Reklama

Władze Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej, Wodociągów i Kanalizacji przywiążą odbiorców?

Gazeta CWA
10/12/2015 09:32

Władze Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej, Wodociągów i Kanalizacji chcą zlikwidować centralną ciepłownię przy ulicy Okrężnej i zastąpić ją szeregiem indywidualnych kotłowni gazowych we wszystkich obiektach, do których dostarczane jest z niej ciepło. Entuzjazmu wśród klientów miejskiej spółki nie widać

MZECWiK przygotowuje się do inwestycji. Na razie odbiorcy są zapoznawani z projektem porozumienia, które zakłada, że pozostaną klientami MZECWiK przez 10-15 lat. Dokument zawiera też zapisy mówiące o karach umownych, jakie musieliby płacić odbiorcy, którzy przed upływem tego okresu chcieliby zmienić dostawcę ciepła. 

Spółdzielnia sceptyczna

Pod koniec listopada prezes Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej, Wodociągów i Kanalizacji Marek Kondraciewicz oraz burmistrz Leszek Kawski spotkali się z prezydium rady nadzorczej i zarządem, a także pracownikami działu technicznego Spółdzielni Mieszkaniowej w Wąbrzeźnie. SM to największy odbiorca energii cieplnej z centralnej kotłowni. Rozmawiano o zmianach dotyczących bloków na osiedlu Hallera. – Nie podjęliśmy żadnych wiążących decyzji – informuje prezes spółdzielni Marian Chrostowski. – Władze spółdzielni przedstawiły swoje wątpliwości i pytania na piśmie. Czekamy na pisemną odpowiedź MZECWiK-u. Na pewno nie zgodzimy się na jakieś dodatkowe obciążenia czy kary, o których jest mowa w projekcie porozumienia.

Kotłownia nie była przewymiarowana

Argumenty władz MZECWiK-u nie trafiają także do Bogdana Koszuty, byłego burmistrza Wąbrzeźna. – Dziwię się, że władze spółki nie rozumieją faktu, iż projekt i budowa kotłowni miejskiej przy ulicy Okrężnej wynikały z potrzeb zagospodarowania przestrzennego oraz bilansu energetycznego miasta, które opierały się na panujących wtedy warunkach – mówi wieloletni włodarz miasta. – Mój następca, burmistrz Woźniak, zmodernizował kotłownię z węglowej na gazową zgodnie z potrzebami i wiedzą, jak ten bilans się kształtował. Teraz mamy zupełnie inny czas, zarówno jeśli chodzi o technologię, jak też źródła energii i zapotrzebowanie na nią. To nie jest tak, że w przeszłości popełniono błąd i wybudowana została kotłownia o zbyt dużej mocy. Natomiast pan Kondraciewicz wypowiada się, jak by był duchem świętym i już teraz wiedział, jak sytuacja będzie wyglądała za  lat pięćdziesiąt.

Temat nienowy, lecz technologie tak

Temat ewentualnych zamiarów uniezależniania się odbiorców od miejskiej ciepłowni podejmowano już kilkanaście lat temu. – Jeszcze z prezesem Szczepanem Wtulichem rozpatrywaliśmy, co by było, gdyby administratorzy wspólnot mieszkaniowych zdecydowali się na budowanie małych kotłowni, tylko na potrzeby własnego budynku. Jednak wówczas to nie był duży problem. Tych wspólnot nie było wiele, inne były możliwości techniczne oraz koszty inwestycji. Jeszcze 10-15 lat temu takie zadanie byłoby trudne do zrealizowania przez małą wspólnotę mieszkaniową. Teraz dostępne są tańsze i bardziej nowoczesne kotły, uwarunkowanie się zmieniły. Jeśli wspólnoty przemyślą sprawę, to zapewne dojdą do wniosku, że obecnie korzystniejsze będzie dla nich samodzielne zainwestowanie w budowę własnych kotłowni. Nikt nie będzie decydował za mieszkańców, którzy również mogą podołać temu zadaniu. Z mojej wiedzy wynika, że np. spółdzielnia mieszkaniowa też nie do końca chce się zgodzić na warunki stawiane przez MZECWiK, czyli że to spółka zaciąga kredyt, buduje małe kotłownie (żeby nie było strat na przesyle), ale nadal zarządza wszystkim i ma decydujący głos, jeśli chodzi o stawki za dostawę ciepła. Ludzie potrafią liczyć, więc oferta MZECWiK nie musi być dla nich atrakcyjna – uzasadnia Koszuta. 

Przyszłość w OZE?

– Zamiast szukać, jak przywiązać do siebie odbiorców, niemal jak chłopów pańszczyźnianych do ziemi, należałoby raczej zacząć wykorzystywać odnawialne źródła energii. Sprawdzić możliwości wsparcia z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, funduszy unijnych itp. I nie kombinować, jak by tu opodatkować wspólnoty, lecz pozyskać fundusze np. na fotowoltaikę i korzystać z energii słonecznej. Byłby to zwrot bez szkody dla nikogo, wzrosłaby sprawność energetyczna, i to by stworzyło możliwość konkurowania z małymi kotłowniami gazowymi. Zabezpieczyłoby również rezerwę energetyczną. Istniejąca kotłownia gazowa, zapewne po jakiejś modernizacji, mogłaby stanowić takie zabezpieczenie. Przecież nie wszystkie kotły muszą pracować jednocześnie. A warunki za kilka lat ponownie mogę ulec zmianie. To również trzeba wziąć pod uwagę – przekonuje Bogdan Koszuta.

O tym, jak rozwinie się sprawa zamiaru likwidacji centralnej kotłowni miejskiej, będziemy Państwa informować w kolejnych wydaniach gazety.

 

Krzysztof Zaniewski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do