Reklama

Policja w sklepie, klienci w popłochu...

Gazeta CWA
21/01/2022 00:04

14 stycznia br., w późnych godzinach wieczornych, w osiedlowym sklepie poza ostatnimi klientami pojawili się policjanci. Co tam się działo?

– Jak nic – pomyślałem sobie – zapłacę mandat i to według nowego taryfikatora – mówi nasz Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) i opowiada o sytuacji, której był uczestnikiem.

– Poszedłem po fajki, bo mi się skończyły. W sklepie parę osób, wszyscy bez maseczek. Ja mam swoją w kieszeni, ale jeśli inni nie mają, to co będę się wychylać? Kolejni wchodzący do sklepu to policjanci, którzy od razu pytają o brak maseczek. Wszystkim robi się gorąco, bo funkcjonariusze informują, że poczekają na nas na zewnątrz, gdyż wewnątrz placówki handlowej jest za dużo osób. Sytuacja robi się nerwowa, a nawet lekko histeryczna. Dwie panie stojące w kolejce przede mną kupują alkohol i wędlinę, co wyraźnie wskazuje, że wybierają się na imprezę. Jedna z nich wyraża głośno swoje pretensje do koleżanki, że namówiła ją na te zakupy, a teraz przyjdzie wszystkim zapłacić mandaty i to nie wiadomo do końca w jakiej wysokości. Ekspedientka, jedyna w maseczce, jest tak zdenerwowana, że nie jest w stanie znaleźć zwykłych cytryn, które też chcę kupić. W międzyczasie feralni klienci tego sklepu wymieniają się uwagami na temat najbliższych działań. Ktoś proponuje, by w ogóle nie wychodzić ze sklepu, bo może czekającym policjantom się znudzi, albo dostaną jakieś pilne zgłoszenie i odjadą. Panie spieszące się na imprezę, lekko skłócone i bez humoru, twierdzą, że co ma być, niech się stanie. Łapanki nie się uniknąć, pierwsze opuszczają sklep – snuje swoją opowieść mężczyzna.

– Idę za nimi. Wszyscy zostajemy kulturalnie pouczeni o konieczności właściwych zachowań podczas pandemii i przestrzegania obowiązujących obostrzeń sanitarnych. Niby nic się nie stało. Jednak dobre samopoczucie diabli wzięli. W drodze do domu myślałem cały czas, dlaczego nie założyłem maseczki. Z reguły zawsze to robię, wchodząc do zamkniętych pomieszczeń. Tym razem bezwiednie tego nie zrobiłem, bo wszyscy wokół byli bez maseczek. Tak zwany „owczy pęd” – zachowania dostosowane do otoczenia. Lepiej oddycha się bez maseczki, więc jeśli inni ich nie mają to ja sam poczułem się usprawiedliwiony w tej sytuacji. Na co dzień przestrzegam reżimu sanitarnego w pracy i w domu. Dlaczego w opisanej sytuacji zachowałem się inaczej – sam nie wiem. Ponieważ było to incydentalne zachowanie, byłem wręcz przekonany, że zapłacę wysoki mandat – kończy relację nasz Czytelnik.

Jeszcze nie skończyła się fala zakażeń deltą, a w kolejce ustawia się omikron. Nie zapominajmy o właściwym zachowaniu w każdej sytuacji dla własnego i innych dobra oraz w celu zachowania środków płatniczych w portfelu.

B. Walas, fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do