Reklama

Kto chce zniszczyć prezesa SIM Nowy Dom?

Gazeta CWA
18/02/2022 00:36

Umorzone postępowanie prokuratorskie, a mimo to trzeba udowodnić, że nie jest się wielbłądem. Przeszłość Rafała Jasińskiego, nowego prezesa spółki międzygminnej Nowy Dom wychodzi na jaw. Ktoś bardzo się o to postarał.

Przypomnijmy. Jako pierwsi przedstawiliśmy dwa miesiące temu Rafała Jasińskiego. To on wybuduje bloki wielorodzinne w Golubiu-Dobrzyniu, Wąbrzeźnie i jeszcze w siedmiu innych gminach. Został nowym prezesem spółki Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa Nowy Dom. Gdy dowiedział się o planach jej założenia przez samorządowców, zgłosił się na ochotnika, by poprowadzić to przedsięwzięcie. Najprościej mówiąc, dobrze się sprzedał, a oni go kupili. Rafał Jasiński, magister zarządzania, od lat pracuje na rynku nieruchomości, najpierw w Warszawie, a ostatnie 5 lat w TBS Kurzętnik.

Przyjrzyjcie mu się

Stanowisko objął zaledwie 2 miesiące temu i już prężnie przystąpił do pracy. Jest po spotkaniach z burmistrzami i wójtami gmin, w których ma budować apartamentowce. Jego przeszłość go jednak dogoniła. Do naszej redakcji zadzwonił czytelnik, który poinformował nas, abyśmy przyjrzeli się nowemu prezesowi. Opowiedział, że prokuratura w Elblągu prowadzi postępowanie, jakoby Rafał Jasiński działał na szkodę TBS Kurzętnik. „On nie szukał sobie nowej pracy tak jak opowiada, tylko zwiewał z poprzedniej” – powiedział nam informator. Jak się okazało, ten sam człowiek miał dzwonić z takimi rewelacjami do włodarzy, którzy zatrudnili Jasińskiego.

– Otrzymałem taką informację już po zatrudnieniu Rafała Jasińskiego – powiedział nam Tomasz Zygnarowski, burmistrz Wąbrzeźna. – Ta osoba wydzwaniała nie tylko do mnie, ale w wiele innych miejsc. Zatem zapytałem o to nowego prezesa. Otrzymałem od niego wyjaśniania. Uważam, że nie ma podstaw, by się martwić, by sądzić, że osoba którą zatrudniliśmy jest niewłaściwa na tym stanowisku.

Śledztwo

Postanowiliśmy sprawdzić przekazane nam informacje. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu nie potwierdził, by prowadzono przez tę jednostkę jakiekolwiek postępowanie z nazwiskiem Rafała Jasińskiego w tle. Nie prowadziła go również rejonówka w Elblągu. Szukamy dalej. Okazało się, że sprawa Jasińskiego była na tapecie Prokuratury Rejonowej, ale w Iławie. To właśnie w iławskiej prokuraturze toczyło się postępowanie przygotowawcze. Sprawdzano lata od 2017 do 2019 domniemanego działania na szkodę TBS w Kurzętniku przez prezesa zarządu, którym był właśnie wtedy Rafał Jasiński. Prokuratura zajęła się sprawą na podstawie zawiadomienia, które do niej wpłynęło.

– Badane były wątki dotyczące budowy i zawierania umów na wynajem mieszkań oraz wątek przyjmowania korzyści majątkowych. Doprowadzić to miało do straty na kwotę ponad 719 tysięcy złotych – mówi Jan Wierzbicki, szef Prokuratury Rejonowej w Iławie. – Po zakończeniu postępowania decyzja prokuratora była jednoznaczna, że nie było dowodów winy.

Meble na wymiar

Ze względu na przebywanie na długotrwałym urlopie przez prokuratora prowadzącego sprawę sami postanowiliśmy dowiedzieć się więcej o wątku łapówki. Miało to być związane ze zlecaniem przez Jasińskiego budowy aneksów kuchennych w nowopowstających blokach w TBS.

Zaczęliśmy od przejrzenia dokumentów. Szczególnie zastanowił nas pewien układ zdarzeń. W 2018 roku prezes Jasiński ogłasza zapytanie ofertowe na wykonanie zabudowy kuchennej w 23 mieszkaniach nowego bloku TBS. Zgłasza się 5 firm. Mamy rejestr tych oferentów z podpisem Jasińskiego. Ale ten unieważnia postępowanie bez podania przyczyny, by 5 dni później podpisać umowę z firmą meblarską z Brodnicy, która nie złożyła oferty w terminie, nie widnieje w rejestrze. A mimo to brodnicka firma wygrywa. Tak samo jak pozostałe dwa zlecenia. Czy mogło być tak, że prokurator prowadzący sprawę to przegapił?

– Wszystko zostało przeanalizowane, czynu nie popełniono. Mamy prawomocne postanowienie o umorzeniu – kwituje jasno prokurator Wierzbicki.

Całe szczęście więcej światła na sprawę rzuca nam sam zainteresowany. Rafał Jasiński nie ucieka przed mediami i ze szczegółami opowiada o sprawie (wywiad obok).

Aneta Gajdemska, fot. archiwum

 

Rozmowa z Rafałem Jasiński, prezesem międzygminnej spółki SIM.

Panie prezesie. Jest zapytanie ofertowe. Zgłasza się 5 firm. Pan je odrzuca. I za chwilę podpisuje umowę z całkowicie nową firmą. Coś chyba jest nie tak?

– Po pierwsze zapytanie ofertowe to nie przetarg. To mniej restrykcyjna forma. Po ogłoszeniu zapytania i otwarciu ofert za kilkanaście dni wpłynęła kolejna, z tak atrakcyjną ceną, że włączyłem firmę do rozmów. Rozmawialiśmy z tą nową i dwiema firmami z wcześniejszych ofert, z najatrakcyjniejszymi cenami. W efekcie zdecydowałem się na tę, która wpłynęła po terminie. To jest dopuszczalne w zapytaniu ofertowym. Wedle mojej wiedzy to nie jest żaden mój błąd. Wręcz przeciwnie, uważam to za dbanie o interesy spółki, bo różnica w cenie była zasadnicza. Potem ta firma składała w kolejnych zapytaniach oferty i wygrała z najniższą ceną. Wiem, że tylko w ostatnim zapytaniu zwyciężyła inna. Ale jeżeli mam ofertę na wykonanie zadania za 100 tysięcy i za 66 to jest chyba oczywiste co wybiorę.

Ale pan dopuścił do rozmów nową firmę, która złożyła już po terminie ofertę?

– Wedle mojej wiedzy mogłem to zrobić.

Proszę powiedzieć, na czym wedle donosu miała polegać ta łapówka?

– Miałem otrzymać kuchnię.

Dostać kuchnię w zamian za zlecenie konkretnej firmie wykonania wielu kuchni w TBS?

– Tak. I wiem, o co teraz pani zapyta?

Oczywiście, że zapytam. Czy wymieniał pan w tamtym czasie meble w kuchni?

– Wymieniałem. Ale 7 lat temu. To jest gorsze przesłuchanie niż na prokuraturze. Kupiłem meble w IKEA. Pokazać rachunki?

Nie trzeba. Wie pan, kto złożył takie zawiadomienie, kto zadzwonił do gazety oraz do wójtów i burmistrzów, którzy pana zatrudnili?

– Tak wiem? Była pracownica TBS Kurzętnik.

Dlaczego miałaby to robić?

– Była na okresie próbnym 6 miesięcy. Po tym okresie moja opinia o jej pracy była negatywna. Nie widziałem tej pani w zespole właśnie ze względu na zachowanie, więc nie dostała umowy.

A zatem to była zemsta?

– Nie wiem. Mogę się tylko domyślać. Szczególnie po jej słowach na odchodne „jeszcze pożałujecie”. No i zaraz później zaczęły się donosy. To o co pani pyta to nie jedyne.

Czyli?

– No jeszcze była sprawa, jakobym ukradł laptopa i komórkę. Przyjechała policja. I pytają mnie, gdzie jest służbowy laptop i komórka. Pokazałem, no proszę tu na stole. Porobili zdjęcia i sami mówili, że są zażenowani tą sytuacją.

A Pan?

– No wie pani, było wielkie halo, bo do prezesa policja przyjechała. Poszła fama – prezes ma postępowanie. Ta osoba, która składała te doniesienia, napsuła mi nerwów i o to chyba jej chodziło. Usłyszawszy te absurdalne zarzuty, a dwa razy byłem na przesłuchaniu w prokuraturze, czułem zirytowanie, bo zarzuca mi się coś, nie mając żadnych dowodów.

Podkreślmy to jednoznacznie. Prokuratura umorzyła postępowanie przygotowawcze, czyli jedynie sprawdzające, a nie w sprawie, z powodu nieznalezienia żadnych dowodów pana winy.

– Dokładnie. Ani co do kradzieży laptopa, ani co do wzięcia łapówki za zlecenie. Bardzo trudno walczy się z plotką. Zawsze można kogoś pomówić. Ja nie ukrywam tego, że laptopa służbowego i służbową komórkę zabierałem po pracy do domu, bo zdarzało mi się pracować również w domu. Ale to co ktoś widzi i dorabia jakąś ideologię do tego, to już nie moja wina. Tak samo z dokumentów jasno wynika, że wygrywała zapytania ofertowe zawsze firma oferująca usługi za najniższą cenę. I tyle.

Dziękuję za rozmowę.

(ag)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do