
Każda dekada ma swój kanon piękna. Teraz na topie jest zdrowe, niewychudzone ciało i jędrne, wcale niemałe pośladki. I można takie mieć. A jak to zrobić, podpowiada Wioleta Matczak, trener personalny i dietetyk z Wąbrzeźna.
– Odczarujmy troszkę siłownię pani Wioleto. Siłka nie jest tylko dla facetów. Trening siłowy dla kobiet jest jak najbardziej wskazany.
– Oczywiście, że tak. I coraz więcej kobiet zdaje sobie sprawę, że żaden sport dynamiczny typu rower, aerobik nie wyrzeźbi ciała tak jak trening siłowy. Rower może być dodatkiem, urozmaiceniem, podkręceniem metabolizmu, pomaga schudnąć jak najbardziej. Ale jeżeli chcemy wymodelować ciało, ujędrnić – to tylko trening siłowy. Kobiety mają tę świadomość i dlatego kierują swe kroki coraz częściej na siłownię.
– Jednak jak wchodzę na siłownię to wciąż jest tam 90 procent testosteronu.
– I zapewne czuje się pani nieswojo. Dlatego kobiety wolą pracować na treningach z trenerem personalnym. Jest im po prostu raźniej, czują się zaopiekowane. Nie ćwiczą same.
– A co pani powie tym kobietom, które jeszcze wciąż unikają siłowni?
– Wiem dlaczego. Boją się, że będą wyglądały jak facet. „Będę duża”, „będę miała szerokie ramiona”... Wyobrażają sobie, że siłownia to podnoszenie ciężarów. Wciąż jest jeszcze taki stereotyp. Zatem odpowiadam: kobieta nie będzie wyglądała jak facet, bo ma po prostu inny układ hormonalny i około 20 razy mniej testosteronu niż mężczyzna. Dodatkowo trening siłowy nakręca również metabolizm, przez co sprawdza się także w walce ze zbędnymi kilogramami.
– Dobra, trafiam pod pani skrzydła, co robimy krok po kroku?
– Na początek rozmowa. Ważne są dla mnie przewlekłe choroby pacjentki, tarczyca, insulino oporność... muszę to wiedzieć. Dostosowuję treningi jak również dietę, jestem z wykształcenia dietetykiem, do klientki. No i zaczynamy. Na pewno odradzam ważenie się. Nie ważymy się tylko mierzymy. Dla samej siebie warto zrobić zdjęcie całej sylwetki na początku. I robić je raz w miesiącu.
– Dlaczego się nie ważymy?
– Kilogram tłuszczu ma większą objętość niż kilogram mięśni. My się tłuszczu pozbywamy, a budujemy mięśnie. Więc zaczynamy mieć kobiecą, jędrną, szczuplejszą sylwetkę, poprawia nam się jakoś skóry. A waga wcale może się nie zmienić. Więc nie ma sensu się ważyć. Lepiej się mierzyć. Centymetr w dłoń i sami sobaczymy, ile mamy w talii na początku i po kilku miesiącach treningów.
– Wspomniała pani o chorobach. Czy to nie jest trochę tak, że klientka zwala winę na chorobę, to jej taki usprawiedliwiacz?
– Trochę tak. „Wyglądam tak, bo choruję na tarczycę” – słyszę, ale w toku rozmowy okazuje się, że jej dieta nie wygląda tak jak powinna i brakuje jej aktywności. Wahania hormonów, przewlekłe choroby to nie jest ani koniec świata, ani usprawiedliwienie, że się o siebie nie dba, a przede wszystkim o swoje zdrowie.
– A zdarza się, że jest choroba, trening, dieta i... brak efektu?
– Zdarza się i wtedy wysyłam do lekarza. Mogą to być źle dobrane leki. Trzeba zrobić badania. To jest podstawa współpracy – trener i lekarz – w przypadku osób przewlekle chorych. Ale choroba to nie wyrok. Można wszystko mądrze wypracować na siłowni. To dotyczy też osób zdrowych. Nie dbamy o siebie, nie badamy się. Pamiętamy o przeglądzie samochodu, lecz o swoim „przeglądzie” u lekarza rodzinnego już nie.
– Bo za brak przeglądu możemy dostać karę. To może jakby były kary za brak badań profilaktycznych, to byśmy je robili (śmiech)?
– Może faktycznie to jest jakieś rozwiązanie (śmiech). Na pewno z pozytywnym skutkiem.
– Najbardziej problematyczna część ciała do wypracowania u kobiet to?
– Brzuch.
– Czy zaczynając, teraz zrobię sześciopak do wakacji? Mamy 5 miesięcy.
– Oj to ciężko powiedzieć, czy się zdąży do lata. To zależy od historii treningowej danej osoby. Jaki ten brzuch jest. Czy zaczynamy od zera, czy niewiele trzeba. Na pewno nie ma diety cud na brzuch. Ale są ćwiczenia dzięki, którym możemy go wzmocnić. U jednej osoby efekty ćwiczeń będą widoczne wolniej, a u innej szybciej, ale każdy może mieć sześciopak.
– Wąska talia jest modna zawsze. Ale szczególnie modna teraz jest jędrna i duża pupa.
– To prawda. Instagram lansuje taki kanon wyglądu. I powiem szczerze, że na treningach pod hasłem: „wypracuj jędrne pośladki” zawsze jest największa frekwencja.
– Czy jest takie ćwiczenie domowe na pośladki, taki pośladkowy pewniak, gwarantujące jędrną pupę?
– Oczywiście. Niezastąpione przysiady (śmiech).
– A dla tych co mają słabe kolana i z przysiadami ciężko?
– Ok. Kładziemy się na macie, uginamy nogi w kolanach, ręce wzdłuż ciała i wypychamy biodra do góry. Możemy na biodra położyć sobie coś ciężkiego, sztangę jeżeli mamy lub butelkę z wodą, dla wzmocnienia efektu. To się nazywa ćwiczenie hip thrust. Oczywiście to wersja domowa. Na siłowni często robimy je, opierając plecy np. o ławeczkę.
– Kilka pytań odczarowujących obiegowe opinie. Po treningu można zjeść wszystko?
– Nie. Nie daję takiego przyzwolenia. Na pewno po treningu trzeba zjeść. Należy zjeść posiłek zbilansowany, który odżywi nasze mięśnie. Nie dla śmieciowego jedzenia. Aczkolwiek od czasu do czasu możemy sobie pozwolić na drobne przyjemności. Jesteśmy tylko ludźmi.
– Suplementacja witamin wspomaga spalanie tłuszczu?
– Nie. To mit. Jak zrobimy badania, to może się okazać, że wcale nawet przy wzmożonych treningach nie musimy się suplementować, bo nie mamy deficytu mikroelementów. Jednak wszystkim zawsze polecam witaminę D – rewelacyjnie wpływa na nasze zdrowie również psychiczne. A szczególnie przyjmujmy ją w okresie zimowym.
– Po 2 tygodniach zmuszania się nie będę mogła żyć bez treningów?
– Znowu mit. W ogóle samo słowo „zmuszanie” już mnie męczy. Nie lubię teorii takich na 100 procent. Musze mieć sześciopak, muszę schudnąć, muszę to, muszę tamto... Nie muszę! Chcę! Chcę być zdrowa i piękna. Takie podejście na 100 procent się nie sprawdza. Dajmy sobie fory. Serio 80 procent wystarczy. Po prostu nie podchodźmy do treningów jak do walki na śmierć i życie. Tylko do zmiany stylu życia. Pomalutku, spokojne treningi. Obserwujmy siebie, swoje ciało. Swoje potrzeby. Nagradzajmy się. Zmieniajmy nawyki żywieniowe, sportowe. Tylko takie podejście gwarantuje sukces.
– I pani te sukcesy obserwuje? Zmiana rozmiaru równa się zmiana życia. Co pani wtedy czuje?
– Dumę, że komuś pomogłam. Pamiętam panią, która przyszła do mnie rok temu. I już na wstępnie powiedziała: ze mną to będzie ciężko. No i faktycznie, musiała się do tej siłowni przekonać. Trochę to zajęło. I ja przez ten rok zobaczyłam jej niesamowitą przemianę. Nie chodzi o to, że tylko schudła. Nie w tym rzecz. Zmieniło się jej ciało. Wyrzeźbiło. A ona stała się pewniejsza siebie. Przyznała, że ma ochotę bardziej kobieco się ubierać. Generalnie sobie samej się podobać. I o to chodzi. No i nie wyobraża już sobie życia bez treningów.
– Czy siłownia jest dla każdego?
– Oczywiście, że nie. Warto spróbować, ale może się okazać, że ktoś nie lubi takiej formy ruchu. To jest kwestia upodobań. Wybierajmy taki sport, który sprawi nam przyjemność, jeżeli nie siłownia, niech to będzie rower, pływanie – każdy ruch jest dobry.
– A czy zapisują się do pani na treningi mężczyźni?
– Większość mężczyzn nie chce mimo wszystko przychodzić na trening do kobiety, aby to kobieta udzielała rad treningowych. Aczkolwiek to się pomału zmienia i niewielu, ale trenuję kilku mężczyzn.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję
Rozmawiała Aneta Gajdemska, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie