
Pandemia jest dla nas wszystkich dużym wyzwaniem. Szczególne zadania do wykonania przyniósł covid-19 Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Książkach. Nie obyło się w tym czasie również bez problemów. O trudach związanych z pracą w pandemii i sprawach kadrowych rozmawialiśmy z p.o. dyrektora w placówce Katarzyną Paluszkiewicz oraz byłymi i obecnymi wychowawcami jednostki.
Celem sprawdzenia jak funkcjonuje Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza w Książkach, w minionym tygodniu odwiedziliśmy pełniącą funkcję dyrektora Katarzynę Paluszkiewicz oraz pracowników jednostki. Zakończyły się właśnie prace polegające na odświeżeniu ośrodka, przeprowadzone przez osoby w nim zatrudnione. Malowanie i nakładanie tynku żywicznego na korytarzach, klatce schodowej, kuchni i jadalni poszło sprawnie, dzięki zaangażowaniu całej załogi i wspólnej mobilizacji sił pracowników. Podczas prac prawie wszyscy małoletni wychowankowie placówki byli urlopowani przez rodziców lub opiekunów prawnych do swoich domów, stąd pojawiła się realna możliwość przeprowadzenia remontowych działań.
– Najbardziej czekamy na reakcję naszych dzieci – mówią wychowawcy. – Wszystko robimy dla nich. Można było zatrudnić ekipę remontową, a pracownicy mogli iść na urlop, ale dzięki takiemu rozwiązaniu zostały zaoszczędzone środki, mieliśmy możliwość integracji pracowniczej, a co najważniejsze chcieliśmy dołożyć wszelkich starań, aby dom, w którym mieszkają wychowankowie, wyglądał zgodnie z naszymi oczekiwaniami i oczekiwaniami dzieci. Traktujemy placówkę jak duży rodzinny dom, dlatego też postanowiliśmy pracować wspólnie, żaden z pracowników nie wyłamał się. W niedalekiej przyszłości planujemy wygospodarować na terenie ogrodu plac na boisko sportowe, zamontować ogrodowy basen i zasadzić warzywa w przydomowym ogródku. Wcześniej jednak chcemy przy udziale starszych wychowanków pomalować pokoje dzieciom, ponieważ otrzymaliśmy od sponsora farbę. Dzieci będą miały możliwość aranżacji swoich wnętrz.
Wychowawcy uważają, że są zgraną kadrą. Wskazują, że mogą wzajemnie liczyć na siebie, a życzliwość i serdeczność panują w placówce na co dzień. Podkreślają, że przykład idzie z góry, a zgrany zespół to zasługa pani dyrektor, która podczas remontu była również zaangażowana jak każdy inny pracownik.
Covid w placówce
Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza przeszła trudny okres związany z covid-19. Po przeprowadzeniu testu u jednego z pracowników stwierdzono wynik dodatni. Wirusem zarazili się także podopieczni POW.
– Powstało reale zagrożenie, że nie zapewnimy opieki nad dziećmi – tłumaczą wychowawcy. – Część pracowników od razu przeszła na zwolnienia chorobowe. Pięciu pracowników bez wahania zdecydowała się pozostać z dziećmi. Musimy dbać o to, by proces opiekuńczo-wychowawczy nad małoletnimi wychowankami trwał całodobowo i nieprzerwanie. Praca podczas pandemii, gdy nasi podopieczni zostali zarażeni koronawirusem, stanowiła dla wszystkich ogromne wyzwanie. Nikt tak naprawdę nie wiedział na jak długo zamykamy się w placówce z dziećmi. Istniało realne niebezpieczeństwo, że my także zostaniemy zarażeni wirusem sars-cov-2. Podjęliśmy świadomą decyzję, że pozostajemy w placówce i będziemy wspólnie dokonywać starań w opiece nad naszymi dziećmi. Nie było łatwo, często towarzyszyły nam łzy, strach o własne zdrowie, tęsknota za swoją rodziną. Pani dyrektor przywoziła nam niezbędne produkty, a w konsekwencji zamknęła się z nami, wymieniając zmęczonych pracowników na okres dwóch tygodni. Starostwo Powiatowe w Wąbrzeźnie zaopatrzyło nas w materace, śpiwory i rozkładane łóżka, w środki ochrony osobistej. W izolacji spędziliśmy około czterech tygodni, w międzyczasie wymieniając się pracą z pozostałymi chętnymi osobami. Nie wychodziliśmy w tym czasie poza teren obiektu placówki.
Z uwagi na fakt, że część pracowników przeszła na zwolnienie lekarskie, pracodawca chcąc zapewnić ciągłość w funkcjonowaniu placówki, uważa, że był zmuszony uzupełnić kadrę. Z decyzją Paluszkiewicz nie zgadzają się jednak byli oraz przebywający obecnie na zwolneniach chorobowych pracownicy placówki. Twierdzą, że podczas kwarantanny jednostki nie mogli pojawić się w pracy, a o naborze nowej kadry dowiedzieli się z Facebooka.
– Mój pobyt w domu na kwarantannie przedłużył się, ponieważ zachorował mój syn i musiałam wziąć opiekę na dziecko – opowiada zwolniona kobieta. – Mąż nie mógł zająć się naszym synem, dlatego byłam zmuszona przedłużyć swój pobyt w domu. 9 listopada 2020 r. poprosiłam panią dyrektor o grafik, a 12 listopada stawiłam się w placówce, by dalej pełnić obowiązki wychowawcy. Zostałam jednak z pracy zwolniona. Kiedy odwołałam się, ponieważ trudno było mi zaakceptować tę decyzję, dostałam od pani dyrektor odpowiedź, że ponownie mam stawić się do pracy pod koniec listopada. Zostałam jednak zwolniona drugi raz, tym razem z wypowiedzeniem miesięcznym. Zgłosiłam się o pomoc do władz powiatu, władze jednak umywają ręce. Zostałam zwolniona, mimo że mam potrzebne wszelkie kwalifikacje, a mój urlop odbywał się zgodnie z prawem.
Trudną sytuację komentuje Katarzyna Paluszkiewicz:
– Pełnię obowiązki dyrektora Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej od września 2020 roku. Okres pandemii sars-cov-2 spełnia wszelkie symptomy wydarzenia stresującego, nieprzewidywalnego w skutkach jak również dezorganizującego pracę w każdym zakładzie pracy. To czas szczególnego niepokoju, zagrożenia dla życia i zdrowia zarówno dzieci jak i zatrudnionych pracowników. Szczególnym obowiązkiem dyrektora placówki jest zadbanie o ciągłość procesu opiekuńczo-wychowawczego nad dziećmi z uwzględnieniem ich podstawowych potrzeb bytowych, zdrowotnych i emocjonalnych oraz uszanowanie wyborów pracowników, którzy decydują się na pozostanie w zakładzie pracy podczas pandemii lub wybierają przejście na zwolnienia chorobowe w trosce o zdrowie swoje i swoich rodzin. Podczas okresu izolacji w naszej placówce nad dziećmi była sprawowana właściwa opieka. Dzieci na czas miały przygotowane posiłki, otrzymały pomoc w codziennych czynnościach higieniczno-porządkowych oraz wsparcie w tym trudnym czasie wzmożonego niepokoju z zachowaniem wytycznych reżimu sanitarnego. Część podopiecznych otrzymała leki zgodnie z zaleceniami lekarskimi. Rolą dyrektora placówki było pilne uzupełnienie braków kadrowych w opiece nad dziećmi oraz uwzględnienie potrzeby wymiany pracowników, którzy wymagali odpoczynku i przerwy od pracy.
Dla dobra dzieci
Obie strony sporu zapewniają, że zależy im przede wszystkim na dobru dzieci.
– Praca w POW jest trudna i wymagająca, czasem trzeba zostać w placówce po godzinach – tłumaczy mężczyzna, który jest opiekunem placówki dopiero od października 2020 roku. – Każdorazowo trzeba mieć na uwadze dobro dziecka, a ponieważ zdarzają się różne sytuacje, np. związane ze zdrowiem wychowanków, musimy uwzględnić, że jest to rodzaj pracy specyficznej, niosącej odpowiedzialność za drugiego człowieka. Placówka nie była przygotowana na nocleg tylu osób, ale każdy z nas miał wyznaczone miejsce do spania, zapewnione były warunki higieniczno-sanitarne, a także ciepłe posiłki. Dzięki wspólnej mobilizacji i silnej motywacji do przezwyciężenia kryzysu daliśmy radę i roztoczyliśmy nad dziećmi właściwą, całodobową opiekę.
Placówka otrzymuje wsparcie sponsorskie od licznych firm oraz prywatnych sponsorów. Są to: Hurtownia Instalacyjno-Sanitarna Robert Rutkowski Wąbrzeźno, Carrefour Książki, Firma Arkadia Gostycyn, Kancelaria Prawnicza MUST Toruń, FIRMA SE-DA Lidzbark, Firma transportowa DAW-TRANS Lubicz, Biker-Budzyk Brodnica, Hurt Detal Usługi – Beata Brodnica, Firma CERAKO Brodnica, Sklep ROBI Brodnica oraz Joanna Malagowska z Przemyśla i Beata Paradzińska z Brodnicy. Według pracowników POW podczas pandemii otrzymali oni także wsparcie od Starostwa Powiatowego w Wąbrzeźnie i Justyny Przybyłowskiej, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wąbrzeźnie.
Tekst i fot. (olagoralska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie