
Duża część użytkowników Facebooka dzieli się regularnie wrażeniami z wydarzeń w swoim życiu. Rozmawiamy z Nataszą Diabin, której informacje zamieszczane na tej platformie mają wszechstronny wymiar.
– Od kiedy zaangażowała się Pani w regularne wpisy na swoim koncie?
– Zaczęło się w 2011 r., więc trwa to już 11 lat. Na początku miałam tylko konto, a wpisy pojawiały się sporadycznie. Z czasem wszystko stało się łatwiejsze odnośnie kopiowania i udostępniania, więc i moja aktywność wzrosła. Miło podzielić się ciekawymi wrażeniami z innymi, którzy robią podobnie, co niekiedy inspiruje odbiorców takich wpisów do wybrania celu podróży opisanego już wcześniej, jako interesującego. Dlatego i ja przedstawiam ciekawe miejsca, które można polecić innym. Działa to trochę na zasadzie wzajemności i wynika z osobistych, prawdziwych doświadczeń.
– Niedawno pojawiły się na Pani koncie fotografie uroczych piesków. Czy to nowi członkowie rodziny?
– Inaczej nie pojawiłyby się obfotografowane ze wszystkich stron. W roboczej wersji nazywamy je kluskami, chociaż nadane oficjalnie imiona Popi i Kornik wywodzą są od miejsca ich znalezienia. Na polu kukurydzy zrobiła sobie gniazdo suka z 3 szczeniętami. Wszystkie pieski znalazły nowe domy i właścicieli, a do nas trafiły aż dwa. Skądinąd bardzo dobrze, bo jeden maluch mógłby się nudzić, a w towarzystwie jest im obojgu znacznie raźniej. Cała rodzina jest w nich zakochana. Przyjezdni krewniacy witają się w pierwszej kolejności z psiakami, ale nie można narzekać, bo chwilę później i nas ściskają.
– Przy wątkach osobistych, jak w tych z pieskami, unika Pani publikacji wizerunku ludzi. Dlaczego?
– Nie ma w tym nic dziwnego. Jest wiele ujęć całej rodziny, ale zawsze za zgodą wszystkich zainteresowanych. Jeżeli ktoś nie życzy sobie fotografowania, to w pełni szanuję taką decyzję. W ogóle wychodzę z założenia, że wszyscy powinniśmy się wzajemnie kochać i szanować, a przynajmniej w miarę możliwości okazywać daleko idącą życzliwość. Ostatnio mamy ciężkie czasy, ale pomimo to jest też wokół mnóstwo fajnych spraw i rzeczy, którymi warto się dzielić. W ostatnią niedzielę był jubileuszowy finał WOŚP. Przy takich zdarzeniach nie można być biernym, jeśli dobrze życzy się innym ludziom. Nawet zwierzęta wraz ze swoimi opiekunami biorą udział w tej ważnej akcji. A cel zbiórki jest szczytny i w trosce o ratowanie wzroku dzieciom, akurat w tym roku. Lubię pomagać ludziom i uważam się za pozytywną osobę, pacyfistkę, pełną tolerancji, której też wzajemnie oczekuję.
– Czy oprócz polubień zdarzały się inne, niekoniecznie pochlebne komentarze?
– Proszę pobuszować na moim koncie, a odpowiedź będzie jednoznaczna.
Zgodnie z sugestią przyjrzeliśmy się profilowi Nataszy Diabin. Okazało się, że jest mnóstwo polubień i udostępnień, a w ogóle nie ma kontrowersyjnych komentarzy. Fakt ten dowodzi, że aktywność Nataszy Diabin jest potrzebna i powszechnie akceptowana, choćby tylko wśród jej znajomych, mających taki status na Facebooku. Odnosząc się tylko do wpisów naszej rozmówczyni z listopada 2021 roku opatrzonych adekwatnymi ilustracjami, czytamy np.: (17 października) „Lubię jesień.... Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych.” – Paweł Pollak; (9 listopada): „Ta chwila zadumy, kiedy odradzają się marzenia o tym, czego już nigdy nie otrzymasz z powrotem...” oraz (21.11. ubr.): „Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przydarza, ale zawsze mamy wybór, co z tym zrobimy.” – Paulo Coelho.
Nic dziwnego, że są komentarze tylko pozytywne i mnóstwo polubień. Te wpisy motywują do refleksji i zastanowienia nad życiem w ogóle. W zabieganej codzienności warto na chwilę się zatrzymać i pomyśleć, przyjmując do wiadomości uniwersalne prawdy publikowane na FB przez naszą rozmówczynię.
Z Nataszą Diabin rozmawiała B. Walas
Fot. FB Nataszy Diabin
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie