Reklama

Cudze chwalimy, swego nie znamy?

Gazeta CWA
13/10/2021 10:49

„Żurawi Jar” w Czystochlebiu to kameralne, klimatyczne miejsce, w którym można uwolnić się od stresu i zapomnieć o codziennej gonitwie za wszystkim. Gospodarze tego malowniczego obiektu, polsko-holenderskie małżeństwo Agata Sołtyszewska-Bengsch oraz Andy Bengsch działalnością agroturystyczną zajmują się dopiero od roku, a już zostali laureatami wojewódzkiego konkursu AGRO-Wczasy’2021. Zdobyli drugie miejsce w kategorii „najlepsze usługi turystyki wiejskiej w województwie kujawsko-pomorskim”.

Organizatorem konkursu AGRO-Wczasy’2021 jest Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie, wspierany przez środki z Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich. Konkurs przebiegał w trzech kategoriach. Do udziału w nim mogły być zgłaszane gospodarstwa agroturystyczne, obiekty turystyki wiejskiej oraz obiekty, oferujące potrawy regionalne. Uroczyste ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbyło się 14 września podczas VIII Kujawsko-Pomorskiego Forum Turystyki Wiejskiej – „Historia dzieje się dziś”.

– Górale zbudowali nasz wymarzony drewniany dom w Czystochlebiu, na wzgórzu z widokiem na malowniczy krajobraz naprzemiennie lasów i pól uprawnych, w rezerwacie przyrody. W pobliskim Wąbrzeźnie znajdują się jeziora z piękną, czystą wodą. Można w nich pływać i łowić ryby. Takie położenie sprawia, że trafiają do nas osoby, które lubią przede wszystkim ciszę, spokój, naturę, a także dobre jedzenie. Naszym fascynującym domem postanowiliśmy podzielić się z innymi ludźmi, dlatego zajęliśmy się agroturystyką – mówią gospodarze „Żurawiego Jaru”.

Agata Sołtyszewska-Bensch oraz Andy Bengsch mieszkają w pobliżu Wąbrzeźna od końca 2018 roku. Pani Agata powróciła w swoje rodzinne strony po wielu latach spędzonych w Holandii. Warto dodać, że jej mąż również ma polskie korzenie, ponieważ jego pradziadek był Polakiem. Początkowo małżonkowie zajęli się jedynie propagowaniem techniki zdrowotnej Body Stress Release. Zabiegi BSR wspierają organizm w procesie uwalniania nagromadzonego nadmiernego napięcia mięśniowego. Rok temu postanowili poszerzyć swoją ofertę, zaś goście, odwiedzający „Żurawi Jar”, także mogą skorzystać z zabiegów BSR.

Goście mają do dyspozycji całe piętro domu (ok. 80 m2) oraz duży zadaszony taras (70m2), z którego rozpościera się wspaniały widok na okolicę. Apartament posiada własne, niezależne wejście, komfortowo wyposażoną sypialnię, a także łazienkę. Uwagę przyciąga piękny widok na okolicę, rozpościerający się z dużego trójkątnego okna, z którego można np. obserwować sarny, jelenie, lisy, ptaki, łosie, borsuki, wilki, a także przelatujące żurawie. Niedalekie sąsiedztwo Torunia, Golubia-Dobrzynia, Brodnicy i oczywiście Wąbrzeźna to dodatkowe atuty „Żurawiego Jaru”. Od kilku miesięcy jego ofertę można znaleźć również na portalu booking.com. Odwiedzający „Żurawi Jar” oceniają miejsce na 9,6 punktów w 10. stopniowej skali. Trzeba podkreślić, że właściciele dbają także o promocję regionu. W apartamencie nie brakuje np. folderów i ulotek reklamujących gminę Ryńsk czy miasto Wąbrzeźno.

Oceniając uczestników konkursu w kategorii „usługi turystyki wiejskiej”, komisja brała pod uwagę m. in. związek z dziedzictwem kultury materialnej i niematerialnej wsi, różnorodność oferty skorelowaną z wymaganiami odbiorców, ogólną atrakcyjność i standard obiektu, estetykę, wyposażenie i higienę otoczenia oraz pomieszczeń. Zwracano ponadto uwagę na stopień oddziaływania na środowisko, wyposażenie w odnawialne źródła energii, segregację odpadów, możliwość pozyskania lokalnej żywności oraz aktywność zarządzających w promowaniu obiektu. Uznanie komisji zyskało na przykład to, że gospodarze „Żurawiego Jaru” sami wypiekają chleb, w przydomowym warzywniku uprawiają ekologiczne warzywa, w małym sadzie drzewa owocowe i krzewy malin, mają też dwa ule (dwie pszczele rodziny), a więc własny miód. – Oboje z mężem uwielbiamy gotować. Choć ja bardziej specjalizuję się w zupach i deserach. Za to Andy jest doskonałym kucharzem. Oferujemy kuchnie różnych narodów m.in. potrawy holenderskie, włoskie i surinamskie, a także różne diety – podkreśla pani Agata.

– Do konkursu zgłosiliśmy się na początku lipca, a w sierpniu odwiedziła nas komisja konkursowa. Konkurencja była naprawdę ogromna. Niektóre obiekty były o wiele większe od naszego, oferowały wiele atrakcji. Dobrze, że wcześniej tego nie wiedzieliśmy, bo pewnie by to nas trochę odstraszyło. Już po zgłoszeniu pomyśleliśmy, że przy takiej różnorodności mamy niewielkie szanse. Mamy tylko jeden pokój dla gości, a inni mieli nawet trzydzieści. Jednak nasze starania zostały docenione – mówią Agata Sołtyszewska-Bengsch i Andy Bengsch. – Ale muszę też dodać, że dzięki udziałowi w forum dowiedziałam się, iż w naszym województwie jest tyle pięknych miejsc. Przyznam, że zaskoczyło mnie to – mówi pani Agata. – Nasi goście z Warszawy czy Wrocławia oceniają, że tu u nas jest lepiej niż w dużych aglomeracjach. Na przykład atrakcje nad wąbrzeskim jeziorem (plaża, skatepark) są za darmo, a tam trzeba za wszystko płacić. Dziwili się, szukając kasy, a kasy nie ma – mówi Andy Bengsch. – Poza tym w sezonie letnim w Wąbrzeźnie odbywało się dużo różnych imprez, koncertów, m. in. rockowisko, festiwal jazzowy, czy ostatnio festiwal turystyczny. Od jednych naszych gości dowiedzieliśmy się np. o koncercie Sztywnego Pala Azji w wąbrzeskim amfiteatrze. Pani była zachwycona, bo zawsze chciała znaleźć się na ich koncercie, a tu w Wąbrzeźnie było to możliwe, na dodatek za darmo. Inne ciekawe wydarzenia w bliskich miejscowościach to chociażby Wielki Turniej Rycerski w Golubiu-Dobrzyniu czy Bella Skyway Festival w Toruniu – dodaje pani Agata.

Dlatego gospodarze „Żurawiego Jaru” chcieliby do swoje oferty dołączyć kalendarz imprez, które w ciągu roku odbywają się w bliższej i dalszej okolicy. Jak podkreślają, dzięki temu można by jeszcze bardziej zainteresować turystów wypoczynkiem w naszym regionie. – Od naszych gości dowiedzieliśmy się np. że w Zajączkowie, niedaleko Chełmży, jest Azyl dla Świń (uratowanych przed rzeźnią). Nazywa się Chrumkowo. Zwierzęta, które tam przebywają, mają swoje osobowości. Dużą frajdę dostarczają szczególnie dzieciom. Też chcielibyśmy odwiedzić to miejsce – dopowiada Agata Sołtyszewska-Bengsch.

Państwo Bengsch zaznaczają, że nie planują powiększać liczby miejsc noclegowych. – Zależy nam, aby nasi goście czuli się komfortowo i swobodnie. Kiedy przyjeżdża jedna rodzina, to jest to możliwe. Gdyby było więcej pokoi, to nie byłoby już takiej atmosfery prywatności. Poza tym dla nas to również lepsze rozwiązanie, mamy czas zarówno dla naszych gości, jak też dla siebie. Praca jest dla nas przyjemnością – wyjaśniają.

Gospodarze „Żurawiego Jaru” podkreślają, że ich ideą jest uświadomienie ludziom, jak drogocenne dla człowieka jest obcowanie z naturą, jak ono uspokaja i wycisza. Ważne, że są jeszcze takie miejsca, w których można tego doświadczyć. Nie ma hałasu, pośpiechu i stresu. Jest za to polska gościnność i holenderska czystość. – Ludzie doceniają to, że w zasadzie nie ma niczego, ale jest wszystko – podsumowuje Agata Sołtyszewska-Bengsch.

(tekst i fot. krzan)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do