Reklama

Jesienny wyjazd nad morze – polecamy!

Gazeta CWA
23/12/2025 13:08

Niewielka grupa mieszkańców miasta wybrała się na wypoczynek nad morzem, po sezonie...

Z góry założyli, że termin ten spowoduje lepszy wypoczynek ze względu na mniejsze zatłoczenie w strategicznych miejscach. Wybrana trasa wiodła przez Szczecin do Międzyzdrojów i w powrotnej drodze zahaczała o Kamień Pomorski. Założenie okazało się słuszne nie tylko z powodu mniejszej ilości turystów, ale też wiązało się z niższymi opłatami za nocleg. Relację z tego wyjazdu przekazuje nam jedna z uczestniczek tejże grupy.

„Zarezerwowanie miejsc w wybranych hotelach nie stanowiło żadnego problemu. Gorzej było z komentarzami byłych gości wybranych hoteli. Niepochlebne opinie spowodowały lekki stres i potrzebę zweryfikowania tych informacji w rzeczywistości. Okazało się, że rezerwacja w centrum Szczecina miała swoje uzasadnienie. Wszędzie blisko, a warunki noclegowe całkiem sensowne. Realia były zdecydowanie lepsze od sugerowanych w komentarzach na stronach społecznościowych. Szczecin zaś zrobił na nas zdecydowanie pozytywne wrażenie. Pobliskie zabytki i nadbrzeżna trasa zaskakiwały atrakcjami choćby w zakresie licznych pomnikowych postaci istotnych dla tego miasta. Kolejny dzień naszej eskapady był związany z Międzyzdrojami.

Reklama

Dotarliśmy tam długo przed możliwością zameldowania się w hotelu, ale nie stanowiło to żadnego problemu. Parking był dostępny, a od centrum miejscowości dzielił nas niespełna 1 km. Oferta kulinarna w licznych restauracjach kusiła, więc skosztowaliśmy ryb w różnej wersji, gofrów i innych rozkoszy podniebienia. Nie bylibyśmy sobą, żeby nie skorzystać z seansu w kinie 7D. Podróż kosmiczna po zakamarkach Układu Słonecznego zrobiła szczególne wrażenie, chociaż jeden uczestnik naszej grupy zauważył, że został opluty wodą kilka razy w to samo miejsce. Mówił prawdę, bo plama na kurtce była dowodem niepodważalnym. Ja sama miałam problem z przewianiem tylko jednej części głowy. Antycyklon na Jowiszu i inne podobne tego typu doznania wychodziły z tego samego źródła, czyli prawej strony fotela. Tak, czy inaczej – kilkadziesiąt złotych za 4 osoby łącznie, wydanych na ten szczególny seans warte było wodnego oplucia i przedmuchania części głowy.

Przynajmniej wiadomo jak działa kino 7D, a nowe doświadczenia są zawsze w cenie. W końcu powiedzenie, że podróże kształcą ma sens. Byliśmy też w alei gwiazd i gabinecie figur woskowych, bo jakżeby inaczej. Woskowa postać Roberta Lewandowskiego zaskoczyła wszystkich będących razem z nami w tej placówce, bo gdyby nie podpis to nie byłoby szans odgadnąć, kto to jest.

Reklama

Zwróciliśmy też uwagę na wszędobylską w Międzyzdrojach Mewcię – Ewcię. Ta lokalna maskotka występuje w formie najróżniejszych rzeźb rozsianych w centrum miasta. Przedstawienia tej maskotki są humorystyczne i całkiem fajne, ale wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że nasz Wąbrzuś wygrywa w przedbiegach. Jest bardziej kolorowy i przede wszystkim nieograniczony w żaden sposób miejscem. Zwiedza świat wraz ze swoimi opiekunami i sam coś zobaczy, a co ważne – promuje nasze miasto wszędzie, gdzie się pojawi. A już zupełnie patriotycznie i lokalnie – jest sympatyczniejszy i ładniejszy.

Jedyne, co nas trochę zaskoczyło to przewaga turystów niemieckich w stosunku do polskich. Zrozumiałe stało się dwujęzyczne menu w każdej restauracji i umiejętność posługiwania się niemieckim przez gastronomiczną oraz hotelową obsługę. Przy podaniu piłeczki pingpongowej przez przechodzącego gościa hotelowego bardziej stosowne wydawało się podziękowanie słowem danke niż dziękuję. Ta przygraniczna koegzystencja między sąsiadującymi narodami ma się bardzo dobrze. I w zasadzie dlaczego miałoby być inaczej? Od tysiącleci przenikają się kultury blisko z sobą żyjące. Jest to naturalne i chyba pożądane. Brak zrozumienia wskutek różnych języków, przynajmniej w Międzyzdrojach nie ma miejsca. A, że w drodze powrotnej byliśmy w kolejce siódmi do zatankowania na stacji benzynowej, a przed nami wszystkie auta były z literką D, to przecież bardziej polskie niż niemieckie, żeby skorzystać z różnicy cen. Przygraniczne społeczności przesiąkają sobą i wszyscy nauczyli się liczyć wydawane pieniądze. My uczymy się od nich, a oni nas. Po prostu wzajemna relacja.

Reklama

Kiedy pytano nas, kiedy zwolnimy stół bilardowy w hotelowym pubie i pytający zorientowali się, że jesteśmy polskojęzyczni, to z wielkim zaangażowaniem starali się to pytanie zadać po polsku. Kiedy okazało się, że zostali zrozumiani za pierwszym podejściem, pełni uśmiechów powiedzieli, iż poczekają ile trzeba, bo nie chcą nas poganiać, a jedynie zaplanować sobie wieczór. Pomimo faktów historycznych, że te tereny należały dawno temu nie do nas, warto zauważyć sytuację pełną sympatii i normalności. Przyszło mi do głowy, że ludzie sami z siebie nie powodują żadnych problemów. Mało kto pamięta o historii sprzed wielu lat. Wszyscy zajmują się sobą, swoimi rodzinami i towarzyszącymi osobami. Gdyby nie stałe podnoszenie dziwnych tematów przez polityków, a wskutek tego popularyzowanych w mediach, życie byłoby bardziej piękne i normalne w każdym miejscu i czasie.

Ostatnim punktem wyjazdu była wizyta w Kamieniu Pomorskim. Zabytkowa baszta z muzeum kamieni, rynek i port z zakotwiczonymi jachtami oraz innymi łodziami robiły wrażanie, ale silny wiatr prowokował do szybkiego odwrotu. Podsumowując całą jesienną wycieczkę nad morze, chcę dodać, że polskie miejscowości są cudowne, tym bardziej gdy tłum turystów jest zmniejszony, jak mniemam, przynajmniej o połowę. Wszystkim, którzy nie są związani terminem wakacji, polecam wypoczynek nad zalewem lub morzem w jesiennym czasie” – dodaje nasza rozmówczyni.

Reklama

Wszystko zależy od tego, co kto lubi. Jeśli relacja naszej Czytelniczki jest w stanie zainspirować kogokolwiek, to warto jej wrażenia wziąć pod uwagę.

B. Walas

Fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama