
Lekarze onkolodzy zalecają, ludzie go stosujący są zachwyceni, a temat dotyczy pyłku pszczelego i nie tylko. Żeby wyrobić sobie pogląd na pszczele produkty, trzeba zwrócić się do fachowca w tej dziedzinie. Janusz Zaleśny jest dyplomowanym mistrzem pszczelarstwa, a swoje pasieki prowadzi od 42 lat.
– O co chodzi z coraz bardziej popularnym pyłkiem pszczelim i co to w ogóle jest?
– Pyłek pszczeli był znany od dawna, ale hodowcy pszczół go nie zbierali, bo na jego bazie powstaje mleczko, które stanowi pokarm dla larw i królowej, więc trudno pozbawiać je posiłku. W miarę rozwoju badań nad cyklem powstawania w ulu nowego roju, który opuszczając swoją siedzibę z nową matką, zabiera ze sobą zapasy miodu na przetrwanie, wyciągnięto wnioski, że korzystniej jest zapobiegać wyrojeniom, a nowe królowe z właściwym pochodzeniem kupować od sprawdzonych dostawców. Dlatego stało się możliwe zbieranie pyłku pszczelego tak wartościowego dla zdrowia nie tylko pszczół, ale też ludzi. Pszczoły przynoszą do ula pyłek kwiatowy wymieszany z własną śliną i nektarem na goleniach swoich nóg. Wystarczy zamontować poławiaczkę pyłku w ulu, by pozyskiwać ten szczególny specyfik. Odpowiednio dostosowane otwory powodują ocieranie się pszczół o ścianki, które zrzucają do pojemników kulki pyłku z ich odnóży. W tymże pyłku jest, wedle różnych źródeł, od 200 do 400 związków niezbędnych do życia. Cały zestaw witamin: A, B, PP, C, K oraz innych, aminokwasów i mikroelementów, poczynając od potasu i żelaza po cynk i platynę, a także enzymy trawienne, co jest całkiem dobrą wizytówką pyłku pszczelego.
– Dlaczego jest to temat do tej pory mało znany?
– Niekoniecznie tak właśnie jest. W pobliskim Jabłonowie jest ogromny popyt na rynku na ten pszczeli produkt. Nie wspominając już o miejscowościach, które mają długą tradycję bartniczą, jak chociażby Pszczela Wola na Lubelszczyźnie, która prowadzi technikum pszczelarskie, wiele szkoleń i kursów branżowych dokształcających i to we współpracy nawet z Luksemburgiem.
– Jak należy przygotować i przyjmować granulat pyłku pszczelego wyprodukowanego przez te zmyślne owady?
– Określenie zmyślne jest bardzo właściwe. Pszczoły strażniczki nie wpuszczą do ula zatrutych sióstr. Dotyczy to tych pszczół, które miały nieszczęście zebrać pyłek kwiatowy z roślin potraktowanych opryskiem chemicznym. I chociaż jest to okrutne, skażone pszczoły pozostają poza ulem, co jak się kończy, nietrudno się domyślić. Dlatego też w moim pyłku nie ma rzepakowego, bo uprawy właśnie tej rośliny najbardziej dotknięte są wspomaganiem chemicznym. Moje pasieki znajdują się w różnych miejscach, takich jak: Jarantowice, las w Dębowej Łące, Drużyny pod Brodnicą, Marcinkowo na Warmii, Wojtal w Borach Tucholskich. Ten rozrzut rozstawienia uli podyktowany jest rodzajem roślin kwitnących na tych terenach i odległości od dróg, co związane z ogólnym zanieczyszczeniem powietrza, więc i roślin. Odnosząc się konkretnie do pytania, to pyłek pszczeli należy rozpuścić w wodzie o temperaturze do 40 stopni Celsjusza i przyjmować 3 razy dziennie, na pół godziny przed posiłkiem. Dla osób dorosłych wskazana jest dawka 4 łyżeczek herbacianych na dobę we wspomnianych wcześniej 3 dawkach. Można przyjmować ten specyfik przez 3 miesiące i należy zrobić przerwę jednomiesięczną. Dla młodzieży i dzieci w wieku 3-12 lat zalecana jest połowa porcji wskazanej dla dorosłych.
– Czy Pan wraz z rodziną stosujecie tego rodzaju wspomaganie organizmu?
– Oczywiście, że tak. Co więcej, przy wszystkich zawirowaniach zdrowotnych i różnego rodzaju infekcjach górnych dróg oddechowych, stosujemy niezastąpiony kit pszczeli, znany ogólnie pod nazwą propolis. Jednak przygotowanie do spożycia tego produktu pszczół wymaga jeszcze więcej pracy i wiąże się niekiedy z bezpowrotną utratą odzieży. Jeszcze nikt nie znalazł sposobu usunięcia plam pochodzących z kitu pszczelego. Za każdym razem pobierając kit z ula, mam okazję wymienić własną garderobę. Trochę to kosztuje, ale też uczy ostrożności na przyszłość. Przy okazji pracy z pszczelim kitem miałem wątpliwą przyjemność poważnego skaleczenia dłoni nożem, którym go pobierałem. Musiałem jechać na zszycie rany, jej opatrzenie i szybki powrót do pasieki, bo trzeba było koniecznie zamknąć otwarty ul, a obfite krwawienie to uniemożliwiało. Na sobie potwierdziłem zbawienne działanie kitu pszczelego, bo pomimo poważnej rany, po trzech dniach nie było prawie po niej śladu.
– Czy zamiłowanie do pszczelarstwa jest rodzinną tradycją?
– Absolutnie nie. Zajmuję się pszczołami od 42 lat, ale moje zainteresowanie bartnictwem pobudził w swoim czasie przyszły szwagier. Od niewielkiego zainteresowania, poprzez szkolenia stało się ostatecznie moją pasją. A pszczoły to nie tylko rój z matką, ale poniekąd całe królestwo z dokładnym podziałem ról i poznawaniem się po zapachu, co wielokrotnie miałem okazję praktycznie obserwować. Pszczoły mają swoją wysoko rozwiniętą kulturę, a nawet cywilizację. Można się od nich wiele nauczyć, albo skorzystać z ich rewelacyjnych efektów pracy.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Z Januszem Zaleśnym rozmawiała B. Walas, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie