Reklama

Afera na pogrzebie w Kiełbasinie

Gazeta CWA
15/12/2017 10:58

Kiełbasin przed wojną należał do powiatu wąbrzeskiego. W 1937 roku doszło do niecodziennej kłótni na cmentarzu, na tle politycznym.

Wszystko rozpoczęło się od śmierci jednej z parafianek Rozalii Guz. Miejscowy proboszcz ks. Gulgowski podjął się jej pochowania za darmo. Rodzina Guzów była bardzo biedna. W dniu pogrzebu proboszcz czekał na kondukt żałobników, ale się go nie doczekał. Wrócił do kościoła, odprawił msze i wysłuchał spowiedzi parafian, ponieważ był to czas bezpośrednio przed Wielkanocą. Pogrzeb dotarł dopiero po kilku godzinach. 
Wkrótce po rozpoczęciu ceremonii rodzina zmarłej pochodząca z byłej Kongresówki, czyli z ziem byłego zaboru rosyjskiego rozpoczęła awanturę. Do proboszcza krzyczano m.in. „Pałą go w łeb”, „cham”, „fornal”, „niech idzie gęsi paść” itd.  Jeden osobnik z tłumu miał krzyczeć: „Ja jestem urzędnik z Warszawy, a nie zacofany Pomorzak!”. Proboszcz wytrzymał te prowokacje i dokończył pogrzeb. Żałobnikom chodziło głównie o to, że proboszcz nie odprawił w ich obecności mszy żałobnej. Uczynił to o wyznaczonej wcześniej godzinie, gdy kondukt pogrzebowy miał stawić się przed kościołem. Prałat Gulgowski był proboszczem w Kiełbasinie 37 lat. 

(pw)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do