Reklama

Groźnie na pasach? [INTERWENCJA]

Gazeta CWA
14/03/2025 11:15

Korzystanie z przejścia dla pieszych mogło się bardzo źle skończyć dla mieszkanki miasta. Chwile grozy kobieta przeżyła pod koniec stycznia br., w godzinach wieczornych.

Historia wąbrzeźnianki ma jej zdaniem służyć przestrodze, bo choć na szczęście nie odniosła obrażeń, stresu było już sporo. Wybrała się do sklepu po ostatnie zakupy tego feralnego dnia. Skorzystała z przejścia dla pieszych przed dyskontem handlowym przy ulicy Grudziądzkiej. Akurat nie on był jej docelowym punktem, więc przemieszczała się w kierunku przeciwnym. Widziała auto sygnalizujące skręt w prawo i jadące od strony centrum miasta.

– Kierowca samochodu osobowego zapewne jednak mnie nie widział, bo będąc za połową przejścia, musiałam oprzeć się o maskę jego pojazdu, żeby nie stracić równowagi. Pół metra dalej by się zatrzymał, to pewnie byłabym teraz w szpitalu lub na cmentarzu. Uderzenie w nogi skończyłoby się dramatycznie. Aż trudno myśleć o konsekwencjach takiego wypadku – relacjonuje kobieta.

Oparta na masce widziała młodego mężczyznę za kierownicą i pasażerkę w średnim wieku, która rozłożyła ręce w geście bezradności.

– Opuściłam przejście dla pieszych, bo trudno przewidzieć czy ponownie nie ruszy. Może kierowca jest pod wpływem środków zmieniających świadomość – taka była moja pierwsza myśl. Albo ma inne plany? Trudno przewidzieć i czekać na rozwój sytuacji. Wszelkie wątpliwości i domniemania zostały szybko rozwiane, bo auto sobie pojechało dalej, tak po prostu. Żadnego pytania czy wszystko jest w porządku i nie trzeba pomocy? W zasadzie nic się nie stało. Nadal jestem sprawna i nawet nie potłuczona. Kierowca samochodu i jego pasażerka pewnie już zapomnieli o zdarzeniu. Dawniej pokonywałam ulicę Tysiąclecia w różnych miejscach, gdy nic nie jechało i zostałam pouczona, że należy robić to w wyznaczonym miejscu. Dostosowałam się i raczej niekoniecznie mam teraz pozytywne doznania – dodaje wąbrzeźnianka.

Gdyby kierowca nie zatrzymał się w tym miejscu, jak zdarzyło się w opisany dzień, to kobieta być może miałaby kilka lub kilkanaście tygodni wyjętych z życiorysu na leczenie i rehabilitację.

– Zapewne kierowca z obcą rejestracją koncentrował się na szukaniu drogi i nie zauważył przejścia dla pieszych. Na szczęście miał refleks i nic się nie stało, poza nadmiarem adrenaliny. Chcę też dodać, że tak zwana płynność ruchu włącznie z poruszaniem się pieszych niekoniecznie po pasach – za to bezpiecznie dla samych siebie – może być wartością na wagę życia – relacjonuje kobieta i dodaje, iż dopiero długo po fakcie zgłasza wydarzenie ku przestrodze innych, bo już następnego dnia, siedząc za kierownicą swojego samochodu, sama ledwie zatrzymała się przed pasami.

Miało to miejsce na ulicy Generała Sikorskiego, w kierunku do rynku.

– Mijałam się z ciężarówką, która przesłoniła widok na lewą stronę jezdni. Zza ciężarówki pojawiło się przed maską mojego samochodu dwoje młodych ludzi i ostre hamowanie pozwoliło zatrzymać się przed pasami, ale na styku powierzchni wyznaczającej przejście dla pieszych. Miałam żadną szybkość, bo dojazd do Placu Jana Pawła II i zjazd z niego to trzy kolejne zebry, a ruch pieszych dość duży. Jestem autochtonką, więc znam wszystkie rozwiązania komunikacyjne w mieście na pamięć. Obcemu jest na pewno trudniej. W obu dziwnych przypadkach drogowych zakończyło się wszystko bez ofiar i większego stresu. Przekazuję swoje wrażenia z niedawnych wydarzeń, żeby przestrzec zwłaszcza pieszych, którzy wchodząc na zebrę, mają poczucie bezpieczeństwa. Nic bardziej mylnego, co sama poznałam w ostatnim czasie. Ostrożności nigdy za wiele. Obowiązujące prawo drogowe nie zapewnia nieśmiertelności w żadnym miejscu – apeluje nasza rozmówczyni.

Rozważając wszystkie argumenty opisanej sprawy, wypada odnieść się do uwag wąbrzeźnianki. Przekroczenie ulicy Tysiąclecia na wysokości poczty czy na wprost marketu w chwili, gdy nie ma żadnego ruchu kołowego i to z wielokrotnie zwiększoną koncentracją, wydaje się bezpieczniejsze, niż korzystanie z przejścia dla pieszych usytuowanego przy samym skrzyżowaniu z ulicą Grudziądzką, które dla obcych kierowców bywa dostrzeżone w ostatniej chwili, bo jest zaraz za skrętem.

Najczęściej wszyscy przechodzą kilka metrów od skrzyżowania, czyli na wysokości wejścia do marketu i dalszego ciągu handlowego na tej samej wysokości. Narażają się na pouczenia lub mandaty, ale są chyba bezpieczniejsi niż z poczuciem pierwszeństwa na przejściu dla pieszych.

Po zmianie przepisów ruchu drogowego przyznającego bezwzględne pierwszeństwo pieszemu na pasach trzeba pamiętać, że nie przepisy siedzą za kierownicą. Pieszy korzystający ze swojego prawa może robić to po raz ostatni w życiu, bo w kolizji z jakimkolwiek autem jest na przegranej pozycji.

B. Walas

Fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do