
Być może będziemy mieli w Wąbrzeźnie prywatne muzeum Przemysława Pietrasa. Zgodnie z zapowiedzią w ostatnim numerze CWA spotkaliśmy się w sali ekspozycyjnej, w prywatnym mieszkaniu z naszym rozmówcą.
– Różnorodność i bogactwo zbiorów robią niemałe wrażenie. Od kiedy Pana zainteresowania znalazły odbicie w kolekcjonowaniu pamiątek historycznych?
– W zasadzie trudno określić konkretny termin, bo historią interesuję się od zawsze, czyli od kiedy pamiętam. Pamiątki regionalne i później związane z przeszłością Wąbrzeźna, ich pozyskiwanie, zabezpieczanie przed zniszczeniem stały się moją prawdziwą pasją. W swoim czasie kolekcjonowałem też numizmaty, które musiałem sprzedać, by pozyskać środki na zakup ładownicy. Jak widać, militaria stanowią pokaźną część moich zbiorów.
– W rogu sali przy replikach broni wyeksponowany jest kompletny mundur żołnierza z czasów II RP. Jak długo trwało skompletowanie wszystkich detali?
– Jak można się domyślać jest to czasochłonny proces. W tym przypadku trwało to około 3 lat. Niełatwo jest namierzyć poszczególne elementy u innych kolekcjonerów, a namówienie ich do odsprzedaży graniczy czasami z cudem. Często zdarza się, że stosujemy barter. Każdy z nas pozyskuje różne pamiątki, które później można wymienić między sobą w zależności od specjalizacji swoich zbiorów. Niektórzy ograniczają się, np. do Bitwy Warszawskiej, a w swoich poszukiwaniach trafiają na regionalia, które interesują innych kolekcjonerów. W związku z tym mogą zaoferować eksponaty na wymianę. Działa to w obie strony.
– Ma Pan ogromną wiedzę i wyjątkową ekspozycję. Czy inni mogą skorzystać z Pana pracy?
– Od lat tak się dzieje. Regularnie prowadzę spotkania z młodzieżą i dziećmi, nawet przedszkolnymi. W czasie tych spotkań dzieci mogą przebrać się za powstańców, dostać do ręki repliki broni pozbawionej cech bojowych. Z reguły są to bardzo udane, żywe lekcje historyczne powiązane z naszym regionem. Być może przekształcę też część swojego mieszkania w prywatne muzeum, których kilka już w województwie kujawsko-pomorskim działa. Teraz jestem w trakcie remontu i przygotowywania kolejnych eksponatów, np. zbroi rycerskiej. Interesuje mnie działalność Towarzystwa Jaszczurczego i pamiątki z tego okresu.
– Zaczęliśmy rozmowę od tytułów prasowych związanych z Wąbrzeźnem i odpowiednia gablota już wisi na ścianie. Wspomniał Pan o trudnościach w zdobywaniu dodatków do tych czasopism, a być może gdzieś na strychach mieszkańców miasta zalegają takie pamiątki?
– Wielokrotnie publikowałem ogłoszenia na ten temat i czasami zdarza się znaleźć prawdziwe perełki. Na przykład w klaserze z 1927 roku był znaczek patriotyk z 1926 r. Bywają oryginalne książeczki wojskowe, zaświadczenia różnego typu, czy plakaty o imprezach mających miejsce w latach międzywojennych i późniejszych. Interesujący jest Informator Wąbrzeski zawierający wydarzenia od 1946 do 1966 roku. W każdym razie, gdyby ktoś trafił u siebie na takie historyczne pamiątki to szkoda je wyrzucać. Lepiej udostępnić na ekspozycję i ocalić część ciekawej historii Wąbrzeźna.
Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem Przemysława Pietrasa, bo np. tabakierka wąbrzeska z 1929 roku, ozdobny gwóźdź ze sztandaru, czy odznaka chórów z 1939 r., jak też mapy wojskowe zawierające nazwę Briesen i wiele innych eksponatów w magiczny sposób przenoszą w czasie i motywują do poszerzania wiedzy o dawnych czasach miasta.
Rozmawiała B. Walas, fot. (BW) i nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie