
Daniela i Ryszard dzielą się swoimi spostrzeżeniami, a nawet radami na trudny czas epidemii.
– Jak odbieracie czas zagrożenia, zwany okresem epidemii?
– Oboje od prawie roku jesteśmy już emerytami i oczywistym jest, że stan epidemii wzbudza w nas obawy i odczucie ryzyka zakażenia się koronawirusem. Bardzo chcielibyśmy tego uniknąć. Tym bardziej, że mamy choroby towarzyszące. Jak większość ludzi w tym wieku, unikamy spotkań, stosujemy się do zaleceń ochrony zdrowia wymaganych w aktualnej sytuacji. Mamy dwie córki, w tym tylko jedna z zięciem i z dwójką wnuków mieszka w Wąbrzeźnie. Dzięki temu wiemy, że możemy na nich liczyć. Wspieramy się wzajemnie. Druga córka z rodziną mieszka z dala od nas, bo w Gdańsku. Nie znaczy to, że mniej martwimy się o jej najbliższych. Z odległości też można pomóc. Dla całej rodziny i przyjaciół szyłam maseczki bawełniane – mówi Daniela – więc w jakimś minimalnym stopniu starałam się i dalej walczę, aby zabezpieczyć się i innych przed zakażeniem. Obawiamy się nie tylko o nasze zdrowie, ale i o nasze dzieci, wnuki i całą rodzinę. Czas jest wyjątkowo trudny dla nas wszystkich. Dobrze, że w dobie rozwoju techniki możemy kontaktować się przynajmniej telefonicznie. Nie ma tutaj żadnych przeszkód i z chęcią ze sobą rozmawiamy.
– Czas w izolacji jest na pewno dotkliwy. Jak Państwo to osobiście odbieracie?
– Izolacja z jaką mamy do czynienia w dobie pandemii jest bardzo uciążliwa nie tylko dla nas. Trzeba sobie jednak radzić, aby ten okres przetrwać i wyjść z niego jak najszybciej. Musimy wrócić do normalności, do życia bez zakazów i nakazów. Podobnie jak z najbliższą rodziną utrzymujemy kontakty telefoniczne z przyjaciółmi. Nie tracimy kontaktu, izolujemy się tylko fizycznie ale rozmawiamy i staramy się być na bieżąco z informacjami. Nie spotykamy się tak jak dawniej na kawie, grillu czy na spacerze. Nie wyjeżdżamy do kina czy teatru. Ale lubimy jeździć rowerami. Dzisiaj niestety musimy tę przyjemność ograniczyć do niezbędnego minimum, ale kilka razy już wybraliśmy się na cmentarz do najbliższych. W czasie epidemii cieszy nas, że mieszkamy w domku jednorodzinnym. Posiadamy szklarnię i mały ogród. Także na brak zajęć i na nudę nie narzekamy. Pracy, szczególnie w okresie wiosennym, jest dużo. Mąż zajmuje się szklarnią. Cieszy się wzrostem pomidorów. Jak co roku, zajmuje się nimi przez cały cykl uprawy: od siewu, flancowania do sadzenia i zbierania owoców. W wolnych chwilach i aby utrzymać sprawność oraz kondycję fizyczną na odpowiednim poziomie, jeździmy na stacjonarnym rowerze w pokoju, oglądając telewizję lub nagrane filmy.
– Co z codzienną rutyną, robieniem zakupów, itp.?
– Z obawy przed zakażeniem wychodzę z domu tylko wtedy kiedy naprawdę muszę. Najbardziej przeszkadza mi robienie zakupów, bo to do mnie należy. Tak jak powinnam, zakładam maseczkę i rękawiczki. Zakupy robię zazwyczaj raz na tydzień w najbliższym sklepie. Następnie przekazuję je na tzw. trzydniową kwarantannę. Chlebek pieczony jest przeze mnie w domu, więc zawsze jemy świeży. Już wcześniej zaopatrzyliśmy się w niezbędne lekarstwa i na szczęście w okresie epidemii nie musieliśmy jeszcze korzystać z żadnych wizyt lekarskich. Choć niebawem trzeba będzie uzupełnić zapasy.
– Jak zmieniły się plany na przyszłość, bo raczej nie należycie Państwo do domatorów?
– Jesteśmy mieszkańcami Wąbrzeźna, mąż od urodzenia, a ja od 60 lat. Znamy to miasto. Tutaj żyjemy. Tutaj są nasi najbliżsi. Jeszcze dwa miesiące temu, od czasu do czasu wyjeżdżaliśmy, aby zmienić klimat i urozmaicić nasz życie. Staraliśmy się dużo podróżować sami jak i z przyjaciółmi. Jesteśmy aktywnymi ludźmi. Niestety ten okres jest wyjątkowo niesprzyjający. Na początku kwietnia, na kilka dni planowaliśmy jechać do Krakowa, a pod koniec miesiąca do Francji. Niestety musieliśmy zweryfikować plany i odłożyć do realizacji w późniejszym czasie. Już nie możemy się doczekać całkowitego zniesienia obostrzeń. Najważniejsze jednak, aby czas epidemii był już za nami, aby wirus już nikomu nie zagrażał. Jednak według zapowiedzi specjalistów będziemy jeszcze długo na to czekać.
– Wybory prezydenckie odwołane, co Państwo o tym sądzicie?
– Dobrze się stało, że 10 maja wybory prezydenta nie odbędą się. Nie można narażać społeczeństwo na tak duże ryzyko związane z ewentualnymi zakażeniami Covid-19. Mam nadzieję, że nowy termin wyborów będzie bardziej bezpieczny dla nas wszystkich. Parlamentarzyści powinni wszystko uczynić, aby wyeliminować każde, nawet najmniejsze, ryzyko zakażeń.
Z Danielą i Ryszardem rozmawiała B. Walas
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie