
Czytelnik CWA apeluje za naszym pośrednictwem do młodych rodziców o baczniejsze zwracanie uwagi na to, co ich dzieci robią w sklepach. – Nie jestem w stanie przejść do porządku dziennego w codziennych relacjach z mieszkańcami miasta w trakcie robienia niezbędnych zakupów – mówi mężczyzna.
Jak przyznaje nasz rozmówca, zastanawia go, czy tylko jemu to przeszkadza. Dzieci towarzyszące swoim mamom, czy ojcom w sklepie zachowują się jego zdaniem jak wandale. Z relacji naszego Czytelnika wynika, że rozrywają paczki z chipsami, zaśmiecając całą podłogę, a ich rodzice nie widzą w takich sytuacjach niczego niewłaściwego.
– Mnie to denerwuje, nawet bardzo, zwłaszcza gdy te dzieciaki mnie zaczepiają oraz uważają, że najważniejszym punktem dnia jest ubrudzić moje ubranie, bo fajnie jest wytrzeć natłuszczone dłonie w czyste spodnie lub koszulę. Moja praca wymaga odpowiedniego wizerunku, więc tego rodzaju doświadczenia mają wyjątkowo negatywny wpływ na mnie. Sam jestem rodzicem dorastających nastolatków i doskonale pamiętam, że nie było żadnej opcji, by moje dzieci zachowały się tak jak w wyżej opisanych przypadkach. Były cały czas pod moją pełną opieką i niczego nie konsumowały w sklepie, bo doskonale wiedziały, że przed jedzeniem trzeba umyć ręce. Paczka czegokolwiek wzięta z półki jest pokryta różnymi drobnoustrojami i spożywanie paluszków, chipsów lub innych produktów jest jednoznaczne z brakiem podstawowej higieny. Dziecko puszczone w sklepie samopas z czekoladowym ciasteczkiem w ręku zbiera skutecznie wszystkie zarazki z półek, a także z ubrań niewinnych klientów, na których przypadkowo trafia. A biegając, potykając się i natrafiając na przeszkody w postaci innych ludzi, wprowadza chaos. Taki mały szkrab wymaga często ratunku, którego instynktowne udzielenie wiąże się z koniecznością zmiany ubrania przez klienta wcielajacego się w rolę spontanicznego bohatera. Dlatego postanowiłem zaapelować do młodych rodziców, że wychowanie wiąże się z wszechstronnym działaniem opiekunów małych dzieci. Nie żądam powrotu do Kindersztuby, bo to pojęcie jest już zupełnie zapomniane i w przypadku najmłodszych bez znaczenia. Jednak zasady kulturalnego i odpowiedzialnego zachowania względem swoich dzieci, jak też innych bywalców miejsc publicznych winny obowiązywać także młodych rodziców – apeluje nasz Czytelnik dopowiadając jeszcze, że nie dotyczy to oczywiście wszystkich ojców i matek.
Takie zdarzenia potwierdzają pracownice sklepów i zauważają, że jest ich znacznie więcej niż dawniej. One muszą na bieżąco sprzątać, a klienci robią przykre uwagi, gdy muszą dłużej poczekać na obsługę.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie