Reklama

Wspominają bohaterów wojennych – cz. III

Gazeta CWA
12/10/2022 11:19

Kawaler Virtuti-Militari Kazimierz Lewandowski służył w armii gen. Maczka.

Na fontonie domu na Osiedlu Ptasim w Wąbrzeźnie znajduje się tablica na temat plut. Kazimierza Lewandowskiego z I Dywizji Pancernej gen. Maczka. Dywizja ta została sformowana 25 lutego 1942 roku na podstawie rozkazu Naczelnego Wodza gen. broni Władysława Sikorskiego na bazie jednostek wydzielonych ze składu I Korpusu Polskiego w Wielkiej Brytanii. Szlak bojowy tej dywizji zaczął się od obrony wybrzeży Szkocji przez udział w walkach w Normandii w 1944 r., poprzez Belgię i Holandię po pełnienie zadań okupacyjnych w Niemczech. W czerwcu 1947 r. dywizja została przerzucona do Anglii i zdemobilizowana. Upamiętniony okolicznościową tablicą Kazimierz Lewandowski był Kawalerem Orderu Wojennego Virtuti-Militari i krzyży walecznych.

O upamiętnienie swojego zasłużonego przodka zadbał jego bratanek Krzysztof Lewandowski. Jest w posiadaniu wielu wojennych pamiątek pozostawionych przez wujka, w tym oryginalnego aparatu fotograficznego, którym dokumentowano życie żołnierzy na różnych frontach.

Kazimierz Lewandowski urodził się w 1919, a zmarł w 2008 roku. 12 lutego 2008 roku odbył się pogrzeb wojskowy tego bohatera z udziałem władz miasta. W mowach podczas tej uroczystości padły słowa o szlachetności zmarłego.

Wcześniej Kazimierz Lewandowski wypowiadał się wielokrotnie na temat swoich lat wojennych podczas licznych wystaw i wywiadów dla lokalnych mediów. Zachowały się zapisy tych relacji i zgodnie z nimi historia Kazimierza Lewandowskiego przedstawiała się następująco:

„Po wybuchu wojny zostałem powołany do wojska niemieckiego. Nie miałem żadnego wyboru, bo jakakolwiek odmowa wiązała się z prześladowaniem rodziny. Postanowiłem, że przy pierwszej okazji przejdę na drugą stronę. Poznanie taktyki i zasad funkcjonowania Niemców było później bardzo przydatne. Pięciokrotnie uniknąłem cudem śmierci. W Holandii pocisk czołgowy przepalił mój płaszcz. Inni nie mieli tyle szczęścia. Wydaje mi się, że czuwała nade mną opatrzność. Gdy tylko była taka możliwość, robiłem zdjęcia. Korzystałem z filmów belgijskich i niemieckiego papieru fotograficznego. Wywoływaniem zdjęć zajmowały się miejscowe zakłady fotograficzne. Nie miałem żadnego kontaktu z rodziną, bo listy przekazywaliśmy lokalnym listonoszom, dając im pieniądze na znaczki. Okazało się, że nigdy nie zostały one wysłane. Dopiero po zakończeniu wojny można było się skutecznie skontaktować z rodziną. Mogłem zostać w Holandii lub wyjechać do Anglii. Ta druga możliwość wiązała się z dwuletnim pobytem w obozie, żeby dostać obywatelstwo. Dowiedziałem się, że rodzice nie dają sobie rady z gospodarskimi obowiązkami, więc wróciłem do kraju” – tak najczęściej kończył swoje wojenne wspomnienia Kazimierz Lewandowski.

We wniosku na odznaczenie Orderem Wojennym „VIRTUTI MILITARI” z dnia 16 maja 1945 roku dla st. strzelca Kazimierza Lewandowskiego czytamy w szczegółowym opisie czynu:

„W dniu 13.4. w rejonie Winschotten dowodząc prawą drużyną w ramach plut., pierwszy wdarł się do bunkra niem. łamiąc opór i ogień zadający straty. W dniu 27.4. o zmroku w m. Bollingen będąc dowódcą placówki w terenie zabudowanym i zakrytym odparł niespodziewane natarcie plut. spadochroniarzy niem. kładąc trupem d-ce i z-ce, wykorzystał ten moment niezwłocznie przechodząc do uderzenia i rozpraszając np. W każdem działaniu bojowem był wzorem odwagi i poświęcenia dla wszystkich żołnierzy plutonu.”

Dalej w dokumencie są wymienieni świadkowie czynów oraz przytoczone opinie wyższych przełożonych napisane odręcznie. Dowódca brygady W. DEC Płk. Dypl. zawarł słowa: „przykład śmiałości i odwagi”, a cały wniosek zatwierdził Dowódca Dywizji gen. bryg. Maczek.

Jak wspominają krewni i przyjaciele naszego bohatera, wiadomość o uroczystości odznaczenia przez samego gen. Maczka zastała Kazimierza Lewandowskiego na strzelnicy. Zalecono mu ogarnięcie się i stawienie we wskazanym miejscu. Moment dekoracji został uwieczniony na fotografii.

W życiu prywatnym był życzliwym i skromnym człowiekiem, chociaż działał zgodnie ze swoimi zasadami dotyczącymi chociażby stałych godzin codziennych posiłków. We wspomnieniach najbliższych zapisał się bardzo ciepło pozytywnie.

Tekst i fot. B. Walas

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do