
Długotrwałe opady deszczu szczególnie utrudniają życie mieszkańcom terenów wiejskich i rolnikom. Jedną z ofiar pogody jest Janina Burdzy z Jarantowic, której droga dojazdowa do domu zniknęła pod wodą
Odcięta od świata
Droga do domu 70-letniej Janiny Burdzy wiosną i latem jest zapewne bardzo malownicza, wzdłuż drogi bowiem znajdują się dwa bagna i wierzby. Aż do tegorocznej jesieni ze zbiornikami wody nie było problemu, ale obfite deszcze sprawiły, że kilka tygodni temu woda przelała się na drogę. Żeby dotrzeć z domu do wsi pani Janina zmuszona jest przedzierać się przez pola, nieraz upadając w błoto.
– Nie mam jak przejść, a przecież muszę chodzić choćby po chleb – mówi zrozpaczona mieszkanka Jarantowic. – Jak mi się coś stanie to nawet karetka do mnie nie dojedzie.
Jak twierdzi, bezskutecznie prosiła o pomoc wójta gminy Ryńsk Władysława Łukasika. Do wójta zwrócił się też sąsiad pani Janiny – Ludwik Urbański, na którego polach zalega woda.
– Tu potrzebna jest koparka. Żeby udrożnić odpływ wody trzeba wykopać rów, bo ten przy drodze powiatowej Jarantowice-Stanisławki jest rowem melioracyjnym i on w tej chwili jest niedrożny.
Dokończenie ze str. 1
Do rowu dochodzi rurociąg z bagna przy drodze pani Janiny. Ten rurociąg pod polami został założony 20 lat temu i do tej pory działał. Było wszystko w porządku – wyjaśnia. – Droga powiatowa była pobudowana 40 lat temu i wtedy został zrobiony rów. Od tamtego czasu nikt go palcem nie tknął. Rów jest zarośnięty. Praktycznie to powinien się tym zająć powiat, ale rów znajduję się na terenie gminy, więc wójt chyba też ma coś do gadania. Mogliby przecież coś razem zadziałać. Byłem chyba ze cztery razy u wójta i za każdym razem mówi „tak, zajmę się tym” i na tym się kończy.
Gmina: podtopienia są wszędzie
Władysław Łukasik w rozmowie z nami stwierdził, że ani spółka wodna, ani strażacy nie są w stanie takich ilości wody przepompować. Oddelegowany przez wójta pracownik powiedział nam więcej.
– Sprawdziliśmy jak sytuacja wygląda na miejscu. Ruch wody na odcinku drogi powiatowej jest zachowany. Rów jest trochę zarośnięty, ale woda spływa – mówi Łukasz Gapiński, z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Ryńsk. – Obowiązek czyszczenia urządzeń melioracyjnych należących do właściciela działek, który nie jest w spółce wodnej spoczywa na nim. W przypadku pani Janiny Burdzy to najlepszym rozwiązaniem byłoby podniesienie drogi, ale to są prywatne tereny, więc musiałby to zrobić właściciel działki. Podstawowym problemem jest ilość wody. Podtopienia są wszędzie.
Powiat: priorytetem jest łatanie dziur
Kierownik Zarządu Dróg Powiatowych w Wąbrzeźnie Krzysztof Bas, podobnie jak urzędnicy z gminy, za głównego winowajcę uważa nadmiar wody opadowej.
– Grunt jest już tak nasycony, że jej nie przyjmuje. Rolnicy, budowlańcy i drogowcy załamują ręce, bo woda wszędzie robi szkody. Nie ma na to lekarstwa – przekonuje.
Na zarzut, że rów przy drodze Jarantowice-Stanisławki jest zarośnięty i niedrożny, przez co utrudnia odbiór wody z zalanych działek, odpowiada tak:
– Rów przydrożny nie jest od tego, aby odprowadzać wodę z przyległych działek. Teraz odchodzi się od głębokich rowów. Taki na głębokość metra wystarczy, żeby odprowadzić wodę z drogi – mówi. – Niestety, drogi są niedofinansowane i jeśli mamy wybór – załatać ubytek w asfalcie, a wyczyścić rów, żeby spuścić wodę z pola, to wybieramy to pierwsze. Priorytetem jest utrzymanie drogi w przejezdności. Kosimy pobocza, ale żeby przeprowadzić konserwację rowu trzeba wynająć sprzęt, a na to już nie starcza pieniędzy. Aby dociec przyczyny, dlaczego woda zalega na polach należałoby najpierw przejrzeć instalację melioracyjną i sprawdzić czy odbiera ona wodę. Często okazuje się, że wskutek prac polowych rurki zostają uszkodzone.
Niedrożność wynika z wielu czynników
Radek Krajewski, właściciel firmy zajmującej się pracami melioracyjnymi, nie narzeka w tym roku na brak zleceń.
– Przyczyny niedrożności instalacji drenarskich i urządzeń melioracyjnych wynikają z wielu czynników. Jednym z nich są zaniedbania. Dopóki nikogo nie zalewało, wiele osób nie myślało o konserwacji. Oczywiście, prężnie działa wiele spółek wodnych, ale nie da się wszystkiego nadrobić w jednym roku – mówi. – Następna sprawa to sama natura. Kilka lat suszy sprawiło, że dreny zarosły korzeniami od roślin i drzew, które po prostu szukały wody. Instalacje te są też przestarzałe. Rury ceramiczne kruszą się, bo jak na dzisiejsze warunki, uprawy są położone zbyt płytko. Nowoczesny sprzęt jaki pracuje na polach po prostu je zagniata. W niektórych przypadkach udaje się je udrożnić, ale bardzo często trzeba odbudowywać je od nowa. Myślę że jest także potrzeba większego dofinansowania przebudowy odbudowy i konserwacji urządzeń melioracyjnych i rowów przez państwo, gdyż spółki wodne dysponują środkami ze składek samych rolników, a te nie wystarczają na ogrom prac jakie są do wykonania. Problem staje się coraz większy.
Prognozy pogody nie nastrajają optymistycznie. Według meteorologów, w grudniu spodziewane są, na zmianę, opady deszczu i śniegu.
Tekst i fot.
Paulina Grochowalska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Witaj w naszej agencji reklamowej. Posiadamy wieloletnie doświadczenie w branży reklamowej, a nasz kreatywny zespół grafików oraz programistów, zadba o wizerunek Twojej firmy. https://reklama-lublin.pl/