Reklama

Spełnia marzenia w teatrze

Gazeta CWA
05/04/2017 10:19

Pasją pochodzącej z Wąbrzeźna Natalii Chojnackiej jest teatr. W minioną niedzielę mieliśmy okazję oglądać ją na deskach sceny Wąbrzeskiego Domu Kultury w spektaklu „Samość”

Natalia Chojnacka – animator kultury, absolwentka Policealnego Studium Edukacji i Praktyk Teatralnych w Toruniu, współzałożycielka amatorskiego Teatru NEM. W zespole zajmuje się słowem i pracą nad tekstem. Współpracuje z Toruńską Teatralną Grupą „Efata” oraz Teatrem Lalek „Zaczarowany Świat”. 

– Teatr to dla pani …

– Forma pasji i wykorzystanie wolnego czasu. Teatr sprawia mi niesamowitą frajdę. Robię to z ogromną radością i wkładam w to całe swoje serce. Będąc na scenie gram nie na 100, ale 300 proc. To jest też dla mnie forma terapii ponieważ od 10 lat choruję na stwardnienie rozsiane. Przed chorobą bardzo chciałam iść do szkoły aktorskiej. Nie było mi to dane, bo trafiłam do szpitala. Potem z chorobą było różnie, a tak naprawdę żeby pójść do takiej szkoły trzeba być zdrowym i mieć mnóstwo siły. Bardzo długo nie mogłam się pogodzić z tym, że nie będę profesjonalistką. To, że stworzyłam swój spektakl i mam przyjaciółkę, która tworzy ze mną to jest dla mnie rekompensatą za to, że nie mogłam pójść do szkoły aktorskiej oraz niesamowita forma terapii. Jeśli ma się jakieś niespełnione marzenia trzeba szukać drzwi i okien, żeby je zrealizować. 

– Na scenie odczuwa pani tremę? Jak pani sobie z nią radzi?

– Trema działa na mnie mobilizująco. Daje mi kopa i wyzwala energię. W dzień spektaklu mam tak ściśnięty żołądek, że potrafię przez cały dzień zjeść tylko śniadanie. Na głodnego najlepiej się gra. 

– Jakie spektakle i przedsięwzięcia teatralne do tej pory pani zrealizowała? 

– Teatr NEM i spektakl „Samość” to pierwsze stricte moje przedsięwzięcie, które zorganizowałam z  przyjaciółką Małgorzatą Błaszczak. Ja zajmuję się słowem i grą dramatyczną a Gosia, która jest instruktorem tańca współczesnego realizuje się w ruchu i tańcu. Łącząc te dwie formy – słowo i ruch – przekazujemy emocje na scenie. Ten nasz pierwszy spektakl zrobiliśmy bez pozyskiwania żadnych sponsorów ani środków z zewnątrz. Scenografia i stroje są wyłącznie naszymi pomysłami i powstały z naszych zasobów. „Samość” miała swoją premierę 14 czerwca 2015 r. w Teatrze Lalek „Zaczarowany Świat”. Później grałyśmy na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Niezależnych w Szczecinie, a potem na Festiwalu Teatrów „Katar” w Toruniu i na 43. Wiośnie Rypińskiej w Rypinie. Spektakl trwa 35 minut. Jego czas jest uwarunkowany tym, że tworzyłyśmy go z myślą o festiwalach. Zajmujemy się teatrem dla siebie, żeby spędzić fajnie czas. Nie jeździmy na festiwale po nagrody, ale żeby zagrać i pokazać, że robimy coś same. 

– O czym jest „Samość”? 

– To spektakl o kobiecie, o jej zmaganiach z własnymi słabościami i obawami oraz kompleksami. Przedstawia jeden dzień z życia kobiety, która jest na jakimś zakręcie, ale pomimo przeciwności jakie ją spotkały wie co ma robić. To spektakl zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, którzy mogą się z niego czegoś dowiedzieć o kobietach. 

– Iwan Wyrypajew, na którego tekstach oparła pani „Samość” lubi eksperymentować, zachowując przy tym szacunek do teatralnej tradycji. Jego twórczość wyróżnia też forma bezpośredniego kontaktu z publicznością. W jakim stopniu jego sztuki panią inspirują? 

– Pierwszy raz poznałam Wyrypajewa kilka ładnych la temu, kiedy w Horzycy wystawiany był spektakl. To był niesamowity tekst. To w jaki sposób pisze bardzo do mnie trafia, dlatego scenariusz do „Samości” oparłam na jego na pięciu tekstach. Wybrałam z nich fragmenty i stworzyłam spójną całość. Po skompilowaniu scenariusza poprosiłam o radę moją przyjaciółkę i mentorkę Annę Magalską, która jest aktorką Teatru Williama Horzycy o opinię na temat tego co stworzyłam. Akceptując to, dała mi pewność, że mogę na podstawie tego tekstu coś zrobić.

– Kogo z twórców teatralnych oprócz Wyrypajewa jeszcze pani podziwia? 

– Moim guru jest Krystyna Janda. Uwielbiam ją zarówno w filmach jak i w jej spektaklach. Jest dla mnie wzorem polskiej kobiecości i uważam, że mamy się od niej czego uczyć. Mogę też polecić spektakl „Krzyżacy”, który mnie zaskoczył w teatrze Horzycy. Niesamowicie zrobiony w nowoczesnej konwencji. 

– Jakie ma Pani plany związane z teatrem? 

– Po zagraniu spektaklu w Wąbrzeskim Domu Kultury 7 kwietnia gramy na festiwalu „Gwóźdź programu” w Chełmnie. Mamy też dwa pomysły na nowe spektakle. Będą to monodramy. Jeszcze nie wiemy w jakim terminie zostaną zrealizowane. Mój monodram będzie o kocie, a Gosi będzie stricte taneczno-ruchowy. Myślę, że zapowiada się bardzo ciekawe przedsięwzięcie. 

– Dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiała 
Paulina Grochowalska,
fot. (pg)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do