
– Dodzwonić się nie można, a wizyta z rocznym dzieckiem w przychodni z wielką łaską – mówi o opiece medycznej w dobie pandemii mieszkanka miasta.
Zbulwersowana Czytelniczka CWA (personalia do wiadomości redakcji) dzieli się opinią o przychodni, do której należy. Według jej relacji po około 16 próbach połączenia wreszcie udało się nawiązać kontakt telefoniczny...
– Trwało to przynajmniej kilka godzin, bo chore dziecko wymagało szczególnej opieki, więc trudno było zajmować się tylko wybieraniem numeru przychodni. W naszej przychodni w Sitnie telefony odbierają lub nie dwie pielęgniarki. Jedna z nich jest miła i uczynna, a druga zatrudniona od niedawna zawsze twierdzi, że jest zapracowana, a odebranie telefonu odrywa ją od ważnych obowiązków. Zastanawiam się, co tak bardzo zajmuje panią pielęgniarkę, bo przecież nie pacjenci z rana, którzy do obiektu dostać się nie mogą, bo wszystko pozamykane. Może picie kawy wymaga szczególnej koncentracji? – ironizuje nasza Czytelniczka i kontynuuje. – Już po 5 godzinach udało się umówić wizytę dla dziecka. Oczywiście nie była to wizyta u pediatry, który przyjmuje tylko kilka godzin w tygodniu, a u lekarza ogólnego. Zrozumiałe, że gdy dziecko chore, do tego malutkie, które nie opowie o swoich dolegliwościach, to każda pomoc lekarza jest na wagę złota. Tylko czy tak powinno być? Przecież wszyscy płacimy ubezpieczenia zdrowotne, a od początku pandemii drzwi większości przychodni refundowanych przez NFZ są zamknięte. Chyba zachodzi konflikt interesów dla lekarzy i właścicieli przychodni. Z resztą przed pandemią też był, a teraz jest okazja, by korzystać ile się da. Wpłaty z ubezpieczenia zdrowotnego trafiają do przychodni. Przychodnie zamknięte – teleporady – recepty i mało skierowań na badania. W sumie same plusy. Nie trzeba badać pacjentów, kierować do laboratorium, a wpływy bez względu na jakość świadczonych usług – bez zmian. Nie mogę się pogodzić z faktem, że lekarze w prywatnych przychodniach nie boją się pandemii i stale są dostępni – pewnie wysokość opłat za wizytę skutecznie załatwia wirusa – konkluduje Czytelniczka CWA.
W Przychodni Medycyny Rodzinnej w Sitnie udało nam się porozmawiać z kierownik placówki Elżbietą Pietkiewicz-Czają.
– W okresie pandemii nie chcemy mieć w poczekalni nadmiaru osób ze zrozumiałych względów bezpieczeństwa. Umawiamy wizyty na konkretne godziny, by pacjenci nie musieli się ze sobą spotykać. Oferujemy także wizyty domowe, które są bezpieczne w czasie pandemii. Po każdym zgłoszeniu lekarze decydują czy pacjent – dziecko winno być przyjęte na miejscu w przychodni ze względu na jej wyposażenie. W wielu wątpliwych przypadkach tak jest lepiej, bo dysponujemy na miejscu odpowiednim sprzętem w razie konieczności skorzystania z niego. Rzeczywiście z dodzwonieniem do przychodni może być ostatnio problem, bo linia jest okupowana przez pacjentów domagających się informacji o szczepieniach, które w naszej przychodni realizujemy. Oczywiście telefony odbierają pielęgniarki, bo niezwiązana z medycyną recepcjonistka i tak stale musiałaby przekierowywać rozmowy do lekarzy. A nasze panie pielęgniarki mają dodatkowe obowiązki i nie zawsze mogą odebrać połączenie telefoniczne. Obecnie, wyraźnie widać brak chętnych do pracy, więc zatrudnienie kolejnej osoby jest problemem. W naszym zawodzie i w tej przychodni na podwójnych obrotach pracują dwie lekarki – emerytki, łącznie ze mną. Powinnam odpoczywać, a pracuję po 12 godzin na dobę, bo nikt mnie i koleżanki w podobnej sytuacji nie zastąpi. Odnośnie pretensji naszego pacjenta to mogę powiedzieć tylko tyle: zawsze można wybrać przychodnię, która szybciej odbiera telefony. Nikt nie jest skazany na przychodnię, która mu się nie podoba – podsumowuje dr Pietkiewicz-Czaja.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował na konferencji 5 marca br., że od przyszłego weekendu obowiązywać będą stacjonarne wizyty dla dzieci do 6 lat oraz dla wszystkich innych pacjentów, którzy nie zechcą skorzystać z przywileju teleporady. Wprost z tej wypowiedzi i późniejszych komentarzy do niej wynika, że każdy pacjent, bez względu na wiek, schorzenie, etc. może zgodnie z prawem umówić się i skorzystać z wizyty stacjonarnej u swojego lekarza.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie