
Kazimierz Lewalski zmarł w niedzielę 16 kwietnia 2023 roku, po tygodniowym pobycie w szpitalu. Urodził się 20 kwietnia 1921 roku. Uroczystość pochówku Pana Kazimierza odbyła się w 102. rocznicę jego urodzin. Spoczywa w grobie na „starym cmentarzu” wraz z żoną Eugenią.
Kilka lat temu był bohaterem wywiadu opublikowanego na łamach CWA, dotyczącego nieprawdziwości stereotypu, że osoby w starszym wieku są wykluczone cyfrowo. Kazimierz Lewalski był bardziej sprawny informatycznie niż przeciętny czterdziestolatek. Obróbka zdjęć, podkład muzyczny i oryginalny filmik przesyłany z okazji świąt znajomym na różnych portalach był spodziewany i uznawany przez wszystkich odbiorców za oczywistą sprawę. Mało kto potrafił się zrewanżować Panu Kazimierzowi w podobny sposób, bo brakowało umiejętności. Natomiast spersonalizowane życzenia imieninowe z podobnym wkładem pracy nadawcy (Kazimierza Lewalskiego – red.) powodowały wyrzuty sumienia, że nie można było odpowiedzieć w podobny sposób.
W kolejnym artykule o Kazimierzu Lewalskim opublikowanym w CWA z okazji jego setnej rocznicy urodzin przytaczaliśmy wypowiedzi członków najbliższej rodziny. Jeden z wnuków wspomniał, że dziadek bywał nerwowy. Nie wiemy do tej pory jaki był kontekst sytuacji wzbudzający emocje dziadka i nie możemy już go o to spytać. Natomiast możemy się oprzeć na wypowiedziach dużej grupy znajomych i krewnych, którzy twierdzą jednoznacznie, że był to człowiek spokojny, wręcz wyciszony i z „sercem na dłoni”. Wypowiadał się powściągliwie, oszczędzając słowa i pozwalając zarazem „grać pierwsze skrzypce” innym.
W uroczystości pogrzebowej wzięła udział rodzona siostra Kazimiera, która przyjęła zakonne imię Donwina i w czerwcu będzie obchodzić swoje setne urodziny. Rezyduje w Gnieźnie, a przełożona klasztoru proszona o przekazanie informacji o śmierci brata siostrze Donwinie złożyła szczególne kondolencje nawiązujące do czasu zgonu: „Panie Ryszardzie (syn Kazimierza Lewalskiego – red.), teraz do mnie dotarło jak wielkiej łaski doznał Tato. W Uroczystość Miłosierdzia Bożego (16.04.23) i o godzinie 15.10 kiedy tak wiele milionów ludzi się modliło i wzywało miłosierdzia. Dziś można zyskać darowanie wszystkich win i kar. Tato poszedł do nieba.”
Na pewno takie słowa podnoszą na duchu w trudnych chwilach i przynoszą ukojenie.
W trakcie stypy, zamiast imprezy urodzinowej naszego bohatera, zebraliśmy wspomnienia z kręgu rodziny i najbliższych znajomych. Prezentacja fotografii z różnych okresów życia Kazimierza Lewalskiego i też z czasów jego dzieciństwa spowodowała przytoczenie przekazanych w rodzinie opowiadań, dotyczących lat trzydziestych XX wieku, na krótko przed wybuchem II wojny światowej. Nastoletni wówczas Kazimierz zawoził w ustalonym terminie zamówione buty, zrobione przez swojego ojca. Zgodnie z umową musiały być dostarczone do klienta w ściśle określonym czasie. Szacowny odbiorca mieszkał w Brodnicy, więc kwestia dostarczenia zamówionego na miarę obuwia stała się zadaniem syna szewca, czyli młodego Kazimierza Lewalskiego. Środkiem transportu był rower, a pokonanie prawie 60 km w ten sposób w ciągu jednego dnia było sprawą oczywistą i honorową. W tamtych czasach dotrzymanie warunków umowy, nawet ustnej, stanowiło podstawową wartość. A podróż rowerem po drogach polnych nie była łatwa. To były lata trzydzieste ubiegłego wieku.
Słuchając takich opowieści, naturalnym jest sentyment za czasami, w których danie słowa, honor, przyzwoitość i odpowiedzialność były na porządku dziennym. Kazimierz Lewalski był człowiekiem bogobojnym, skromnym, pracowitym i zawsze pogodzonym z życiem. Do tego pełnym wigoru, ciekawości świata i z uśmiechem na ustach, nie wspominając już o jego umiejętnościach w komunikacji wirtualnej.
B. Walas
Fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie