Reklama

Śmieci drożeją z naszej winy?

Gazeta CWA
15/07/2021 13:29

Sołtys Jagoda Róg-Madecka podnosi problem wzrostu opłaty za odbiór śmieci od mieszkańców. Wszystko przez niewłaściwą segregację.

Wąbrzeska firma odbierająca odpady należy do jednych z pierwszych w Polsce, która wprowadziła segregację śmieci celem recyklingu i zainwestowała w odpowiednie pojemniki temu służące. Przy okazji wprowadziła program edukacyjny i informacyjny, uświadamiający mieszkańców o potrzebie i zasadach segregacji odpadów.

Temat wielokrotnie omówiony i wydawałoby się, że niekoniecznie jest nadal aktualny. Od dłuższego czasu wszyscy, albo prawie wszyscy, segregujemy śmieci. Wiemy jak spłaszczyć plastikową butelkę, czy duży karton doprowadzić do formatu prawie A4. Dzięki tym niewiele wymagającym czynnościom pozostawiamy miejsce dla odpadów generowanych przez sąsiadów. Wydaje się, że jest to proste, logiczne i z korzyścią dla naszej, mało szanowanej w ostatnich dziesięcioleciach, planety. Jednak nie do końca...

Odnośnie tematu podjętego przez sołtys Róg-Madecką dotyczącego prawidłowej segregacji śmieci, warto się gruntownie zastanowić, czy naprawdę tylko wzrost opłaty może zmusić ludzi do przestrzegania zasad w tej kwestii? Zgodnie z wypowiedzią pani sołtys należy stale przypominać, jak rozdzielać odpady i że każdy może zrobić to należycie, nie narażając się na ponoszenie wyższych kosztów za ich wywóz.

– Wszyscy możemy zrobić bardzo wiele – mówi sołtys Róg-Madecka. Przede wszystkim musimy zacząć od swoich codziennych zachowań. Nie wyrzucać zbędnych zbędnych w domu rzeczy na pobocze drogi z przekonaniem, że dzieci to pozbierają w ramach akcji sprzątania świata. Nie dając wzorca właściwego zachowania w każdej sferze codziennego życia, nie można spodziewać się, że następne pokolenia bardziej zadbają o najbliższe środowisko.

Solidaryzując się z wypowiedzią Jagody Róg-Madeckiej i zachęcając do dbałości i porządek wokół siebie, pytamy dyrektora Ekosystemu Pawła Lewalskiego o zmiany stawek opłat przy niewłaściwej segregacji odpadów.

– Pomimo kilkunastu lat wzmożonego instruktażu i informacji, wielu ulotek edukacyjnych i innych form motywowania (konkursy, itp.) spotykamy się z niezrozumieniem lub lekceważeniem segregacji przez naszych klientów. Mieszanie odpadów powoduje, że zamiast możliwości sprzedaży pełnowartościowego materiału recyklingowego, musimy dopłacić za możliwość pozbycia się zanieczyszczonych śmieci. Wystarczy jedna butelka szklana w pojemniku do plastiku, by cały odbiór w komorze podzielonej śmieciarki nie nadawał się do sprzedaży. W ten sposób segregowane przez wielu naszych klientów odpady nie nadają się do dalszego przetworzenia. Generują za to dodatkowe koszty związane z przekazaniem ich do firm przyjmujących tego rodzaju śmieci. Największy problem zaś jest z bioodpadem. Z domków jednorodzinnych nie ma problemu z odbiorem, bo najczęściej jest to skoszona trawa i gałęzie poprzycinane z żywopłotów. Z budynków wielorodzinnych natomiast często zdarza się, że bioodpady – obierki i resztki żywnościowe – są wrzucane do pojemników w woreczkach foliowych. Jeśli ktoś przekona mnie, że folia rozkładająca się ok. 200 lat należy do bioodpadów, to zrobię kompostownik z folii i mam nadzieję, że te same osoby zechcą kupić produkt finalny. Tak naprawdę typowe bioodpady, które z założenia trafiają po przemieleniu na kompostownik, wracają do ogrodów i nie raz słyszałem pretensje odbiorców narzekających, że w takim kompoście było mnóstwo folii i sporo szkła. Dlatego zadaję wszystkim pytanie, w czym tkwi trudność związana z segregacją śmieci? Pojemniki zróżnicowane kolorystycznie i do tego podpisane. Od lat nawet małe dzieci wiedzą, że żółty to plastik, niebieski papier, zielony szkło, brązowy bioodpad, a inne kolory wiążą się z odpadami zmieszanymi. Jeżeli dzieci, które brały udział w konkursach organizowanych przez naszą firmę, potrafią się w tym zorientować, do tego wykazać się umiejętnością odpowiedniego zgniatania butelek plastikowych, czy minimalizowania objętości papieru, to z czym mają problem dorośli? Sprawa wydaje się jasna i mało skomplikowana. Po prostu wystarczy chcieć. A jeśli się nie chce, to należy się spodziewać poniesienia kosztów wynikających z braku odpowiedzialności. Jeśli nie można sprzedać materiału do recyklingu, a wręcz przeciwnie, trzeba dopłacić za wywóz zanieczyszczonych odpadów, to kto ma płacić? W naszych odbiorczych samochodach są zainstalowane kamery, więc wiadomym jest skąd zabiera się odpady zanieczyszczone. Trudno za to stwierdzić, kto do wspólnych pojemników je wrzucił, np. przy budynkach wielorodzinnych. To już nie nasza sprawa. Klienci, od których odbieramy odpady zanieczyszczone, mogą się liczyć ze wzrostem stawki za wywóz śmieci, bo ktoś musi zapłacić dodatkowe koszty. Nie będzie tego robić ani firma, ani inni klienci, którzy przestrzegają prawidłowo zasady segregowania odpadów. Jeżeli kampania informacyjna i instruktażowa nie odniosła żadnego skutku, to być może wyższe stawki odbioru odpadów przyniosą pożądany rezultat – konkluduje dyr. Paweł Lewalski.

Każda sprawa z reguły inaczej wygląda z różnych punktów widzenia. Gdy trzeba zapłacić wyższą stawkę za wywóz odpadów, czujemy się pokrzywdzeni. Żeby pozgniatać dokładnie butelki plastikowe lub wyprostować kartonowe pudła, tłumaczymy się brakiem czasu. Jednak ogólnie nie o to chodzi. Wszyscy i tak produkujemy ogromne ilości odpadów i tym samym zaśmiecamy środowisko i całą naszą planetę. A razem i odpowiedzialnie przygotowując nasze odpady do wtórnego użycia, możemy coś dobrego zrobić dla nas samych i środowiska. Tak więc czas najwyższy, żeby się zmotywować i zadziałać.

Tekst i fot. B. Walas

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do