Reklama

Miłość z wzajemnością do koni i nie tylko....

Gazeta CWA
12/05/2020 07:05

– Nie myślałam, że tak dobrzy ludzie żyją wśród nas, z tak wielkim sercem do zwierząt i do tego niezwykle skromni. To bardzo pouczające dla wszystkich, którzy mieli okazję poznać Mirka Błażejewicza – mówi jego znajoma, Teresa.

Szef firmy w Katarzynkach, bo o nim mowa, bierze udział w licznych wydarzeniach i uroczystościach na terenie naszego powiatu, uświetniając je i zwracając powszechną uwagę. Dzieje się tak za sprawą stylowych powozów zaprzęgniętych w pięknie utrzymane konie. Właściciel i miłośnik tych zwierząt, Mirosław Błażejewicz, udzielił odpowiedzi na nasze pytania.

Skąd wzięła się miłość do koni, czy były w rodzinie jakieś tradycje w tym względzie?

– Konie były w mojej głowie od zawsze, od wczesnego dzieciństwa. W rodzinie wszyscy o tym wiedzieli i często dostawałem różne upominki oraz książki o tematyce związanej z końmi. W dzieciństwie dziadkowie mieli konie i bardzo byłem z nim zaprzyjaźniony. Nigdy się ich nie bałem, wręcz przeciwnie, bardzo mnie fascynowały. Potem bywałem w różnych stajniach, ale samo bywanie-oglądanie, jeżdżenie konno nie dawało mi tej pełnej satysfakcji. I wtedy też zacząłem myśleć o własnym koniu. Chciałem je poznawać od podszewki, spędzać z nimi więcej czasu, zrozumieć ich wszystkie codzienne potrzeby. I tak narodził się pomysł kupna. Początkowo przechowywałem zwierzęta u znajomych, ale później postanowiłem pobudować boks i sam nad wszystkim czuwać. Czułem i czuję się do dziś odpowiedzialny za swoje konie, dbam by były bezpieczne w boksie i na padoku.

Ile koni jest w stadninie, jakiego zaplecza wymagają i ile osób się nimi zajmuje na co dzień?

– Obecnie w stadninie mamy 8 koni rasy fryzyjskiej i dwa kucyki. Należy nadmienić, że maksymalnie miałem 14 koni. Wszystkiego doglądam osobiście każdego dnia. W zależności od pory roku dodatkowo zatrudniam 1-2 osoby do pomocy. Ilość pracy uzależniona jest od pogody jak również od tego, czy mamy wesela do obsługi, czy nie. Opieka nad końmi tak naprawdę zaczyna się od wyboru odpowiedniego jedzenia, dbania o czystość w boksach, wyprowadzania na padok, organizowania opieki weterynaryjnej jak również kowala. Posiadanie koni u siebie to praca całodobowa. Czy święta, czy wakacje, zawsze trzeba zorganizować opiekę. Całą pracę, którą trzeba włożyć w to, żeby konie były zadbane, najedzone i szczęśliwe rekompensuje możliwość obcowania z nimi na co dzień. Szczęście przepełnia mnie, kiedy konie na mój widok rżą na powitanie i podchodzą do ogrodzenia żeby je podrapać za uchem.

Jakie są koszty utrzymania koni?

– Poza wyżywieniem w koszt utrzymania konia wchodzą różne kolejne wydatki. Pierwsza kwestia to usługi kowala. Równie ważne są wizyty u weterynarza. Jeśli zwierzę cieszy się dobrym zdrowiem, to i tak nie można pominąć regularnych szczepień i odrobaczania zwykle 1-2 razy w roku. Ponadto trzeba zaopatrzyć się w akcesoria do pielęgnacji jak choćby zgrzebło, szczotki, grzebienie, trymery, gąbki czy pędzle do kopyt. Sporym wydatkiem będzie zawsze sprzęt do jazdy konnej. Za dobrej jakości gadżety jeździeckie trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy złotych.

Skąd pomysł na udział w różnych wydarzeniach lokalnych z udziałem stylowych bryczek?

– Z mojego punktu widzenia najciekawszymi sposobami oddziaływania na otoczenie, które z powodzeniem mogę wykorzystać, nie ponosząc zbyt wielkich kosztów, są instrumenty z zakresu komunikacji ze społecznością lokalną. Udział w imprezach lokalnych traktuję jako promocję własnej firmy, daje mi to możliwość bezpośrednich spotkań z przyszłymi moimi klientami. Takie imprezy lokalne są ważnym narzędziem promocji. Dziś tradycyjna reklama ma coraz mniejszą skuteczność, co pewnie wynika z wszechobecności ogłoszeń reklamowych w przestrzeni publicznej. Dlatego pokazywanie się na takich imprezach daje możliwość zobaczenia – potencjalnemu klientowi – koni zaprzęgniętych w stylowych karetach bądź bryczkach.

Czy taka reklama ma przełożenie na rozwój firmy?

– Biorąc udział w różnych imprezach lokalnych, mamy możliwość zaprezentowania świadczonych przez nas usług. Jak wiadomo, reklama dźwignią handlu. W związku z tym, żeby coś osiągnąć, nie można się nie reklamować. Każdy rodzaj reklamy przekłada się na rozwój firmy.

Z reklamą każdy ma do czynienia na co dzień. Jednak ta z końmi w głównym wydaniu przypada wszystkim do gustu. W wywiadzie nie padło pytanie o inne zwierzęta, a w trakcie zbierania materiału okazało się, że konie nie są jedyną miłością przedsiębiorcy z Katarzynek. Jego bliski znajomy, Marek, nie może powstrzymać się od opowiedzenia historii porzuconych szczeniąt w reklamówce na śmietniku. Kiedy trafiły w ręce swojego wybawiciela, Mirka Błażejewicza, ten nie szczędził pieniędzy na transfuzje krwi i odratowywanie nieszczęsnych zwierząt.

Przygarnia także zwierzęta, których dotychczasowi właściciele mają problemy z dalszą nad nimi opieką. Jak mówi Marek: – Zdarza się też, że widząc zabiedzonego psa w obejściu mijanego gospodarstwa, potrafi się zatrzymać i przekazać wsparcie finansowe na karmę dla zwierzęcia. Marek twierdzi, że wszyscy znajomi Mirka Błażejewicza uważają go za dobrego, wrażliwego człowieka.

B. Walas, fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do