Reklama

Rodacy o sytuacji związanej z epidemią

Gazeta CWA
31/03/2020 05:12

Pod wpływem zagrożenia koronawirusem wielu wąbrzeźnian, niekiedy z podwójnym obywatelstwem, wróciło do korzeni i pod opiekę najbliższej rodziny.

Tylko się cieszyć, że rodzinne tradycje przetrwały. Jednak powrót młodych ludzi z Włoch, którzy powinni się obligatoryjnie poddać 2-tygodniowej kwarantannie, nie wzbudził wśród tubylców podziwu, a wręcz przeciwnie, spowodował powiadomienie lokalnych służb, że długo oczekiwani przez rodzinę goście nie przestrzegają zasad przeciwdziałania epidemii. Ich gremialne wyjście na zakupy i radość istnienia równoważna z lekceważeniem zasad izolacji społecznej nie spotkała się ze zrozumieniem sąsiadów. To tylko jeden z licznych przyczynków, by odnieść się do wieści z różnych stron świata.

Andrzej z Warszawy, absolwent Wydziału Turystyki i Rekreacji AWF w Poznaniu, od ponad 30 lat pracuje w branży zgodnej z własnym wykształceniem. Od ponad dekady wyspecjalizował się w organizacji eventów, które w czasie pandemii nie mają racji bytu. Oto jego wypowiedź, cytowana dosłownie:

– U mnie dobrze, jeśli można tak napisać. Jestem zdrowy i moja rodzina też. Z dużą refleksją patrzę na sytuację, bo to coś zupełnie nowego, nieznanego. Myśli mieszają się. Moja branża poniesie duże straty w 2020 r. Na szczęście jestem małą firmą, więc jest lżej niż w firmach, gdzie zatrudnionych jest dużo ludzi. Jestem dobrej myśli, ale mam świadomość, że jeśli nie ma pracy i dochodów to nie jest to dobra sytuacja dla kraju i świata... Śpię długo, czasami myślę, że to jakiś film, ale tym razem to nasza rzeczywistość. Myślę o starszych osobach, które muszą czuć duży dyskomfort i obawy...” .

Dzień wcześniej dzieli się refleksją.

– Na chwilę obecną media podają, że zmarło 5 osób, a warto uzmysłowić sobie, że część zgonów spowodowana była przewlekłą chorobą towarzyszącą. Nie są podawane informacje porównawcze, np. ile osób zmarło w wyniku powikłań grypy. Zachorowanie w wyniku koronawirusa w większości wypadków przebiega łagodnie przy zachowaniu odpowiednich procedur. Organizm powinien wytworzyć przeciwciała, dając na przyszłość większą odporność. Nawet jeśli przebieg choroby nie będzie łagodny, największe ryzyko wynosi 1-2%. Poza tym internet dysponuje statystyką w tym zakresie tematycznym.

Ten stoicki spokój Andrzeja z Warszawy nie jest bezpodstawny. Poprzez 30-letnią działalność wyrobił sobie markę, zaufanie kontrahentów i kilkumiesięczny przestój spowoduje ewentualnie mniejsze zyski. Na pewno nie polegnie, bo stali klienci doceniając jakość usług przez niego firmowanych, nie zmienią współpracowników i od dawna sprawdzonych zasad wzajemnych relacji.

Natomiast Jolanta, która utknęła w Anglii, jest załamana. Kilka miesięcy w roku pracuje tam jako opiekunka osób starszych. Tak podsumowuje swoją sytuację:

– Zgodnie z planem powinnam być już w Polsce. Niestety nie mam obecnie możliwości wylotu do kraju. Być może stanie się to 2 kwietnia, ale nie mam żadnej pewności. Wszystko zmienia się z dnia na dzień. Jeśli termin mojej podróży będzie dotrzymany to i tak zapewne będę musiała poddać się obowiązkowej kwarantannie. Nie mogę więc liczyć na spotkanie z rodziną, za którą tak bardzo się stęskniłam. Dla mnie osobiście to życiowy horror.

Anna z Irlandii też nie widzi żadnych powodów do pozytywnego myślenia o przyszłości. Opisując realia, w których przyszło jej żyć, mówi:

– Pracuję zdalnie i od kilkunastu dni nie opuszczam mieszkania. Mogłabym to robić z Polski, ale nie mam szans na przelot w najbliższym czasie. Poza tym kontakt z innymi ludźmi może być niebezpieczny, a o irlandzkiej służbie zdrowia mam, podobnie jak wielu znajomych, raczej złą opinię. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że miejscowi lekarze najchętniej przepisują na wszelkie zgłaszane dolegliwości środki przeciwbólowe. Z reguły, po krótkiej wizycie, pacjent wychodzi z receptą na takie farmaceutyki. Polacy przebywający w Irlandii najczęściej leczą się w rodzinnym kraju. I nie chodzi tu tylko o ponoszone koszty, ale przede wszystkim o zdecydowanie wyższy poziom polskiej służby zdrowia.

Ostatnia relacja z Nowego Jorku też nie podnosi na duchu. Mieszkający tam od kilkunastu lat Tadeusz opowiada:

– Od kiedy tu mieszkam, a jest to szmat czasu, nigdy nie widziałem pustych ulic. To miasto nigdy nie śpi i zawsze, wszędzie były tłumy ludzi. Opustoszały Nowy Jork wygląda niepokojąco, żeby nie powiedzieć złowrogo. Niesamowite wrażenie i raczej bardzo niemiłe. Mam odczucie jakbym się znalazł na planie filmu si-fi. Chyba wolę narzekać na nieprzebraną ludzką rzekę na każdej ulicy i niech wszystko wróci już do normy.

Kończąc wieści z różnych stron, pozostaje podpisać się pod życzeniem, by wszystko w naszym życiu jak najszybciej stało się normalne.

Tekst i fot. B. Walas

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do