Reklama

Zawartość empatii (lub egoizmu) w człowieku

Gazeta CWA
26/07/2020 12:13

Procentowo nie sposób wyliczyć jacy jesteśmy, bo trudno określić statystycznie jak zachowamy się w ekstremalnych sytuacjach i jednoznacznie stwierdzić czy empatia lub egoizm są w nas dominujące.

Od kilku miesięcy obowiązują nowe zasady w ruchu drogowym dotyczące jazdy na suwak i tworzenia korytarza życia. Jak wygląda to w praktyce to zupełnie inna sprawa. Niedawno media ogólnopolskie relacjonowały po raz kolejny niemożność przejazdu karetki po pacjenta do przeszczepu wątroby. Wszystkim wiadome jest, że zabieg taki ratuje czyjeś życie, a czas dokonania przeszczepu tak istotnego organu ma ogromne znaczenie. Negatywnych przykładów w tym względzie jest aż nadto. Pora więc na zbilansowanie choćby częściowe takiego stanu rzeczy.

W poniedziałek 13 lipca utknęłam w korku na trasie S-5 przed wjazdem na A-2 w odległości ponad 20 km od Poznania. Nikt nie wie, co się stało, że prędkość jazdy zmalała do 9 km/godz. w miejscu bez bramek poboru opłat. Jedynym logicznym wyjaśnieniem pozostaje prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia drogowego i oby nie ze skutkiem śmiertelnym kogokolwiek, kto przed chwilą jechał przed nami. Lokalne radio podaje, że miało miejsce zderzenie dwóch TiR-ów i korek potrwa około pół godziny. No cóż, nikt nie lubi tkwić w korku, ale nie ma innego rozwiązania, trzeba pogodzić się z losem, chociaż wszystkim się spieszy i każdy ma wiele pilnych spraw do załatwienia.

Nagle – miła (właściwa zgodnie z prawem o ruchu drogowym) niespodzianka. Wszyscy uczestnicy ruchu drogowego na tym odcinku S-5 rozstawiają się w lewo i prawo tworząc korytarz życia, chociaż nie słychać sygnalizacji uprzywilejowanych pojazdów. Według rejestracji – tubylców jest około 30 %, reszta pochodzi ze wszystkich stron Polski. Korek rozładował się dopiero po ponad godzinie i nikt w tym czasie nie „cwaniakował” wykorzystując utworzony – wolny pas dla służb ratowniczych. Po raz pierwszy w życiu poczułam się dumna ze wszystkich współużytkowników polskich dróg (z siebie samej też), że pomimo ciągłego braku czasu i pospiechu potrafimy być solidarni w imię wyższych celów. Wiem, że stwierdzenie to brzmi bardzo górnolotnie, ale nasuwa się pytanie, jak trudno wszystkim nam poświęcić swój czas dla kogoś innego, z reguły anonimowego człowieka.

A że zdarzyło się to w Wielkopolsce to pojawia się kolejny dylemat – czy tylko w tym regionie potrafią być ludzie tak zdyscyplinowani i tylko ta cecha charakteru decyduje o przestrzeganiu najbardziej podstawowych zasad solidarnego zachowania?

Odpowiedź uzyskałam natychmiast od współpasażera zastanawiającego się, czy po minięciu miejsca kolizji uda się wjechać na suwak? Na moje stwierdzenie, że przecież od miesięcy działa ustawa usłyszałam, że dobrze byłoby, żeby działali też kierowcy. W zasadzie nic dodać, nic ująć. Wszystko zależy od ludzi i ich konkretnego zachowania w danej sytuacji. Okazało się jednak, że kierowcy też zadziałali właściwie i dwa wielkie strumienie pojazdów od strony Warszawy i Bydgoszczy płynnie – na suwak – wpuszczały się w jeden czynny pas do Poznania. Chwilę później można było już jechać swoim tempem i realizować plany dnia. Bilans tej sytuacji to opóźnienie godzinne w realizacji programu dnia i ogromna satysfakcja z właściwej reakcji innych i swojej, co ostatecznie wychodzi na plus.

A teraz mniej pozytywne zachowania z różnych dziedzin życia z naszego regionu.

Wskutek nadal obowiązującego reżimu sanitarnego fryzjerzy zmuszeni są do umawiania wizyt w swoich salonach, by ograniczyć do minimum liczbę klientów. W zaprzyjaźnionym zakładzie fryzjerskim z jednoosobową obsługą dochodzi do nieciekawych zachowań ludzkich. Zabukowana wizyta na koloryzację, czy trwałą ondulację włosów to zarezerwowanie salonu na 2-3 godziny. Jest to równoznaczne, że w tym samym czasie nie można nikogo ostrzyc, chociaż klientka z farbą na włosach musi bezczynnie odczekać około 40 minut lub więcej. Bezczynna jest też fryzjerka, która w tym czasie mogłaby ostrzyc dziecko, czy mężczyznę, ale nie może wpuścić do zakładu kolejnego klienta. A bardzo często zdarza się, że umówieni na daną godzinę klienci nie przychodzą. Coś zapewne im wypadło ważniejszego, ale nie odwołali wizyty, więc nie można było w żaden sposób wcześniej zareagować i zaprosić innego klienta pilnie oczekującego fryzjerskiej usługi.

Stracony czas i brak dochodów, zwłaszcza po tak długiej niemożności świadczenia pracy, w tej branży jest wyjątkowo dotkliwy dla prowadzących tego typu działalność gospodarczą. W tym wypadku, odnosząc się do tytułu, należałoby spytać o zawartość egoizmu w człowieku.

Podobna sytuacja dotyczy pacjentów oczekujących na różnego rodzaju zabiegi. Gdy odczuwają ból to zgłaszają się do lekarzy, otrzymują skierowania i ostatecznie mają wyznaczony termin zabiegu. Najczęściej bywają poinformowani o konieczności stałego kontaktu i dowiadywania się o ostatecznym terminie zaplanowanej usługi medycznej. W większości przypadków zainteresowane osoby dopełniają wszelkich formalności i często korzystają z usługi we wcześniejszym terminie. Jednak zdarzają się i tacy, którzy uważają, że jeśli nic ich nie bolało to ustalony termin powinien na nich czekać choćby i 10 lat. Nie informują o rezygnacji z zabiegu w danym terminie, z którego mógłby skorzystać ktoś inny, bardziej potrzebujący, bo ich to nie obchodzi. A gdy ból wraca to mają pretensje do wszystkich wokół tylko nie do siebie. I znów można zapytać, czy to totalny egoizm, czy tylko brak empatii?

Nikt nie jest doskonały, ale czasami warto się zastanowić nad właściwością swojego zachowania i jego wpływu na innych, skądinąd nic nam nie winnych ludzi.

Tekst i fot. B. Walas

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do