
Stała Czytelniczka CWA zwraca uwagę na strony internetowe, jej zdaniem zupełnie nieużyteczne i inne zadziwiające sytuacje w trakcie wakacyjnych podróży krajową koleją
– Pewnie nie dostaję do obecnych czasów, ale bardzo się staram. Wydawało mi się się, że pierwszy wyświetlający się link powinien być właściwy i rozwiązujący moje problemy. Okazało się, że szukanie połączenia z datą początkową od 2019 roku, albo jeszcze wcześniejszą, przerasta moją cierpliwość i co więcej nie daje żadnej gwarancji na właściwe trafienia, bo rozkład jazdy PKP zmienia się przynajmniej raz do roku. Nie lubię ryzykować, więc wolę kupić bilet przed wyjazdem, a nie w pociągu zapełnionym po brzegi. Moim skromnym zdaniem jest konieczność usunięcia niedziałających stron internetowych, a nie pozostawianie ich na pierwszych wyświetlających się miejscach w internecie. Odbieram to jako lekceważenie potencjalnych klientów i jeśli znajdę alternatywne połączenie, to zrezygnuję z kolei, pomimo choroby lokomocyjnej – podkreśla mieszkanka miasta.
Jednak nie ta sprawa irytuje naszą Czytelniczkę najbardziej. Jest wiele innych portali, gdzie zakup biletu nie sprawia większej trudności. Jednak zakupienie biletu przez łącza internetowe też może sprawić kłopoty przy kontroli w pociągu, gdy dowiadujemy się, że nazwisko na bilecie nie zgadza się z danymi w legitymacji.
– Tłumaczenie, że na tym wskazanym w bilecie miejscu jest jeden pasażer, przemieszczający się przez całe 134 minuty podróży, wydaje się nie przemawiać do końca do sprawdzającego bilety. Aż strach się bać – imienne bilety kolejowe? Kto zamawiał i kupił bilet, winien być fizycznie w pociągu? Trochę to dziwne, bo jeśli nie mogę iść w określonym terminie do teatru, to przekazuję bilet chętnemu, który usiądzie na podanym miejscu podczas spektaklu. Raczej piętrowo nikt nie będzie siedzieć i korzystać z kultury dostępnej w danym miejscu. Dlaczego przejazd PKP ma podlegać zupełnie szczególnym regułom? Za chwilę będzie trzeba podać PESEL, numer konta bankowego i PIN do karty oraz zdjęcie, jak z kryminalnej kartoteki. Chyba zdecydowanie jest coś nie tak – konkluduje nasza respondentka.
Wąbrzeźnianka dodaje jako pochodząca z naszego miasta, że od dawna nie korzystała z transportu kolejowego, więc była zaskoczona nędznym widokiem budynku dworca, który dla przyjezdnych stanowi przecież wizytówkę miasta.
– Dowiedziałam się, że wyremontowana droga, parking i park przydworcowy jest zasługą władz miasta. Poinformowano mnie również, że z zabytkowym obiektem dworca z nazwą Wąbrzeźno nic nie można zrobić sensownego, bo jest własnością Polskich Kolei Państwowych. Wcześniej budynek z czerwonej cegły wyglądał sensownie, później przemalowany na żółto stracił na uroku, a obecnie stanowi obraz nędzy i rozpaczy. Ktoś jednak nadaje komunikaty o pociągach, więc reprezentuje zawodowo właściciela obiektu. Jak dawniej bywało zapisane w zakresie służbowych obowiązków – należało zgłaszać przełożonemu wszelkie problemy dotyczące miejsca pracy. Jeżeli komunikaty podaje pracownik niecierpiący na brak wzroku, to powinien zgłosić swoim mocodawcom rozpaczliwy stan budynku, w którym pracuje. Poza tym, obiekt ten mógłby przynosić niezłe dochody, gdyby wykorzystać jego potencjał. Naprawdę, osoby decyzyjne w PKP tego nie widzą? – pyta klientka InterCity.
Trzeba przyznać, że w przypadku braku czynnej kasy na dworcu można kupić bilet w pociągu, wsiadając do pierwszego wagonu, zgodnie z informacją zamieszczoną na dworcu w Wąbrzeźnie. Jednak trudno zakładać, że na pewno znajdzie się w ostatniej chwili wolne miejsce w pociągu z pełną rezerwacją miejsc. Inni podróżni też wyrażają swoje opinie.
– Może wszystkie firmy sprzedające bilety PKP zechciałyby umieścić ostrzeżenia na swoich stronach, że kto kupuje, ten musi jechać! – mówi kolejny pasażer kolei. W każdej wersji kupowania biletów trzeba podać adres mailowy, w celu ich wydrukowania. Nigdzie nie ma ostrzeżeń w czerwonym kolorze, że tylko zamawiający ma prawo podróżować! Chyba jest coś nie tak? A nawet jeśli jest kolejny formularz do wypełnienia, ze zmianą danych potencjalnego podróżnika, to jaki ma to sens? Jedno miejsce – jeden pasażer. Chyba proste. W tym samym czasie i w konkretnym pociągu wyszczególnionym w wydruku biletu może siedzieć na jednym wskazanym miejscu pojedyncza osoba. Chyba, że PKP zakłada, że drugi pasażer na ten sam bilet siedzi w toalecie. Czyżby dochodziło do domniemania przestępstwa? Wiecznie podejrzani, choć uczciwi. Może lepiej popracować autorom portali branżowych nad uproszczeniem procedur zakupu biletu, a niekoniecznie ściganiem domniemanych oszustów. Żałuję, że nie stać przewoźnika PKP na utrzymywanie tradycyjnych kas biletowych. Samopoczucie wszystkich byłoby lepsze, a i komfort podróżowania znacznie wyższy – konkluduje mężczyzna.
Inni pasażerowie podnosili też, że woleliby pozostać anonimowi. – Imienne bilety są dla mnie równoznaczne z pełną inwigilacją, której sobie po prostu nie życzę – mówi kolejny podróżny.
W wielu wypowiedziach padają informacje, że nie wszystkie dworce wyglądają jak nasz w Wąbrzeźnie. Dla przykładu, obiekt kolejowy w Kętrzynie jest zadbany, a dworce na stacjach Toruń Wschód i Toruń Miasto są w remoncie.
W dniu 15 lipca br. złożyliśmy prośbę o komentarz w sprawie imiennych biletów i stanu technicznego budynku dworca w Wąbrzeźnie na oficjalnych stronach IC i Regio PKP. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
A wiadomość z ostatnich dni, upubliczniona przez mieszkankę miasta, ze zdjęciem herbu Wąbrzeźna zdobiącego mury pięknego dworca Iława Główna robi wrażenie i poniekąd zaskakuje. Mieszkańcy Wąbrzeźna bardzo często przesiadają się w Iławie, która jest ważnym kolejowym węzłem komunikacyjnym. Mało kto jednak zauważa szczegóły architektoniczne zabytkowych obiektów, a tym bardziej nie spodziewa się rodzimych herbów.
Dzięki uwadze autorki fotografii rozbudzona została ciekawość historycznych powiązań z miejscowością, od której dzieli nas około 30 minut jazdy pociągiem. Informacje na ten temat są bardzo interesujące.
„... Herby miast i niemieckie napisy wykonano według projektu Otto Huppa...” (Gazeta Olsztyńska). Z innych historycznych podań dowiadujemy się, że pierwszy dworzec w Iławie został oddany do użytku w 1872 roku. Od tego czasu działo się wiele, a remonty także w XXI wieku pozwalały odkryć fascynujące rzeczy. Zainteresowanych zachęcamy do zapoznania się z dostępnymi źródłami, których nie sposób przytoczyć nawet w ograniczonej formie, bo jest ich tak dużo. Wracając jednak do tematu przewodniego artykułu – pozostaje mieć nadzieję, że imienne bilety nie pozostaną na stałe w obiegu, a stan techniczny nieruchomości PKP w Wąbrzeźnie ulegnie poprawie na lepsze.
B. Walas
Fot. nadesłane i Facebook
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie