
Na terenie gminy Płużnica nie powstanie zakład przetwarzania odpadów gumowych w procesie pirolizy. Inwestycję planowała firma Green Peaks Energy Sp. z o.o., która deklarowała budowę nowoczesnego zakładu, z wykorzystaniem innowacyjnych technologii.
Pomysł ten wywołał zdecydowany sprzeciw wielu mieszkańców, nie tylko z gminy Płużnica, ale też z gmin sąsiednich. – W wyniku wypracowanego z mieszkańcami kompromisu podpisane zostało porozumienie o zakończeniu współpracy władz gminy i inwestora – mówi Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica.
Współpraca gminy z firmą Green Peaks Energy rozpoczęła się w połowie kwietnia ubiegłego roku. Wówczas jeden z inwestorów z Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej wyraził zainteresowanie ofertą Płużnickiego Parku Inwestycyjnego. Przyjęto wówczas rozwiązanie zakładające, że inwestor najpierw wystąpi o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia, a dopiero po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi miał dokonać zakupu działek.
Zakład miał przetwarzać pocięte fragmenty gumy na produkty handlowe w procesie pirolizy. Inwestorzy zapewniali, że jego działalność nie stanowi zagrożenia dla mieszkających w pobliżu ludzi. – Surowiec miał być ogrzewany w sześciu zamkniętych reaktorach, bez dostępu do powietrza. Każdy z rektorów miał być podgrzewany przez trzy palniki gazowe o mocy 350 kW (łącznie 18 palników). Do powietrza miały być emitowane jedynie substancje powstające w wyniku spalania gazu w tych palnikach. Przedsięwzięcie spełniało wszystkie wymogi związane z ochroną środowiska i w mojej ocenie, jak i w ocenie części radnych, była to szansa na rozwój gminy Płużnica – uzasadnia wójt Skonieczka.
Inwestycja wzbudziła jednak obawy części mieszkańców gminy Płużnica oraz właścicieli działek rekreacyjnych Ośrodka Wczasowego w Przydworzu. – Do Urzędu Gminy w Płużnicy wpłynęło kilkaset protestów, sprawa została nagłośniona w mediach. W sierpniu z inicjatywy mieszkańców zorganizowane zostało spotkanie w Bartoszewicach. Dyskusja nie była łatwa. Zaprezentowano różne punkty widzenia, opinie, obawy, oceny. Często do głosu dochodziły emocje i być może niektóre słowa padły niepotrzebnie – dodaje Marcin Skonieczka.
W ocenie wójta gminy Płużnica ostatecznie udało się dojść do pewnego kompromisu. – Określiliśmy to, co nas łączy i zamiast przerzucać się argumentami czy szukać winnych, ustaliliśmy konkretne działania na przyszłość. Wszyscy zgodziliśmy się, że najważniejsze są dla nas zdrowie i spokój mieszkańców. Szczególnie tych, którzy mieszkają najbliżej parku inwestycyjnego. Zgodziliśmy się również co do tego, że są potrzebne w parku zakłady, w których powstaną nowe miejsca pracy, ale musimy mieć pewność, że nie będą one szkodzić mieszkańcom. Kilka dni po dyskusji w Bartoszewicach spotkałem się z przedstawicielami inwestora i poinformowałem ich, że ze względu na protesty, wycofujemy się ze współpracy – mówi Marcin Skonieczka. – Uważam, że w całym procesie zawiodła komunikacja urzędu gminy i inwestora z mieszkańcami. Przypuszczam, że gdyby od początku były przekazywane szczegółowe informacje o tym, jak ma wyglądać praca zakładu, wielu obaw udałoby się uniknąć. Zrozumiałem też, że mieszkańcy nie będąc fachowcami od pirolizy, nie muszą się na tym znać i gdy pojawiają się jakiekolwiek niewiadome, wywołuje to ich uzasadniony lęk – ocenia wójt.
Ostatecznie 7 września radni Rady Gminy Płużnica jednogłośnie podjęli uchwałę w sprawie przyjęcia stanowiska, zawierającego sprzeciw wobec ewentualnej sprzedaży lub dzierżawy gminnych działek pod realizację przedsięwzięcia „Instalacja do przetwarzania odpadów gumowych w procesie pirolizy”. Następnie w październiku wójt podpisał z firmą porozumienie, w ramach którego zarząd spółki zobowiązał się do wycofania wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia. W celu uniknięcia podobnych konfliktów w przyszłości, powołany został zespół, który ma wypracować profil pożądanego inwestora w Płużnickim Parku Inwestycyjnym.
(oprac. krzan), fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie