
Michał Puchała i Michał Stożyński w drugiej połowie maja rowerami przemierzyli trasę Wąbrzeźno – Helsinki. W 7 dni przejechali 1300 km i odwiedzili 6 krajów. To nie ich pierwsza, i jak zapewniają nie ostatnia wyprawa na dwóch kołach
Miłośnicy rowerowych eskapad na co dzień pracują w Państwowej Straży Pożarnej w Wąbrzeźnie. Młodszy kapitan Michał Stożyński jest dowódcą pierwszej zmiany, natomiast starszy kapitan Michał Puchała – trzeciej. Jedną z ich pasji są podróże.
– 19 maja wyruszyliśmy na wyprawę rowerową z Wąbrzeźna do Helsinek. Przez 7 dni pokonaliśmy ponad 1300 km. Na dwóch kołach zdobyliśmy sześć państw starego kontynentu. Na naszym szlaku, po przemierzeniu terytorium Polski, znalazły się Rosja, Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia. Odwiedziliśmy stolice państw, tj. Rygę, Tallin, Helsinki, Wilno i oczywiście Warszawę – mówi Michał Stożyński.
Poznać to, co nieznane
– O wyborze trasy zdecydowaliśmy wspólnie, biorąc pod uwagę nasze możliwości fizyczne i dystans pokonany w ubiegłym roku (ok. 1000 km przez 4 dni). Wówczas przejechaliśmy rowerami cztery europejskie państwa, poznając urokliwe zakątki Czech, Moraw, Słowacji i Węgier. Ubiegłoroczna wyprawa była testem naszej wytrzymałości i bodźcem do podejmowania nowych, ambitniejszych wyzwań. Poznawszy wycinek południowej Europy, w tym roku wyruszyliśmy na podbój wschodu, m.in. do byłych republik radzieckich. Podczas tej wyprawy mogliśmy przeżyć wspaniałą przygodę, poznać ludzi i kraje nadbałtyckie oraz sprawdzić swoje organizmy.
Co rowerzysta wiedzieć i mieć powinien
– Dziennie pokonywaliśmy dystans około 200 km. Nasza średnia prędkość to ok. 21 km/h. Dzień rozpoczynaliśmy już o 5.30 pakowaniem ekwipunku. Ważnym punktem poranka było sprawdzanie stanu technicznego naszych środków transportu. Całe szczęście, poza drobnymi pracami konserwacyjnymi, awarii nie mieliśmy. Rowery nas nie zawiodły, mimo bardzo trudnej trasy i dużego obciążenia. Waga sakw i rowerów każdego z nas wynosiła ok. 65 kg. Oczywiście, to co wieźliśmy, było absolutnym minimum niezbędnym na taką wyprawę. Wszystko, czego potrzebowaliśmy, musiało zmieścić się w sakwach. Po eskapadach, które są już za nami, wiemy, że niezbędnik rowerzysty jadącego bez dodatkowego zaplecza technicznego musi obejmować nie tylko rzeczy osobiste, ale również specjalistyczne narzędzia, części zapasowe, apteczkę, torby do spakowania rowerów i turystyczną kuchenkę gazową. Dzięki temu jest się samowystarczalnym. Trzeba pamiętać również o mapach i przewodnikach, bez których zwiedzanie tego, co nieznane, byłoby bardzo trudne. Pomocny jest dostęp do internetu, znacząco ułatwia podróżowanie. W pakiecie rowerowego wędrowca nie powinno zabraknąć elementów odblaskowych, garderoby i ekwipunku oraz latarki. Warto pamiętać o dodatkowej ochronie przed deszczem i wiatrem oraz insektami. Te ostatnie potrafią nieraz dać się mocno we znaki. Doświadczyliśmy tego m.in. na Mierzei Kurońskiej na terytorium Rosji. Pamiętajmy o żelaznym zapasie wody i jedzenia. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się do miejsc, w których nie ma możliwości kupienia tego, co zaspokoi głód i pragnienie. Nawet w Polsce są jeszcze takie zakątki, gdzie sklep „przyjeżdża” (dosłownie) raz na tydzień. Jest to zjawisko charakterystyczne dla Kresów Wschodnich. W ramach przygotowań do wyjazdu pamiętajmy również o niezbędnych dokumentach. Nie zawsze wystarczy sam dowód osobisty. Tam, gdzie są granice, konieczny jest paszport, a w przypadku np. wyprawy do Rosji – paszport i wiza, o którą należy wystąpić z bardzo dużym wyprzedzeniem do ambasady tego państwa. Ubezpieczenie jest tam również obowiązkowe, choć warto jadąc gdziekolwiek na dłuższą rowerową eskapadę, wykupić dodatkowy pakiet ubezpieczeniowy dla siebie, na dwa koła i rowerowy bagaż – tłumaczy Michał Stożyński.
U mundurowych zawsze przyjaźnie
Podobnie jak w ubiegłym roku podczas wyprawy do Budapesztu, tak i teraz wąbrzescy strażacy odwiedzili swoich kolegów z krajów, przez które przejeżdżali. – Plan wyprawy był napięty. Międzynarodowe spotkania ze strażakami były dla nas źródłem nowych doświadczeń i okazją do wymiany poglądów. W każdym miejscu, które odwiedziliśmy, przyjęto nas bardzo serdecznie – podkreśla Michał Stożyński. – W Polsce odwiedziliśmy kolegów z Łasina (zwiedziliśmy tamtejsze muzeum pożarnictwa) i Braniewa, słynącego z pięknego browaru ocalonego z marcowego pożaru przez miejscową jednostkę PSP. Bezcenna była wizyta w jednostkach straży pożarnej w Kaliningradzie na terytorium Rosji. Zaskoczyła nas gościnność i chęć wymiany zawodowych doświadczeń. Już teraz możemy zdementować powszechnie panującą opinię, że straż w Rosji jest daleka od nowoczesnych rozwiązań technicznych. Samochody i sprzęt produkcji rosyjskiej mają wysoką klasę. Średni wiek aut wynosił 3 lata. Sympatyczna była także wizyta u strażaków w litewskim kurorcie w Kłajpedzie. Tu już królował zachodni sprzęt pożarniczy. Brał on udział w gaszeniu największego pożaru na Mierzei Kurońskiej, tj. pożaru 130 ha lasu. Do dziś widać tam przeraźliwą potęgę żywiołu, jakim jest ogień. Ciekawostką podczas podróży litewskimi drogami i bezdrożami była wizyta w najmniejszej jednostce straży pożarnej tego państwa w Kepaliai. Zmiana osobowa liczyła dwóch strażaków. Z kolei na Łotwie mieliśmy okazję odwiedzić strażaków z Rygi. Tam urzekło nas okazałe muzeum pożarnictwa – największe, jakie do tej pory mieliśmy okazję zwiedzać. Rzadkie i cenne eksponaty, przedstawiające historię pożarnictwa byłego ZSRR, są ewenementem na skalę całej Europy. Oprócz eksponatów ciekawostką i atrakcją dla najmłodszych zwiedzających są symulatory gaszenia pożarów. Elementem edukacyjnym są profesjonalnie przygotowane wystawy obrazujące katastrofę w Czarnobylu i katastrofę budowlaną w supermarkecie Maxima, gdzie zginęło kilkadziesiąt osób, w tym trzech strażaków. W Estonii gościliśmy u strażaków pełniących służbę w przepięknym Tallinie. Poznaliśmy tam arkana akcji ratunkowej tonącego promu, na którym życie straciło ponad osiemset osób. Zwieńczeniem wyprawy była wizyta w helsińskiej straży. Straż w Finlandii wywarła na nas ogromne wrażenie. Oprócz niezaprzeczalnie najlepszego sprzętu pożarniczego w jednostce, zwróciliśmy uwagę na sprzęt ratownictwa medycznego. Na wyposażeniu helsińskiej straży są karetki pogotowia, których obsadę stanowi dwóch strażaków i lekarz. Zmiana osobowa liczy 26 strażaków. Podsumowując nasze wędrówki po komendach straży kilkunastu jednostek Europy wschodniej i południowej, jednoznacznie można stwierdzić, że fińskie służby ratownicze są na najwyższym poziomie – ocenia Michał Stożyński.
Na zawsze zostaną w pamięci
Jak oceniają uczestnicy wyprawy, wrażeń mieli pod dostatkiem. Wymieniają wśród nich poznanie nowych kultur i nowych smaków regionalnych potraw, ale przede wszystkim sympatycznych ludzi, którzy wielokrotnie wspierali podróżników podczas wyprawy. Co jeszcze na zawsze pozostanie w pamięci? – Przekonanie, że jeżeli zakłada się określony cel, to można go osiągnąć, tylko trzeba tego chcieć. Niezapomniane widoki i odkrycia tego, co z perspektywy pędzącego auta, autokaru czy pociągu nie jest widoczne. Jedynego w swoim rodzaju krzyża, wykonanego przez nas z zapasowych szprych rowerowych i pozostawionego na Górze Krzyży w Szawle na Litwie. Ten krzyż jest jednym z ponad 150 tys., które tam się znajdują i stanowi nasze wotum dziękczynne za szczęśliwą wyprawę. Piękna zabytków byłych, a niedocenionych turystycznie dawnych republik radzieckich, szczególnie estońskiej starówki i reliktu ZSSR, czyli monumentalnych schodów donikąd, charakteryzujących Tallin, łotewskiej zabudowy Rygi i tak bliskiego każdemu Polakowi litewskiego dziś Wilna. Ponadto odprawy celnej na granicy polsko-rosyjskiej i rosyjsko-litewskiej – wylicza Michał Stożyński.
Plany na przyszłość? Gdzie koła poniosą
Zapytaliśmy podróżników o to, co jest najbardziej fascynujące w każdej z wypraw? – Fakt, że nie wiadomo, co przyniesie każdy nowy dzień. I tak też jest z planami na kolejną eskapadę. Pomysł na wyprawę prowadzącą przez nieznane jeszcze zakątki naszego kontynentu narodzi się pewnie w najmniej oczekiwanym momencie i będzie on niewątpliwe nie lada wyzwaniem i rowerową przygodą na kolejny turystyczny sezon naszych wędrówek po Europie – oceniają Michał Stożyński i Michał Puchała.
Krzysztof Zaniewski
fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie