
Małżeństwo z Wąbrzeźna w wieku 60+ twierdzi, że tegoroczne Boże Narodzenie było dramatyczne...
Pani Wiesława i jej mąż Zbigniew wspominają świąteczne dni jako wyjątkowo przykre. O powodach takiego stanu rzeczy zgodnie mówią.
– Oboje jesteśmy w grupie ryzyka nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim dlatego, że od lat zmagamy się z tak zwanymi chorobami współistniejącymi. Kłopoty sercowe, cukrzyca czy nadciśnienie towarzyszą nam od lat. Dlatego wspólnie z dziećmi postanowiliśmy, że w tym roku pozostaniemy w izolacji, którą sami sobie narzuciliśmy. Niby rozsądnie i logicznie. Jednak kiedy po wieczerzy wnuki przyszły po prezenty pozostawione przez świętego Mikołaja na tarasie, a my mogliśmy tylko z daleka na nie popatrzeć i złożyć im życzenia, to serca z żalu nam pękały. I taki nastrój towarzyszył nam przez całe święta. Dlatego oboje uznajemy, że były to najsmutniejsze święta w naszym całym życiu – przyznają nasi rozmówcy.
Także pani Joanna z Wąbrzeźna ma niewiele powodów do radości. Całe święta spędziła na oddziale szpitalnym, walcząc z koronawirusem. Jednak odrobina radości była jej udziałem i jak sama twierdzi:
– Po pozytywnym teście byłam przekonana, że izolacja w domu i leki pozwolą mi się bez szwanku wykaraskać z tego zakażenia. Jednak każdego następnego dnia czułam się gorzej i w końcu wylądowałam w szpitalu. Raczej nie jest to wymarzone miejsce na świętowanie. Po otrzymaniu osocza od ozdrowieńców mój stan zaczął się poprawiać i to był główny powód do radości, bo wcześniej różne i raczej czarne myśli przychodziły mi do głowy. Na szczęście już jestem w domu i jeśli tylko będę mogła, podzielę się moim osoczem z innymi, którzy podobnie ciężko przechodzą zarażenie Covidem-19 – mówi nam mieszkanka miasta.
W tym poświątecznym czasie pierwsze osoby zostały już zaszczepione. Jeżeli wszystko ułoży się zgodnie z założeniami to kolejne święta nie będą już tak smutne dla nikogo.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie