
Od pewnego czasu mieszkańcy ulicy Nadbrzeżnej zgłaszają uwagi odnośnie zajść na cmentarzu. Dla wszystkich wąbrzeźnian jasne jest, że chodzi o „stary cmentarz”.
W zabytkowej części nekropolii są grobowce, które górują nad posiadłościami mieszkalnymi nad Jeziorem Frydek. Ostatnio do naszej redakcji docierały niepokojące informacje w tej sprawie.
– Trudno wytrzymać krzyki dochodzące z góry i codziennie sprzątać pozostałości po cmentarnych libacjach – mówi jedna z osób informujących nas o zajściach.
Dopytaliśmy innych mieszkańców posesji przy ulicy z pięknym widokiem na jezioro i sąsiadujących z cmentarzem, a ich opowieści są bulwersujące.
– To co dzieje się na cmentarzu jest nie do wyobrażenia. Pijackie spotkania to najmniejsze zło. Mam wrażenie, że oprócz przedziwnych spotkań dochodzi tam do różnych skandalicznych zachowań, a nie mówię tego bez przyczyny, bo znajduję na moim podwórku niejako dowody tychże – wyznaje kolejny rozmówca CWA.
Kolejny mieszkaniec ul. Nadbrzeżnej twierdzi, że nie ma żadnego – jak to ujął – zmiłowania.
– Krzyki, jęki i inne odgłosy cichną jedynie w okresie zimowym. Gdybym nie był realistą to uznałbym to wszystko za głosy z zaświatów. Ale znam życie i wiem, że to zwykła chuliganeria zabawia się w miejscu mało sprawdzanym przez straż miejską. Nie do końca wiem, czy jest to w ich kompetencjach, ale gdyby zechcieli nałożyć mandaty za choćby zaśmiecanie terenu, może poprawiłoby to sytuację? – zastanawia się inny mieszkaniec Wąbrzeźna.
Trzeci rozmówca nie kryje swojego zniesmaczenia.
– Jak można tak zachowywać się na cmentarzu? Przecież to miejsce święte. Nie raz zwracałem uwagę ludziom tam się zabawiającym, ale w zamian usłyszałem wyzwiska i słowa nie do powtórzenia. Wiem, że co jakiś czas porządkują ten teren Rycerze Kolumba od księdza proboszcza ze starej parafii, ale przecież nie o to chodzi. Zmarłym ludziom winni jesteśmy szacunek, a nie przedziwne, wariackie zachowania. Póki co zbieramy śmieci pozostawione przez stałych bywalców cmentarza, którzy upodobali sobie miejsce zwłaszcza przy starych grobowcach, gdzie mało jest odwiedzających i ruch niewielki. Tracę nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy. Ktoś ponoć zgłaszał sprawę i to nie raz, a efektów jakiejkolwiek interwencji nie widać – uważa zniesmaczony wąbrzeźnianin.
Czwarty rozmówca, przysłuchujący się rozmowie, puentuje:
– Nie ma czego się spodziewać. Lepiej nie będzie. Ci, co mogą nałożyć mandaty i kary za wredne zachowanie, boją się pewnie cmentarza i duchów. Dlatego to tak dobra miejscówka dla chuliganów, którzy nawet śmierci nie uszanują. A jeśli nie załatwi się sprawy tu i teraz to za jakiś czas będzie inny, większy format problemu. Niby profilaktyka, wczesne przeciwdziałanie, wychowanie, obserwacja, monitoring. To tylko hasła. Nas na ulicy Nadbrzeżnej jest niewielu, więc i siła przebicia żadna. Nie wierzę, że ktokolwiek zajmie się sprawą – to ostatni z głosów w tej sprawie.
Wniosek wypływający z przeprowadzonych rozmów nie nastraja optymistycznie. Może apel do bywalców starego cmentarza trafi do nich bezpośrednio? To miejsce szczególne i dla żywych, i zmarłych. Wymaga szacunku i ciszy. I na marginesie należałoby zapytać bywalców nocnych imprez: jaka jest przyjemność balowania wśród grobów?
Do sprawy wracamy w bieżącym papierowym CWA.
Tekst i fot. B. Walas oraz fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie