Reklama

Pasja od dziecka [wywiad]

Gazeta CWA
01/06/2022 13:11

Roman Wzorek, wąbrzeźnianin o wielu zdolnościach jest właściwym człowiekiem w mieście określającym się jako „Przyjazne wody”.

Długo trwało umówienie się z Panem na wywiad, bo ilość obowiązków wymuszała kilkakrotnie zmianę terminu rozmowy. Wreszcie się udało, a moje pierwsze pytanie brzmi – w jakim wieku zaczęła się Pana bliska relacja z wodą?

– Wujek Piotr Biernacki, żeglarz i zawodowy żołnierz zainspirował mnie swoim hobby już w młodych latach mojego życia. Pomagałem mu w pracach konserwatorskich na różnych jednostkach pływających i z jego podpowiedzi rozpocząłem szkolenia żeglarskie. Przy nim złapałem bakcyl wodniactwa w szerokim tego słowa pojęciu.

Teraz skutkuje to połączeniem pracy zawodowej z życiową pasją. Podobno lubić swoją pracę to najlepsze, co może się zdarzyć w życiu. Czy zgadza się Pan z tą obligatoryjną opinią?

– Myślę, że jest w tym sporo racji. W trakcie szkoły i pierwszych lat pracy doskonaliłem swoje wodniackie umiejętności. Pierwszy patent sternika motorowodnego uzyskałem w 2019 r. Idąc za ciosem, zdobyłem uprawnienia holowania narciarza i jednostek pływających oraz żeglarza jachtowego (2020 r.). Odbyłem też rejsy w ramach kursu na sternika motorowodnego morskiego. Ostatecznie zdając egzamin na sternika morskiego, uzyskałem patent o szczególnym numerze 034444.

Wyjątkowy numer to zapewne dobry omen. Uzyskiwanie kolejnych kwalifikacji zabierało sporo czasu, bo wiadomo, że jest Pan też ratownikiem, instruktorem, opiekunem przystani i nie wiadomo kim jeszcze. Jak łączy Pan te wszystkie funkcje?

– Mam szczęście do spotykania w życiu wartościowych ludzi. Takim jest między innymi Paweł Gawroński pełniący funkcję wiceprezesa Kujawsko-Pomorskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. To mój mentor, a zarazem człowiek wielu talentów, których nie sposób wymienić w skrócie. Warto podkreślić jedynie naszą stałą współpracę w zakresie prowadzenia kursów na sterników i inne. Ja jestem instruktorem, a mój mentor egzaminatorem. Z naszych usług i doświadczenia korzystają pracownicy służb mundurowych, cywile i młodzież od 14. roku życia. Zajęcia szkoleniowe odbywają się na Zalewie Koronowskim lub na Jez. Skępe. W tym roku takie szkolenia przeprowadzimy w Wąbrzeźnie, ale egzamin odbędzie się na wyjeździe.

Przy tak dużym zaangażowaniu w pracę wodniacką muszę spytać o reakcję najbliższej rodziny. Bywa Pan regularnie w domu?

– Moja żona jest cudowna i wspiera mnie we wszystkich podejmowanych zadaniach. Wykazuje się ogromną cierpliwością i chętnie towarzyszy mi we wspólnych rejsach, które w kilku przypadkach miały związek z różnymi europejskimi wyspami. W domu bywam regularnie, także ze względu na hodowlę koni zimnokrwistych, które są srokaczami, co jest wyjątkiem w tej branży. Dbam o właściwą liczebność stada. Odbieram porody źrebiących się klaczy, a codzienny kontakt z tymi zwierzętami jest swoistym sposobem na odstresowanie się. Jestem zaprzyjaźniony z wieloma ludźmi mającymi podobną wodniacką pasję. Gdy nie jestem z nimi, bo czekam na oźrebienie się ciężarnej klaczy, to dzielę się z nimi dobrą wiadomością o pojawieniu się nowego istnienia. Zdarzyło się tak, że kumple uznali, iż czekając na wiadomość o narodzinach źrebięcia mają prawo nadać mu imię. Tak też się stało i teraz w stadzie jest młody Zdzich. Sam odbieram porody klaczy, bo ojciec mnie tego nauczył. Tak więc moje zainteresowania wodniactwem i końmi mają rodzinne korzenie.

Za chwilę rozpocznie się sezon letni. Czy ma Pan przesłanie dla korzystających z kąpieli w jeziorze?

– Powtórzę to co wszyscy wielokrotnie mówili. Rozwaga, odpowiedzialność i bezpieczne zachowanie nad wodą i w niej nie tracą na ważności. Przed wejściem do wody konieczne jest wychłodzenie ciała, więc należy robić to stopniowo i w odpowiednim czasie. Żadnych skoków do wody z pomostów. Nigdy nie wiadomo, co może być pod jej powierzchnią. Kto chce skakać do wody, winien korzystać z miejsc szczególnie do tego przeznaczonych, a więc bezpiecznych. Oczywiście wypoczynek nad wodą nie może mieć nic wspólnego z jakimikolwiek używkami zmieniającymi świadomość. Niby jest to jasne, a co roku sporo osób traci życie, nie przestrzegając podstawowych zasad. Przy okazji warto dopowiedzieć, że każdy ukończywszy 18 lat, może podjąć szkolenie na uprawnienia ratownicze i inne, żeby pomóc innym, a niekiedy i sobie. W naszej przystani mamy katamaran woda-lód należący do Ochotniczej Straży Pożarnej w Wąbrzeźnie i sam zapisałem się w szeregi tej jednostki, ale dobrze byłoby stwierdzić po zakończeniu sezonu, że nie było potrzeby użycia sprzętu ratującego, a wszyscy wypoczywający nad Jez. Zamkowym są cali, zdrowi i zahartowani przed nadchodzącą jesienią.

Widząc nowe elementy dekoracji okolicy przystani, czyli malutkiej drewnianej żaglówki z funkcją donicy dla roślin, muszę spytać o autora tej aranżacji?

– To ja zrobiłem tę żaglówkę, która chyba tu pasuje? Szukam jeszcze oryginalnej kotwicy, która byłaby świetnym uzupełnieniem od strony jeziora.

Po drugiej stronie jeziora pojawił się nowy obiekt. Co to jest, czy to tratwa używana podczas ostatniego spływu z Wąbrzeźna do morza?

– To swojego rodzaju domek na wodzie. Dopiero co go przyholowałem. Jest to prywatna własność, ale coraz bardziej popularna i w Polsce. Spędzenie urlopu w takiej kwaterze jest atrakcyjne i nowe dla większości tzw. „szczurów lądowych”. Kto nie miał z tym nigdy do czynienia, to serdecznie polecam. Może w ten sposób będzie można złapać bakcyl wodniactwa, czego wszystkim życzę.

Z Romanem Wzorkiem rozmawiała B. Walas; fot. nadesłane i własne

W trakcie rozmowy z bohaterem wywiadu, w przystani pojawili się młodzi mężczyźni Patryk i Rafał. Byli zainteresowani korzystaniem z żaglówek bez patentu żeglarskiego. Tłumaczyli, że wkrótce będą mieć takie uprawnienia, ale zanim to nastąpi, chcieliby popływać na jeziorze w rodzinnym mieście. Dowiedzieli się, że kajaki mogą wypożyczyć za darmo, a zanim popłyną na żaglówce, muszą przejść wewnętrzny egzamin zapewniajacy im bezpieczeństwo. Informacja o znakach zakazu, niewzbudzania fali w odległości 50 m od plaży, więc i od wędkarzy przy brzegach jeziora została przekazana i zaakceptowana. Młodzi panowie wyrazili też swoją opinię o wspaniałym przeobrażeniu Podzamcza i byli zachwyceni powrotem do tradycji wodniackich w Wąbrzeźnie. Wspomnieli również o złotych medalach sprzed 30 lat i wyrazili nadzieję, że niedługo te dobre czasy się powtórzą. I chyba nikt nie ma nic przeciwko temu, żeby te życzenia się spełniły.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do