
Pomoc uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy przybiera różne formy i widoczna jest także na naszych ulicach. Jednak nie wszystkim się to podoba.
Były leśnik Andrzej Ramlau stworzył plakat, który zwraca powszechną uwagę. W telefonicznej rozmowie dzieli się swoimi spostrzeżeniami o wybuchu wojny w Ukrainie.
– Nie mogłem spokojnie sobie żyć. Tam wybuchają bomby, rakiety i życie ludzkie spada w cenie z dnia na dzień. Zrobiłem projekt plakatu, który ze względu na treść został wydrukowany za darmo. Wielkie dzięki za ten gest drukarzom. Rozwieszam te plakaty we wszystkich możliwych miejscach, żeby wesprzeć moralnie rodaków mających wielkie serce i wspomagających uchodźców z Ukrainy we wszelki możliwy sposób. Matki z dziećmi uciekają przed wojną, czyli przed śmiercią. W takiej sytuacji należy zachować się przyzwoicie i zrobić wszystko co możliwe, żeby im pomóc. Oczywiście, że takie myślenie nie jest bliskie wszystkim. Rozwieszając plakaty, spotkałem się z krytyką mojego zachowania i to w wydaniu młodego, około 30-letniego człowieka. W pewien sposób jestem w stanie zrozumieć jego racje, że przyjęcie uchodźców będzie miało swoje konsekwencje dla nas wszystkich, ale czy taki pogląd pozwala nie być człowiekiem? Gdyby na nas spadały bomby, zabijały naszych najbliższych, to nie chcielibyśmy pomocy od sąsiadów? – takie retoryczne pytania stawia Andrzej Ramlau.
Opisana akcja wynikająca z poglądów i potrzeby niesienia pomocy jest pozytywna w swej wymowie. Podobnie zachowują się tysiące Polaków świadczących usługi wszelkiego rodzaju przy przejściach granicznych i za swoje pieniądze. Wszystko to jest chwalebne i godne podziwu. Jednak pojawiają się głosy w zupełnie innym brzmieniu.
Przyznanie przywileju pierwszeństwa Ukraińcom do korzystania z usług medycznych wzbudza wiele emocji. Po prawie dwóch latach pandemii i wszechobecnych teleporad mieszkańcy powiatu nie kryją swojego niezadowolenia, że z powodu wojny rosyjsko-ukraińskiej nie będą mogli dostać się do lekarza i kontynuować dawno przerwanego leczenia.
Jeden z mieszkańców powiatu ujmuje to krótkimi słowami: – Jak nie pandemia, to wojna – mnie przyjdzie zdechnąć, bo nie mam najmniejszych szans, żeby dostać się do lekarza – żali się mężczyzna.
W tym momencie warto zastanowić się, czy nadawanie dodatkowych przywilejów komukolwiek ma sens. Może okazać się, że wielkie serce i chęć pomocy uciekinierom wojennym przemieni się w niechęć tylko dlatego, że traktowanie ludzi jest nierówne, a co za tym idzie odbierane jako niesprawiedliwe.
B. Walas
Fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie