
Flagowy projekt rządu spowodował stratę ponad 200 zł w miesięcznym wynagrodzeniu naszej rozmówczyni. Przedstawiciele różnych zawodów są zdegustowani...
– Od wielu lat przestałam wierzyć, że coś zmieni się w kwestii wynagradzania na lepsze dla osób takich jak ja – mówi nasza Czytelniczka.
– Pomoc potrzebującym, biednym i nieradzącym sobie w obecnych czasach rodzinom delegowana na osoby z dużym doświadczeniem psychologicznym i pedagogicznym wydawała się ze wszech miar sensowna. Podobni do mnie ludzie podjęli się tego mało satysfakcjonującego zadania – mówi pracownica branży z naszego powiatu.
– Gdy zobaczyłam wpływ na konto wynagrodzenia styczniowego za tak trudną pracę, to wręcz oniemiałam. Kwota nigdy nie była duża, a tym samym mało satysfakcjonująca, ale po wprowadzeniu ustawy o Polskim Ładzie okazało się, że i tak była według autorów ustawy zbyt wielka. Nie będę używać słów niecenzuralnych, ale pomimo wieloletniego nawyku, żeby tego nie robić, mam ogromną ochotę trochę sobie ulżyć i określić moje odczucia w wulgarnej wypowiedzi. Wypełniłam wszystkie druki przedstawione przez pracodawcę, by uniknąć perturbacji płacowych pod koniec stycznia, które stały się udziałem nauczycieli otrzymujących wypłatę pierwszego, każdego miesiąca. Na nic to się zdało, bo przepisy są zbyt skomplikowane, by księgowość dała sobie z tym radę. Dowiedziałam się również, że nic się nie stało, gdyż wyrównanie kiedyś otrzymam. Super, tyle że za jakiś czas może mnie już nie być. Pandemia szaleje, a trup ściele się gęsto, nie tylko wśród najbliższych znajomych, ale też i w rodzinie. Teraz pracuję i teraz oczekuję na bieżące wypłaty, a nie po mojej śmierci – podkreśla rozmówczyni CWA.
Czy kobieta słusznie zakłada, że wyrównania „niby wadliwych wyliczeń” płac się nie doczeka? Czas pokaże. Nauczyciele dostali pod koniec stycznia wyrównania, ale 1 lutego wpłynęły im na konto znów zaniżone wynagrodzenia. Być może związane jest to z wyższą stawką zdrowotną, albo jeszcze z czymś innym? Matematycy zatrudnieni w oświacie twierdzą, że i „13” – dodatkowe wynagrodzenie dla sfery budżetowej – jest zaniżona. Bilans zysków i strat jest zdecydowanie po stronie tej drugiej wersji. Do tego dochodzi brak konkretnych wytycznych.
W zdalnej telekonferencji z dyrektorami jednostek oświatowych padło oświadczenie ze strony przedstawicieli odpowiedniego lokalnie kuratorium, że nikt nie wie jakie będzie nauczycielskie pensum od nowego roku szkolnego i kiedy szkoły wrócą do nauczania stacjonarnego. Usprawiedliwieniem tego stanu rzeczy jest nadmiar obowiązków ministra Czarnka, który poza edukacją zajmuje się też nauką, czyli szkolnictwem wyższym.
Widać kaganek oświaty (dla niektórych polityków – krużganek) bywa trudny do poniesienia. A z definicji w ogólnym pojęciu nie jest raczej ciężki, ten właściwy. Jednak oceny pracowników edukacji i powiązanych z nią branż nie mają większego znaczenia dla decydentów, wprowadzających nowy „ład”.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie