
Władysław Zając, mieszkaniec Wąbrzeźna, dzielnie walczy o powrót do zdrowia po przebytym udarze mózgu. Niestety codzienna specjalistyczna rehabilitacja pociąga za sobą wielkie koszty.
Bliscy pana Władysława starają się różnymi sposobami pozyskać środki, które umożliwią dalsze leczenie i ułatwią codzienną egzystencję. – Kochani, bardzo potrzebna jest pomoc na kontynuację rehabilitacji mojego taty – apeluje Paulina Zając. – Mój tato w styczniu tego roku, dokładnie w dzień urodzin mojej mamy, doznał rozległego udaru krwotocznego. Dzięki szybkiej reakcji został przewieziony do szpitala w Toruniu na oddział udarów mózgu. Jego stan był krytyczny, lekarze dawali mu zaledwie 1% szansy na przeżycie. To była dla nas koszmarna wiadomość. Tyle łez, ile my tam wylaliśmy, oczy wzniesione błagalnie w niebo i pytania – dlaczego akurat on? I strach przed światem bez niego. Ale też wiara przeogromna, że ktoś tam w górze, widząc nasz ból, pomoże. Pomógł, bo lekarze patrząc na kartę szpitalną ojca, przecierają oczy ze zdziwienia i podkreślają, jak wielkie miał szczęście – wspomina pani Paulina. – Tato całe życie pracował, dopiero od kilkunastu miesięcy jest na emeryturze. Zawsze był pracowity, uczynny, miał wielkie serce dla ludzi i zwierząt. Nagle, z dnia na dzień stał się osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji. Miał chwile załamania, pytał nas, po co takie życie? Dla nas, tato, dla siebie, bo nie wyobrażamy sobie świata bez ciebie, mówiliśmy za każdym razem – dodaje córka pana Władysława.
Pan Władysław po udarze ma niedowład prawostronny, porusza się na wózku. Dzięki rehabilitacji, na którą rodzinie z pomocą ludzi dobrej woli udało się zebrać środki, pan Władysław we wrześniu był na miesięcznym turnusie rehabilitacyjnym w Neuronie w Bydgoszczy.
– Efekty są cudowne, widać poprawę. Tato stawia pierwsze kroki z pomocą chodzika. Niestety, miesiąc szybko minął, a tato dalej musi ćwiczyć, aby nie zmarnować efektów, które udało się mu osiągnąć. Wierzymy, że znów będzie chodził, dlatego nie poddajemy się i zbieramy na kolejny miesiąc rehabilitacji. Potrzebne są przynajmniej dwa turnusy z wykorzystaniem lokomatu. Sami sobie nie poradzimy, bo to ogromne koszty, ale mam nadzieję, że z pomocą ludzkich aniołów znowu się uda. Będę walczyć do końca o jego sprawność – mówi z determinacją pani Paulina. – Wiem, że dobro wraca, sama doświadczyłam tego nie raz w życiu – dodaje.
Koszt miesięcznej rehabilitacji z użyciem lokomatu to 15 tys. złotych. – Lokomat uczy tatę od nowa chodzić. Efekty są niesamowite, dlatego tak bardzo zależy nam, żeby powtórzyć rehabilitacje tą metodą, bo tato ma szansę wrócić z niej na własnych nogach. Jedyną barierą jest koszt – wyjaśnia pani Paulina.
Rodzina zainicjowała więc internetową zbiórkę pieniędzy na platformie zrzutka.pl. (Rehabilitacja Taty po ciężkim udarze krwotocznym ID: 3h3w8g). Jak na razie, udało się zebrać połowę potrzebnej kwoty. Wpłaty można przekazywać za pośrednictwem systemu paypal: paypal.me/wanilioowaaa, mail:paulina24031998@gmail.com lub na konto: Władysław Zając PKO BP SA 28102050240000190200212084 z dopiskiem „rehabilitacja”.
Rodzice pani Pauliny mieszkają w bloku na 3. piętrze, dlatego pan Władysław nie ma nawet możliwości, żeby wyjść na spacer. Dla aktywnego wcześniej, sprawnego, cieszącego się życiem człowieka to tragedia. Córka planuje więc, aby kupić schodołaz, jednak jego koszt przekracza możliwości finansowe rodziny.
– Szukamy sponsora, który pomógłby sfinansować tacie zakup schodołazu. Tata mieszka na trzecim piętrze w bloku nieprzystosowanym dla osoby niepełnosprawnej. Od roku nie był na spacerze. Nie opuszcza mieszkania, oprócz wyjazdu do ośrodka rehabilitacyjnego i raz do lekarza. Za każdym razem musimy prosić o transport medyczny, a prywatną rehabilitację musimy opłacać sami. Może mieszkańcy naszego miasta solidarnie wesprą mojego tatę w tej walce? Dla jednego człowieka to dużo, ale wspólnie można przenosić góry – mówi z nadzieją pani Paulina.
(krzan)
Fot. (nadesłane)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie