
Mieszkańcy Dębowej Łąki mają w swojej wsi boisko. Cóż z tego, skoro od dłuższego czasu jest ono w stanie nienadającym się do użytku? Niby ma właściciela, jednak rosnące na nim wysokie na dwa metry chwasty zdają się tym nie przejmować. Śmigają w górę, jakby uczestniczyły w wyścigach.
Minął już półmetek tegorocznych wakacji, a dzieci, aby pograć w piłkę nożną, muszą jeździć rowerami do Nieżywięcia. Dla ścisłości warto dodać, iż Nieżywięć to już jest inna gmina i nawet inny powiat, choć znajduje się tylko ok. 7 km od Dębowej Łąki.
Do naszej redakcji zwrócił się mieszkaniec Dębowej Łąki pan Tadeusz Skica. - Boisko, które zostało zbudowane zaledwie kilka lat temu, wygląda tragicznie. Tu nie ma gospodarza, który by się sensownie zajął takim atrakcyjnym terenem - ocenia Tadeusz Skica. - To boisko to od początku był niewypał. To są utopione pieniądze, 150 tys. zł - dopowiada. - Ceglasta bieżnia po ulewach zamieniała się w błotnistą maź. Na murawie porosły kępy traw. Wykonawca od razu mówił, że powinno być nawodnienie, którego nigdy nie zrobiono. Nawieziono zwykłą ziemię, to po jakimś czasie porobiły się kępy. Ale przynajmniej były bramki i dzieciaki miały gdzie pograć w piłkę. A teraz już nie ma nic. To był chyba pomysł pani sołtys, aby to wszystko zaorać, zrekultywować, opryskać. Miała być nowa trawa zasiana, tylko nie wiadomo, kiedy będzie? A na sezon wakacyjny boisko byłoby bardzo potrzebne. Nie mówię, że to by było cudo, bo cudo to byłby "orlik" oświetlony, ogrodzony, z zapleczem. Ale zawsze był chociaż jakiś ułamek, a teraz nawet tego nie ma - podkreśla Tadeusz Skica.
Powodem niezadowolenia naszego Czytelnika jest jeszcze jedna rzecz. - Niszczejące boisko położone jest przy samej szkole, nawet nie jest odgrodzone. Kiedy przyjeżdżają tu jacyś goście, np. z innych szkół, to jest po prostu obciach. Nie pojmuję tego, bo przecież każdy chciałby swoją miejscowość szanować, chwalić. A tu zostały zainwestowane naprawdę duże pieniądze. Zbudowano halę sportową, a bezpośrednio przy takim fajnym obiekcie jest teraz zwyczajny bałagan. Na przykład latami leżą stare, rdzewiejące słupki ogrodzeniowe. Gdyby jakieś dziecko tu weszło i coś mu się stało, to pewnie nie byłoby winnego, bo "po co to dziecko tu się znalazło"? Na takiej dwuhektarowej działce można by zbudować kompleks sportowy z prawdziwego zdarzenia. Tuż obok hali jest kolejny przykład niewykorzystanych możliwości. Miało tu powstać boisko do piłki siatkowej. Teraz wszystko porasta trawa. W Dębowej Łące nie ma drugiego podobnego obiektu. Gdyby była jakaś alternatywa, to jeszcze bym zrozumiał, ale tu nie ma nic. Nie ma żadnej przyszłości, dlatego młodzi stąd uciekają. Kończą szkoły, studia i wyjeżdżają tam, gdzie mają lepszy komfort życia - mówi Tadeusz Skica.
Według naszego Czytelnika nie ma co liczyć na zrozumienie rady sołeckiej. - Są ludzie, którzy mają odpowiedni sprzęt, np. ciągniki, kosiarki itd. Gotowi są pomóc nawet bezpłatnie. Ale chcieliby mieć jakiś wpływ na to, co się robi. Ale tu od lat nic się nie zmienia. Jest jedna opcja i tyle. Stąd bierze się zniechęcenie ludzi do działania. Tłumaczą "co się będę ośmieszał, co się będę pchał, jak taka jest sytuacja?" - twierdzi Tadeusz Skica. Pytam więc czy mieszkańcy szukali wsparcia u władz gminy? - Tu nie ma też bezpośredniego kontaktu z wójtem - uważa Tadeusz Skica. - Przecież wójt jest u nas na miejscu, ale mówiąc prawdę, ja nie widziałem, aby wójt objechał swój teren. Nie widziałem, żeby wójt wysiadł z samochodu, podał mieszkańcowi rękę, spytał, co mu się nie podoba, a co podoba? Tylko przyjeżdża do pracy w urzędzie, a po pracy wraca do domu - twierdzi pan Skica.
Władze gminy nie czują się odpowiedzialne za sytuację. - Utrzymanie tego boiska to kompetencja samorządu wiejskiego - odpowiada wójt gminy Stanisław Szarowski. - A zgodnie z moją wiedzą zabezpieczone zostały środki z funduszu wiejskiego na rekultywację boiska. Wszystkie decyzje z tym związane należą teraz do sołtysa i rady sołeckiej - podkreśla wójt.
Sołtys Dębowej Łąki Beata Róg tłumaczy, że rekultywacja boiska już się zaczęła. Jednak dalsze prace na razie nie mogą być prowadzone. - Decyzja o rekultywacji tego terenu została podjęta podczas zebrania wiejskiego. Ja nie popierałam tego pomysłu, ponieważ to boisko nigdy nie było fajne. Jednak większość mieszkańców chciała. Dodam, że wszystko jest robione w czynie społecznym. Część prac już została wykonana. Ale trzeba także zasiać nową trawę, a u nas od kwietnia panuje susza. Czekamy na opady, więc nie wiadomo, kiedy będzie to możliwe - uzasadnia Beata Róg. Gdy pytam, dlaczego w związku z tym chociaż nie wykoszono wysokiego zielska, pani sołtys reaguje irytacją. - Przecież tłumaczę, że kiedy panuje susza, to nie można siać trawy. Pan chyba niewiele wie o ogrodnictwie? - przywołuje mnie do porządku. No fakt, moja wiedza na temat ogrodnictwa nie jest bogata. Ale nawet taki laik jak ja wie, że poza opadami deszczu istnieją też inne sposoby, aby nawodnić teren. Zraszacze dają radę, a wiejskie boisko to nie stadion narodowy. - Sama wszystkiego nie zrobię. A ciężko jest namówić ludzi do współpracy. Tych, którzy tylko krytykują jest dużo, ale tych, którzy chcą coś zrobić, to już nie. Pan Skica teraz jest taki mądry, to ciekawe dlaczego, kiedy boisko było budowane, nie podzielił się swoimi radami? - mówi pani sołtys. - Może kiedy skończą się żniwa, ludzie będą mieli więcej czasu i uda mi się namówić kogoś, aby wykosić te chwasty. Trzeba też zastosować odpowiednie środki chemiczne, aby pozbyć się chwastów - dodaje Beata Róg.
Czy banalny, wydawałoby się problem, zostanie rozwiązany? Jak mówi klasyk, pożyjemy, zobaczymy. I do tematu wrócimy.
(tekst i fot. krzan)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tylko przed wyborami dużo obiecują,szef każe tak ludzie robia. Powinni ich za te boiska rozliczyć jeden wielki przekręt cóż jak sam szef jest ponad prawem to reszta tez bezkarna
To nie jedyne boisko w gm Dębowa Łąka które jest nie do użytku. Boisko tartanowe zalane woda albo linie średniego napięcia nad boiskiem.