
Mijający rok szkolny był trudny dla dzieci, ich rodziców i nauczycieli. Nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej Karolina Borowiecka, pracująca w Szkole Podstawowej nr 3 w Wąbrzeźnie, podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z tygodnikiem CWA.
Wrzesień 2019
– Gdyby cofnąć się w czasie, w najśmielszych snach nie pomyślałabym, że ten rok szkolny będzie wyjątkowy, inny. Początek roku szkolnego to dość wymagający okres w pracy nauczyciela. Zresztą uważam, że nie jedyny. Ale nie o tym miało być. W każdym razie w mojej pracy ważnym punktem jest współpraca. Na wielu szczeblach. Przede wszystkim jednak z dziećmi i ich rodzicami. To, że współpracuję z dziećmi na co dzień: na dywanie, przy stolikach, a przede wszystkim podczas zabaw – to widać. Z rodzicami moich szkolnych dzieci, efektem współpracy jest każda zakończona akcja, uroczystość, wydarzenie lub projekt. Myślę, że mam to szczęście, że na mojej drodze zawodowej trafiają się fajni ludzie – rodzice. Wszystko co robię w budynku szkoły, czy poza nim jest przygotowane z myślą „to przecież dla dzieciaków”. Każdego roku udaje mi się zrealizować coś dużego, „coś WOW”. Jednak to coś naprawdę żyje w dzieciach i to są nasze wspólne atrakcje. Jest satysfakcja, ale też pytanie: ”czy zawsze mój entuzjazm ze zrealizowanych zajęć jest rozumiany przez innych?” – oczywiście, że nie. Sama sobie odpowiadam, bo wiem jak jest, jednak fakt ten nie przeszkadza mi, by wpadać na nowe pomysły w celu uatrakcyjniania zajęć – opowiada Karolina Borowiecka.
– Dobre pół roku szkolnego minęło jak z bicza strzelił. Wszystko wskazywało na to, że kolejne miesiące przebiegną spokojnie i pozwolą na realizację zaplanowanych działań. Skończyliśmy fotoksiążkę „GOLDI” z międzynarodowego projektu edukacyjnego „Mały Miś w świecie wielkiej literatury”, którego celem głównym było rozwijanie i promowanie czytelnictwa we współpracy ze żłobkami, przedszkolami, szkołami podstawowymi, specjalnymi, świetlicami, bibliotekami w całej Polsce i za granicą. Tytułowy bohater książki jest maskotką, która na szczęście odwiedziła wszystkie domy moich przedszkolaków. Widziałam, że wizyty tego skromnego pluszaka poruszają na serio dziecięce serducha, a nieraz i dorośli tracili przy nim swoją powagę. Wydanie fotoksiążki z tą akcją związanej odbyło się niejako przypadkiem, dzięki pomocy zaangażowanych rodziców – dodaje nauczycielka.
Marzec 2020
– Zawieszenie zajęć, niepewność, oczekiwanie co dalej. Nauczanie zdalne w odniesieniu do przedszkolaków – pierwsze co wpadło mi do głowy – będzie dziwnie. Ta dziwność wynikała z tego, że jak można – bez rytuałów przedszkolnych, spacerów, wspólnych zabaw, spojrzeń w oczy – realizować podstawowe zadania? I tu ogromna niespodzianka – rodzice przedszkolaków zwarli szyki i rozpoczęli współpracę, jakże inną niż dotychczas. Otrzymałam mnóstwo dowodów, że w domu moje przedszkolaki pracują. Przesyłane zdjęcia nie raz sprawiły, że zakręciła mi się w oku łezka. Mimo to, że szkoła wprowadziła się do domów rodzinnych to nadal w tej trudnej sytuacji można działać. Nie wychwalam takiego sposobu nauki, ale pomijając niewielkie błędy to wszyscy bardzo się staraliśmy. Cieszę się ogromnie, że moje „Słoneczka” starały się pracować, a rodzicom jestem wdzięczna za wszechstronną pomoc. Nie mogę się doczekać kiedy we wrześniu, ponownie na dywanie spotkamy się w komplecie, by zacząć od nowa właściwe zajęcia. Życzę wszystkim udanych, zasłużonych wakacji – kończy wychowawca, Karolina Borowiecka.
Oprac. B. Walas, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie