
Panie ze „Stowarzyszenia Płużnickiego” (dawniej „Płużniczanki”) śpiewająco informują mieszkańców, że nie mają się gdzie podziać. Wójt na to, że lokali w stolicy gminy jest pod dostatkiem. To w czym problem?
– Byłem na spotkaniu w Błędowie i „Płużniczanki” wystąpiły z piosenką, że nie mają gdzie się podziać. Zabrano im tzw. starą pocztę i teraz nic nie mają. Z uśmiechem zaśpiewały, ale mnie pozostał niesmak – mówi radny Wojciech Groth.
Przypomnijmy, że budynek tzw. starej poczty został zaadaptowany na potrzeby Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, którego pracownicy dotąd mieli warunki urągające wszelkim standardom. Gdy tak się stało, „Płużniczanki” zostały zmuszone do szukania nowego miejsca, w którym mogłyby się spotykać i realizować swoje kulinarne oraz artystyczne pasje. Bo w stolicy gminy świetlicy wiejskiej nie ma.
– Panie zaproponowały, że przeniosą się tam, gdzie policja miała posterunek (po byłej kotłowni) i to uzyskało moją akceptację – mówi wójt Marcin Skonieczka. – Kiedy jeszcze w ub. r. spotkałem się z przedstawicielami stowarzyszeń, by uzgodnić, które gdzie ma się mieścić, „Płużniczanki” zdziwiły się, że ta była kotłownia jest taka mała. Z pomieszczeń opuszczonych przez GOSP też nie chcą korzystać. Towarzystwo Rozwoju Gminy Płużnica dysponuje dużą salą, może ją użyczać, ale bez zaplecza kuchennego. Kuchnia jest w siedzibie OSP, jednak strażacy nie wpuszczają pań. Tu jest konflikt. Padł pomysł, by z księdzem rozmawiać o użyczeniu organistówki. Łatwo powiedzieć, że wójt zabrał i po wsiach o tym śpiewać. Budowanie świetlicy w Płużnicy nie ma sensu, dofinansowania do tego nie dostaniemy. Poza tym jest dużo lokali.
Gmina przymierza się do budowy siedziby biblioteki. Obiekt ma mieć powierzchnię ok. 400 m kw. Na parterze mieścić się będzie wypożyczalnia książek, na piętrze może być sama z kuchnią. Ale na to trzeba poczekać, bo 1 lutego dopiero został złożony wniosek o dofinansowanie inwestycji.
– Płużnica wszystko zawsze miała na tacy podane i tak to chyba nadal trwa. W innych miejscowościach trzeba się dogadywać – podsumował radny.
Prawdą jest, że niektóre koła gospodyń mają dużo gorsze warunki niż „Stowarzyszenie Płużnickie”. W Mgowie w pomieszczeniu użytkowanym od czasu do czasu przez panie nie ma np. nawet bieżącej wody.
„Płużniczanki” w ub. r. zmieniły nazwę na „Stowarzyszenie Płużnickie”, a to po to, by działalnością zainteresować także panów i młodzież. Organizacji szefuje Winicjusz Rygielski, choć – jak sam mówi – zamierza się z nią pożegnać, bo obowiązki w „Pomocnej Ekipie”, którą kieruje, coraz bardziej go pochłaniają. Czy widzi jakieś rozwiązanie sytuacji?
– Trzeba usiąść do stołu i wypracować kompromis. Każda ze stron powinna postarać się zrozumieć drugą stronę i może nieco przemodelować swoje oczekiwania. Sadzę, że gdyby stowarzyszenie miało salę aktywność jego członków byłaby większa, przyciągnęlibyśmy więcej członków i sympatyków, w tym tak cenny młody narybek – mówi.- Przejęcie pomieszczenia po policjancie było moim pomysłem, ale zastanawiam się teraz czy trafionym. Pomieszczenie to to przedsionek kotłowni i dojście do niej trzeba by zapewnić, zatem powierzchnia do zagospodarowania by była ograniczona a stowarzyszenie ma na swym stanie wiele sprzętu. Planujemy w krótkim czasie zwołać walne zebranie, na które zaprosilibyśmy przedstawicieli gminy oraz straży (z nimi wiążemy pewne rozwiązanie) i wtedy, mam nadzieję, wypracujemy rozwiązanie tego, niemałego dla stowarzyszenia, problemu.
Rygielski przyznaje, że kuchnia w OSP jest atrakcyjna, ale pozostaje kwestia współistnienia z druhami. Straż się rozrasta, potrzebuje coraz więcej miejsca. Przy kuchni z jednej strony stoją wozy strażackie, z drugiej jest sala gimnastyczna – tam stoły rysowałyby parkiet, a panie w szpilkach go niszczyły więc, zdaniem Rygielskiego, nie bardzo to wygląda. Korzystanie z sali TRGP też ma swoje minusy, bo kuchni brak, a i do samego pomieszczenia trzeba wdrapać się po schodach, co dla części seniorek jest kłopotliwe. Z kolei w pokojach po GOSP-ie nie da się ustawić stołów tak, by swobodnie podjąć większą liczbę gości. Zostaje organistówka i kwestia porozmawiania z proboszczem. Chyba że podczas walnego zebrania uda się wypracować inne rozwiązanie.
Do tematu wrócimy.
(aba), fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie