
Emerytowany leśniczy i były radny powiatowy Andrzej Ramlau podnosi sprawę zgłaszania sytuacji zagrożenia życia do pogotowia energetycznego. Z jego informacji wynika, że ludzie są pozostawieni sami sobie.
Zgodnie z relacją Andrzeja Ramlau w czwartek rano, 15 lipca, po burzowej nocy odebrał telefon z prośbą o pomoc. Rozmówczyni poinformowała go, że w Niedźwiedziu jest uszkodzona trakcja elektryczna.
– Zerwany przewód leżał na jezdni, a ona po nim przejechała swoim samochodem. Miała obawy przed drogą powrotną, bo wszystko wskazywało na to, że przewód mógł być pod napięciem i mogło się skończyć porażeniem prądem. Poradziłem, żeby nie ryzykowała kolejnego przejazdu po uszkodzonym kablu i postanowiłem interweniować. Wybrałem numer telefonu 991, czyli odpowiednich służb energetycznych. Przez dwie godziny nie udało się uzyskać połączenia z dyżurującym czy „konsultantem”. Za to wysłuchałem długiego komunikatu o przerwach w dostawie prądu nawet w Koninie. Wybranie opcji „0” w przypadku zagrożenia życia powinno umożliwić mi kontakt z odpowiedzialną osobą, mogącą przyjąć zgłoszenie o zaistniałej sytuacji. Niestety, tak się nie zdarzyło – relacjonuje Andrzej Ramlau.
Jak sam dalej opowiada, zadzwonił więc do OSP w Dębowej Łące, ale też nie uzyskał pomocy. Natomiast telefon do policji w Wąbrzeźnie przyniósł oczekiwany rezultat. W krótkim czasie po zgłoszeniu policjanci z Wąbrzeźna zabezpieczyli teren i zapewnili bezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom. Zmienili ich strażacy z Państwowej Straży Pożarnej z Wąbrzeźna, którzy dyżurowali do momentu przyjazdu pracowników energetyki, czyli do około godziny 16:00. A cała akcja rozpoczęła się o godz. 7:00 rano.
– Dlatego dziękuję serdecznie pracownikom tych instytucji, bo na pewno mieli mnóstwo innych obowiązków po tak burzliwej nocy. Przyjazd służby energetycznej był spowodowany prywatnym kontaktem z pracownikiem tejże firmy. Gdybym nikogo tam nie znał, to zapewne reakcji dyżurujących pracowników w pogotowiu energetycznym nie można by się doczekać. Nie będę już wspominać o połączeniach na numer 112, gdzie informacja sprowadzała się do niewłaściwości zgłoszenia do tego centrum. Po zakończeniu całej akcji i rozwiązania problemu podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami ze starostą Krzysztofem Maćkiewiczem. Podzielił moje zaniepokojenie procedurami wskazanej służby i obiecał zorganizować spotkanie celem zajęcia się nieprawidłowościami w tym zakresie. Kończąc moją relację z przebiegu dnia 15 lipca, chcę jeszcze raz podkreślić odpowiedzialność i rzetelność w wykonywaniu swoich obowiązków policjantów i strażaków z Wąbrzeźna – mówi Andrzej Ramlau.
– Jest jeszcze jedna sprawa niedająca mi spokoju. Przy ruchliwych drogach stoją pousychane drzewa. Kolejne burze i wichury mogą spowodować ich złamanie. Może lepiej byłoby usunąć je, zanim dojdzie do nieszczęścia? – zastanawia się Andrzej Ramlau.
Po wysłuchaniu wypowiedzi naszego Czytelnika nasunęło się pytanie, dlaczego właśnie do niego dzwonią mieszkańcy gminy w awaryjnych sytuacjach? Odpowiedź udzielona przez kilkoro z nich jest jednoznaczna.
– Jest to człowiek, na którego można liczyć, nigdy nie odmawia pomocy, kiedy może to zrobić. Nie mogąc zaalarmować właściwych służb lub nie mając kontaktu do nich, wiadomym jest, że telefon do pana Andrzeja Ramlau nie pozostanie bez odzewu. Można to nazwać ostatnią deską ratunku, gdy nie wiadomo jak się zachować w trudnej sytuacji – słyszymy od jednego z mieszkańców.
Sprawdzając podane informacje, wykonaliśmy telefon pod numer 991. Zgłosiło się pogotowie energetyczne – Energa Operator SA. Wysłuchujemy informacji dotyczących naszych danych osobowych i możliwości ich wykorzystania. Kolejna wiadomość do wysłuchania dotyczy adresu internetowego i numerów telefonów, pod którymi można zgłaszać awarie. Komunikat o miejscowościach, które pozostaną bez napięcia, też zajmuje sporo czasu. Wcześniej podano, że gdy wciśnie się 0 w razie zagrożenia życia, to połączy nas z kimś, kto przyjmie takie właśnie zgłoszenie. Wciskamy od momentu, kiedy ta informacja stała się dostępna. Uzyskujemy dźwięk jednego sygnału, połączenie, po czym następuje cisza na łączach.
Oficer prasowy policji Daniel Lubiński informuje, że w momencie zgłoszenia sytuacji na tyle niebezpiecznej, że zagrażającej życiu ludzi policjanci muszą podjąć stosowne działania, czyli zabezpieczyć miejsce, które może spowodować dramatyczne konsekwencje. – Po burzliwej nocy mieliśmy sporo zgłoszeń wymagających naszej interwencji, ale musieliśmy też zabezpieczyć miejsce w Niedźwiedziu do czasu usunięcia zagrożenia – wyjaśnia rzecznik wąbrzeskiej policji.
– Po omawianej nocy nasi strażacy mieli około 80 wyjazdów, głównie do połamanych konarów drzew – informuje szef PSP w Wąbrzeźnie Jarosław Herbowski. – Nie możemy zlekceważyć żadnego zgłoszenia. Faktem jest, że lepiej byłoby, gdyby pogotowie energetyczne odbierało zgłoszenia dotyczące sieci trakcyjnej, bo my moglibyśmy się zająć innymi, nie mniej ważnymi awaryjnymi sytuacjami.
Starosta Krzysztof Maćkiewicz potwierdził zajęcie się opisanym problemem w ramach prac komisji bezpieczeństwa.
Za energię elektryczną wszyscy płacimy w różnych okresach rozliczeniowych według umowy. Jeśli spóźnimy się z dokonaniem płatności, mamy naliczone odsetki za zwłokę. Sieć energetyczna należy do operatora, który odpowiada za jej sprawność przesyłową (taka opłata też jest wyszczególniona w rachunku), więc trudno znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie dla braku możliwości zgłoszenia awarii zagrażających życiu ludzi.
B. Walas, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie