
Wędkarze z Wąbrzeźna alarmują, że z przepompowni ścieków przy ul. Chełmińskiej nieczystości dostają się wprost do jeziora Frydek.
Na potwierdzenie sygnału wędkarze przesłali do redakcji zdjęcie, na którym widać zanieczyszczony fragment jeziora Frydek.
Do podobnych sytuacji dochodziło wcześniej – mówi jeden z wędkarzy (dane do wiadomości redakcji). – Jak w przepompowni siadała aparatura, to ścieki puszczano prosto do jeziora. Widać wyraźnie, że to zwykle fekalia, smród jest okropny. Kiedy ktoś z brzegu zarzuci spinningiem, to można takie rzeczy wyciągnąć, że obrzydzenie bierze – dodaje.
Według wędkarza niepokojący jest również fakt, że niedaleko od feralnego miejsca dzieci korzystają z dzikiej plaży. Zanieczyszczenie jeziora jest więc nie tylko nieprzyjemne, ale też niebezpieczne dla zdrowia.
Zdarzenia nie potwierdza prezes MZECWiK-u.
– Nic mi nie wiadomo na ten temat. Do nas nikt nie zgłaszał zanieczyszczenia – mówi Marek Kondraciewicz. – Moim zdaniem taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Mamy oczyszczalnię, do której trafiają wszystkie ścieki. Chciałbym dodać, że kilka dni temu spotkałem się i rozmawiałem ze środowiskiem wędkarskim. Nikt nie poruszał podobnego tematu – podkreśla prezes Kondraciewicz.
O problemie słyszał z kolei Andrzej Duńczyk, szef miejskiego koła PZW.
- Miałem taki sygnał od jednego z wędkarzy – mówi. – Ale było to 3 – 4 dni po zdarzeniu, czyli już musztarda po obiedzie. To zdecydowanie za późno. Nie mogę więc jednoznacznie potwierdzić, że takie zanieczyszczenie miało miejsce, czy była jakaś sytuacja awaryjna. Podobne fakty należy zgłaszać od razu. Chcę zaznaczyć, że każdy wędkarz należący do PZW otrzymuje wykaz wód, na którym, jest także spis telefonów alarmowych, pod które można zgłaszać wszelkie zagrożenia, zauważone zanieczyszczenia itp. Można również dzwonić pod numer alarmowy MZECWiK tel. 994, czyli numer pogotowia wodno – kanalizacyjnego. Telefon jest czynny całą dobę. Pracownicy reagują natychmiast, wiem to z doświadczenia. W przeszłości miałem sygnały o podobnych zdarzeniach np. w pobliżu stacji Solo, przy dawnej „Cechowej” czy na jeziorze Sitno. Powiadomieni pracownicy MZECWiK natychmiast przystępowali do działania. Zresztą firma monitoruje przepływ ścieków. Nieraz współpracowałem także ze strażą miejską, a komendant Grzybek nigdy nie odmówił mi pomocy – zaznacza Andrzej Duńczyk.
Jak informuje wędkarz zgłaszający problem, tydzień temu w przepompowni przy ul. Chełmińskiej była ekipa, która wykonywała jakąś naprawę. Ścieki do jeziora obecnie nie płyną, ale smród pozostał.
Krzysztof Zaniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie