
Niewiele brakowało, by wąbrzeźnianie stracili życie we własnym domu. Dzięki przytomności umysłu i uporowi asystentki rodziny, nie doszło do tragedii. Grypa, którą zdiagnozowali ratownicy medyczni, okazała się zatruciem tlenkiem węgla
Czwartek 2 lutego mógł zakończyć się tragicznie dla mieszkańców jednej z kamienic przy ul. Nadbrzeżnej w Wąbrzeźnie. Beata Wiśniewska po południu odprowadziła do domu dziecko z rodziny, której pomaga jako asystent.
– Kiedy tego dnia byłam w mieszkaniu po raz pierwszy, nic nie zapowiadało późniejszych kłopotów – mówi Wiśniewska. – Jednak przed godziną 18.00 rodzice dziewczynki oraz jej siostra byli już naprawdę w złym stanie. Wszyscy leżeli w łóżkach, uskarżali się na ból i zawroty głowy, nudności, nie mieli siły, by wstać. Ponieważ w mieszkaniu było bardzo ciepło, otworzyłam okno, aby wywietrzyć pomieszczenie. Przez cały czas starałam się także podtrzymywać z nimi kontakt. Początkowo nawet nie chcieli, aby wzywać pogotowie ratunkowe. Jednak zgodzili się i dość szybko na miejsce przyjechała karetka.
Paradoksalnie problem powstał po przyjeździe medyków.
– Byłam zaniepokojona, ponieważ znam sytuację tej rodziny. Wiem, że jej członkowie mają problemy ze zdrowiem. Dlatego reakcja ratowników mocno mnie zszokowała – podkreśla Beata Wiśniewska. – Ratownicy stwierdzili, że mają do czynienia z grypą, a ich zadaniem nie jest wypisywanie recept. Jeden z nich zapytał czy mam dzieci. Kiedy odpowiedziałam, że tak, spytał kpiąco „To nie potrafi pani rozpoznać grypy?”.
Jednak pani Beata nie dała się zbyć. W końcu jeden z ratowników zaproponował, aby wezwać straż pożarną, ponieważ objawy u chorych mogły być spowodowane czadem. Chociaż, jak mówią świadkowie, czujniki czadu zamontowane w mieszkaniu niczego niepokojącego nie wskazywały. Informacji o niedziałających czujnikach nie potwierdza straż pożarna.
– Nic nam nie wiadomo o czujnikach, które rzekomo nie zadziałały. Natomiast strażacy zmierzyli stężenie tlenku węgla w pomieszczeniu. Stwierdzili 400 jednostek ppm. To wielkość wielokrotnie przekraczająca normę – informuje brygadier Ireneusz Wiśniewski, zastępca komendanta powiatowego PSP. – Stężenie było bardzo wysokie, a trzeba dodać, że pomieszczenie przez ok. pół godziny było przewietrzane. Wcześniej tlenku węgla mogło być nawet dwukrotnie więcej. Na pewno otwarcie okna okazało się bardzo pomocne. Jednak mogło dojść do tragedii. W ciągu najwyżej kilku godzin na pomoc byłoby za późno.
O to, dlaczego ratownicy nie od razu udzielili pomocy, zapytaliśmy rzecznika prasowego Nowego Szpitala w Wąbrzeźnie.
– Ratownicy po wstępnym wywiadzie wezwali straż pożarną i przeprowadzili czynności ratownicze – odpowiada Marta Pióro. – Zarząd szpitala razem z zespołem ratowników wyjaśni dokładnie przebieg tej sytuacji. Na pewno wyciągniemy z tego wnioski. Na razie chcielibyśmy do wyposażenia karetek dokupić czujniki czadu, aby w podobnych sytuacjach szybciej ustalić możliwe zatrucie tlenkiem węgla. Tym bardziej, że czasami czujniki zamontowane w domach zawodzą, jak było w tym przypadku.
Po opisanych perturbacjach rodzina trafiła do szpitala. Obecnie wszyscy jej członkowie są już w domu. Budynek przy ul. Nadbrzeżnej stanowi wspólnotę mieszkaniową, zaś jego administrowaniem zajmuje się RW TBS w Wąbrzeźnie. Dlaczego doszło do zatrucia czadem?
– Wszystkie przeglądy budowlane, sprawdzanie instalacji kominowych i wentylacyjnych itd. odbywają się zgodnie z przepisami – podkreśla Marian Świś, prezes TBS-u. – W piątek przeprowadzona została dodatkowa kontrola kominiarska w mieszkaniu. Kominiarz zapisał w protokole, że przyczyną wydostawania się tlenku węgla było zapchanie pieca kaflowego, który nie był czyszczony. Ponadto drzwiczki pieca nie miały odpowiedniego zamknięcia.
Czad jest nazywany cichym zabójcą. Jest bezbarwny, bezwonny i lżejszy od powietrza. Najwięcej zatruć występuje w sezonie zimowym, kiedy rzadziej wierzymy i używamy różnych urządzeń grzewczych. Strażacy corocznie przypominają o zachowaniu zasad bezpieczeństwa.
– W grudniu w szkołach podstawowych w powiecie prowadziliśmy „czadowe lekcje” – przypomina brygadier Ireneusz Wiśniewski. – Cały czas informujemy, jak niebezpieczny dla zdrowia i życia może być tlenek węgla. Jeśli ktoś w sezonie grzewczym zauważy u siebie niepokojące objawy (np. nudności, ból głowy, osłabienie, zmniejszenie ostrości widzenia), może o każdej porze zadzwonić pod numer alarmowy 998. Strażacy sprawdzą, czy nie są one skutkiem działania czadu.
(krzan)
fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie