
Nie mają łatwego życia mieszkańcy ulic: Witalisa Szlachcikowskiego i Władysława Reymonta w Wąbrzeźnie. Po obfitych opadach deszczu nie mogą normalnie dojechać do swoich posesji i zebrać plonów z pól. Ich domostwa zostały otoczone sporymi rozlewiskami
ZDW – „To nie my”
Mieszkańcy tej części miasta uważają, że za ich problemy odpowiadają głównie drogowcy, którzy przebudowują ulicę Kętrzyńskiego. Podczas budowy przepustu pod ulicą mieli oni zablokować rów, którym do tej pory płynęła woda. Inwestorem jest Zarząd Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy. Jednak wykonawca prac drogowych odpiera zarzuty.
– Problem leży gdzie indziej. Prace prowadzone przy budowie przepustu nie mają na to wpływu. Przyczyną zalewiska jest niedrożny odcinek rowu melioracyjnego, który znajduje się między torami a terenem należącym do firmy Ampol-Merol – wyjaśnia Michał Sitarek z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy. – To powoduje podnoszenie się poziomu wody po obu stronach ulicy. Udrożnienie rowu melioracyjnego umożliwi sprawny odpływ wody. Problemy z zalewaniem terenu zbiegły się w czasie z naszą inwestycją, pewnie dlatego mieszkańcy właśnie w niej dopatrują się przyczyny swoich kłopotów – tłumaczy.
Jednak jak zauważa rzecznik ZDW, udrożnienie spornego rowu to nie jest prosta sprawa.
– Obecnie bardzo trudno tam wjechać ciężkim sprzętem. Przypuszczam, że niezbędne prace mogą być rozciągnięte w czasie – zaznacza.
Budowa przepustu pod jezdnią ma zostać zakończona w połowie listopada br. Termin został przedłużony, właśnie ze względu na problemy z odprowadzaniem wody.
Potop 2017
Zdaniem mieszkańców do tej pory rów nadążał z odprowadzaniem wody. Jednak w tym roku sytuacja wydaje się nie do opanowania. A płacą przecież Spółce Wodnej za utrzymanie urządzeń melioracyjnych. Uważają, że jak przez lata były susze, to nie zadbano należycie o stan rowów. Teraz, kiedy opady były obfite, rolnicy nie mogą dojechać na swoje pola. Nawet dojście pieszo stanowi nie lada problem, zaś na zbiór czeka m.in. kukurydza. Gospodarze nie mogą także korzystać z zalanej łąki, a zwierzęta trzeba karmić.
– W tym roku, jak przyszły duże opady deszczu, jest problem. Worki, które wcześniej blokowały wylewanie się wody na nasze pola, zostały zniszczone. A od kiedy jest robiony przekop pod ulicą Kętrzyńskiego, to już całkiem nas zalewa – mówi pan Sulikowski, mieszkaniec ulicy Reymonta. – Oni tam pompują cały czas wodę. Inaczej nie mogliby pracować. Poza tym pozarywane są studnie odpływowe z kanału burzowego. Teraz nie widać, bo zasypane. A przez to wszystko woda kierowana jest na nasze pola. Rozumiemy, że jak są duże opady, to grunt nie jest w stanie wchłonąć całej masy wody. Ale to nie może tak być, żeby nikt z tym nic nie zrobił – podkreśla.
Płynie woda, płyną pisma
W związku ze zgłoszeniami mieszkańców oraz trudnościami w realizacji inwestycji, Zarząd Dróg Wojewódzkich Rejon w Wąbrzeźnie skierował pismo do Urzędu Gminy Ryńsk. Czytamy w nim m.in. „niedrożność rowu melioracyjnego za wylotem rurociągu przebiegającego pod utwardzonym terenem przy zakładzie Ampol-Merol powoduje utrudnienia oraz uniemożliwia prowadzenie robót. Ponadto otrzymujemy również wiele interwencji w sprawie rowu melioracyjnego, którego niedrożność powoduje podtapianie przyległych terenów oraz uniemożliwia dojazd do posesji położonych przy ul. Szlachcikowskiego i ul. Reymonta. W związku z powyższym prosimy o podjęcie działań zmierzających do oczyszczenia i udrożnienia przedmiotowego rowu melioracyjnego usytuowanego na terenie działek nr 97, 157/1 oraz 162/2. Z uwagi na zbliżający się termin zakończenia realizacji inwestycji prosimy o potraktowanie sprawy jako pilnej”. Do wiadomości powyższe pismo otrzymali m.in. państwo Sulikowscy oraz Straż Miejska w Wąbrzeźnie.
Częściowo w gminie, częściowo w mieście
Rów melioracyjny, o którym mowa, przebiega przez tereny należące i do miasta, i do gminy. Jednak wójt gminy Ryńsk nie zgadza się z zarzutem, że przyczyną kłopotów jest tylko niedrożność rowu na terenie Wałycza.
– Cały czas prowadzę rozmowy z burmistrzem Wąbrzeźna na ten temat – mówi Władysław Łukasik. – Moim zdaniem trzeba zaczekać, aż stan terenu pozwoli na dokładną ocenę, w którym miejscu występuje blokowanie przepływu wody.
A na jaką pomoc ze strony władz miasta mogą liczyć właściciele podtapianych nieruchomości? Jak wyjaśnia Anna Borowska, ich problemy znane są burmistrzowi Wąbrzeźna, a także wszystkim służbom porządkowym w mieście.
– Codzienny monitoring tych terenów prowadzony jest mniej więcej od połowy września – mówi Borowska. – Poziom wód gruntowych był sprawdzany (i sprawdzany jest nadal) kilka razy dziennie przez funkcjonariuszy straży miejskiej i straży pożarnej. We wrześniu, kiedy pojawił się problem z przejazdem ul. Witalisa Szlachcikowskiego, natychmiast zlecony został remont tej drogi. Ze względu na opady deszczu, został on wykonany 2 października. Był to drugi remont tego odcinka w tym roku. Jednak kiedy woda nie ustąpiła i zaczęła zalewać ulicę, burmistrz Leszek Kawski zdecydował o podniesieniu poziomu drogi. Na jego wniosek firma, która prowadzi remont ulicy Kętrzyńskiego, nawiozła tam 11 października 60 ton tłucznia. Kolejne 14 ton tłucznia wysypano 18 października przy posesji jednego z rolników. Dodatkowo, już na koszt miasta, nawieziono również materiał do podsypywania i wzmacniania drogi. Hałda wysypana jest przy ul. Reymonta i w razie konieczności można na bieżąco z niej korzystać. Dla mieszkańców zorganizowano też przejazd zastępczy, prowadzi on przez pole jednego z rolników. Burmistrz bardzo dziękuje właścicielowi gospodarstwa za zrozumienie sytuacji i wyrażenie zgody na przejazd samochodów przez prywatne grunty – opisuje rzeczniczka ratusza. – Ponadto przez cały czas burmistrz prowadził rozmowy z wykonawcami przebudowy przepustu na ul. Kętrzyńskiego nt. udrożnienia przepływu wód pod ulicą Kętrzyńskiego. Wystąpił także z oficjalnym pismem do dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich o załatwienie tej sprawy w trybie pilnym. Przez cały czas prowadzone są rozmowy, m.in. z przedstawicielem Spółki Wodnej, na temat konieczności wyczyszczenia rowów melioracyjnych, szczególnie odcinka przebiegającego przez teren gminy Ryńsk, przy zakładzie Ampol-Merol – dodaje urzędniczka.
Anna Borowska wyjaśnia, iż strażnicy miejscy są w stałym kontakcie z mieszkańcami.
– Mieszkańcy dysponują numerem telefonu kontaktowego, pod którym przez całą dobę mogą zgłaszać kryzysowe dla siebie sytuacje, np. pomoc w dowożeniu dzieci do szkół, wywożeniu czy też potrzeby dowiezienia dodatkowych pojemników na odpady komunalne itp. Mogą przez cały czas liczyć na pomoc – zapewnia.
Tekst i fot. (krzan)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie