sądu i to sąd rozstrzyga czy reklamodawca przekroczył granice prawne w swojej kampanii – uzasadnia.
Jak przyznaje właściciel studia, jego reklama była zbyt krótko widoczna, aby mógł stwierdzić czy przełożyła się na wzrost liczby klientów. – Jednak dzięki publikacji plakatu na facebookowym profilu zakładu Ronowski-Studio, wyświetlenia mojej strony wzrosły o 500%, a zanotowałem tylko 17. wycofanych polubień. Uważam, że to bardzo dobry wynik. Takie wyniki prognozują, że to najbardziej przełoży się w przyszłym miesiącu na liczbę klientów - chwali się Kamil Kocimski. Dodaje, że do jego zakładu trafiło wielu zawiedzionych klientów innych fotografów, co skłoniło go do wywieszenia plakatu. – Ten plakat postanowiłem zrobić w najprostszy możliwy sposób (10 minut pracy). Trochę się zawiodłem, bo liczyłem, że większość ludzi rozpozna postać „Wujka Sama”, wzywającego do poboru w amerykańskiej armii. Reklama miała być zabawna i miała dotyczyć problemu, który sygnalizowali mi moi klienci. Niestety, jak to zwykle bywa, nie każdy zrozumiał – wyjaśnia Kocimski. Pytany o granice w reklamowaniu własnej działalności, nie widzi w swoim postępowaniu niczego niewłaściwego. – Skoro w samej nazwie „wolny rynek” jest słowo wolność, to oznacza, że każda firma może robić, co uważa za słuszne. Jednak są granice prawne, których przekraczanie jest karalne, ale moja firma tych granic nie przekroczyła. Jeśli właściciele innych zakładów są przeciwnego zdania, to niech skierują sprawę do sądu i kropka – podkreśla.
Prawnie podobna sytuacja nie jest jednoznaczna. Zgodnie z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, za reklamę porównawczą uznaje się działanie, które umożliwia bezpośrednie lub pośrednie rozpoznanie konkurenta reklamodawcy albo jego towarów lub usług przez niego oferowanych. Ustawa zaznacza, że treść reklamy porównawczej nie może być sprzeczna z dobrymi obyczajami (art. 16 ust. 3), musi więc spełniać łącznie kilka przesłanek, m.in. nie może być reklamą wprowadzającą w błąd; w sposób rzetelny i dający się zweryfikować na podstawie obiektywnych kryteriów porównuje towary lub usługi zaspokajające te same potrzeby lub przeznaczone do tego samego celu; nie dyskredytuje towarów, usług, działalności, znaków towarowych, oznaczeń przedsiębiorstwa, a także okoliczności dotyczących konkurenta.
Tekst i fot.
Krzysztof Zaniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie