Reklama

Vambresii Worwo Wąbrzeźno - Mistrzynie!

Gazeta CWA
26/05/2017 10:03

Juniorki młodsze Vambresii Worwo Wąbrzeźno okazały się najlepsze w Polsce, zwyciężając w turnieju Final Four w Karczewie

Podopieczne Jarosława Rutkowskiego przeszły przez kilka etapów eliminacji, by w miniony weekend wystąpić na krajowym finale rozgrywek juniorek młodszych w Karczewie. Przeciwniczkami wąbrzeźnianek w półfinale Final Four były gospodynie imprezy, które w zgodnej opinii obserwatorów uznawano za główne faworytki do tytułu. – Konfrontacja z MKS-em zapewne na długo pozostanie w naszej pamięci. Hala wypełniona była do ostatniego miejsca, a my pomimo ogromnego dopingu dla naszych przeciwniczek zdołaliśmy zwyciężyć 24:22, co zagwarantowało nam miejsce w ścisłym finale – wyjaśnił szkoleniowiec Rutkowski. 

W sobotnim popołudniowym meczu o złoto Vambresii Worwo Wąbrzeźno mierzyła się z MKS-em PR Gniezno. – To była drużyna, o której mieliśmy kilka informacji. Walczyliśmy z nią przecież w eliminacyjnym turnieju (właśnie w Gnieźnie przyp.red.) i ulegliśmy 22:31. Nie stawialiśmy się jednak w przegranej pozycji, bowiem mieliśmy już zagwarantowane minimum srebrne medale, a to w pewnym sensie zmniejszało presję. Do przerwy prowadziliśmy 13:10, a w drugiej odsłonie zdołaliśmy obronić wypracowaną przewagę i wygrać 23:19, co oznaczało tytuł Mistrzyń Polski! – opisuje szczęśliwy Rutkowski. 

To bez wątpienia jeden z większych sukcesów w historii UKS Vambresii Worwo Wąbrzeźno. Organizatorzy finałów w Karczewie za najwszechstronniejszą zawodniczkę uznali Weronikę Weber, która dodatkowo zdobyła również koronę królowej strzelców, z dorobkiem 25 bramek. 

Zwycięski team Vambresii Worwo Wąbrzeźno zagrał w składzie: Oliwia Gocolińska, Weronika Chorzępa, Laura Seroka (bramkarki), Weronika Weber, Lucyna Sobecka, Oliwia Kowalkowska, Martyna Klimek, Sandra Donarska, Julia Szczepińska, Paulina Rutkowska, Julia Zygarlicka, Aleksandra Szczygieł, Julia Świś, Oliwia Gołębiewska, Kinga Gołębiewska, Oliwia Armata, Dominika Macikowska, Oliwia Kolczyńska, trener Jarosław Rutkowski, kierownik drużyny Tomasz Rutkowski, fizjoterapeuta Paweł Szczerbicki 
 

(kl) 
fot. FB Tomasz Rutkowski

 

Rozmowa z Jarosławem Rutkowskim, trenerem Vambresii Worwo Wąbrzeźno.

– Jakie nastroje panowały w drużynie przed wyjazdem do Karczewa?

– Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że stoimy przed wielką szansą zrobienia czegoś wielkiego. W związku z tym nastroje były znakomite, nie obawialiśmy się nikogo, bowiem każdy mecz ma swoją nową historię. W związku z tym porażki na wcześniejszych etapach z teamami Gniezna i Karczewa nie miały wpływu na finałowe konfrontacje. 

– Kto w pana opinii był głównym faworytem do tytułu?
 

– Z tej trójki rywali znałem z tego sezonu tylko drużynę z Gniezna. Z Karczewem graliśmy rok temu o trzecie miejsce w turnieju międzynarodowym o Puchar Lajkonika w Krakowie, gdzie przegraliśmy różnicą dwóch bramek. Natomiast Tomaszów Mazowiecki był wielką niewiadomą. Prawdą jest jednak, że w Final Four Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych w Piłce Ręcznej słabych drużyn już nie ma. We wcześniejszych prognozach jako główne faworytki wymieniano również ekipy z Rudy Śląskiej, Jeleniej Góry i Kępna, ale, jak się okazało, nie znalazły się one w „wielkiej czwórce”. 
 

– Która potyczka, wliczając w to również wcześniejsze fazy eliminacji, okazała się najtrudniejsza?
 

– Wymieniłbym dwa takie przełomowe momenty. W trakcie 1/8 MP w Jeleniej Górze pokonaliśmy Polonię Kępno 34:28, co było naszym czwartym zwycięstwem z rzędu. W tym samym turnieju w nasze szeregi wkradło się niepotrzebne rozluźnienie i ulegliśmy MKS-owi Kwidzyn 21:27, co sprowadziło nas na ziemię i natchnęło do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Drugim meczem była piątkowa walka z gospodyniami z Karczewa. Hala zapełniła się do ostatniego miejsca, graliśmy w tumulcie trąbek, syren i kołatek, a pomimo tego udało się wygrać. Niesamowite wrażenie. 
 

– Gniezno, Tomaszów Mazowiecki, Karczew i Wąbrzeźno – już sama obecność w tym gronie to powód do dumy, ale czy jadąc na finał miał pan jakiś cel minimum?
 

– Faktycznie miejsce w czwórce może stanowić powód do zadowolenia, ale wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dziewczyny bardzo chciały przywieźć medal, jakiegokolwiek koloru. Ja mówiłem natomiast, że jedziemy po złoto i nic innego mnie nie interesuje. Pewnie część osób czytając ten wywiad pomyśli: „jaki bufon, wygrał to teraz mówi tak na pokaz”. Zapewniam jednak, że mnie zawsze interesują najwyższe cele, stąd też takie podejście.
 

– Ten złoty medal to największy klubowy sukces w pana karierze trenerskiej, czy też któreś z osiągnięć ceni pan wyżej?
 

– Mam już w dorobku kilka medali. Z Mistrzostw Polski Szkół Gimnazjalnych jest złoto, dwa srebra i brąz. Wcześniej w 1999 roku zdobyliśmy drugie miejsce w rozgrywkach Szkół Podstawowych w Białymstoku, a każdy krążek ma swoją wartość. Te złoto z Karczewa jest pierwszym medalem w rozgrywkach klubowych, dlatego też na pewno zapamiętam je na zawsze. Kilka razy byłem krok od zespołowego medalu – w roku 1985, 1993, 1998, 1999 i zawsze czegoś brakowało. Tym razem wszystko zagrało perfekcyjnie.
 

– Wyróżniłby pan w szczególności którąś z zawodniczek, czy też cały zespół miał podobny wkład w mistrzowski tytuł?
 

– Zawsze uważałem, iż na sukces w grach drużynowych pracują wszyscy i każdy członek teamu jest bardzo ważny. Mamy kilka prawdziwych perełek, jak Lucyna Sobecka i Weronika Weber, ale dla mnie każda z piłkarek jest równa i tak samo ważna. 
 

– Przed wąbrzeską sekcją kolejne turnieje – jaki jest plan Vambresii Worwo Wąbrzeźno na najbliższe tygodnie?
 

– Pozostał nam jeszcze jeden lub dwa turnieje Pucharu Polski w grupie młodziczek. W czwartek udajemy się do Buku na ćwierćfinał krajowych rozgrywek i młodsze koleżanki juniorek stoją przed szansą awansu do kolejnego Final Four. Wystarczy, tylko i aż, uplasować się w czołowej dwójce zawodów.
 

– Skąd w Wąbrzeźnie tak uzdolnione dziewczęta? Zastanawiał się pan kiedyś nad genezą tych sukcesów?
 

– Uważam, że nie zawsze trzeba mieć wielki talent, by osiągać sportowy sukces. Na pewno łatwiej pracować z „diamentami”, ale wszystko musi być podparte ciężką pracą. W wąbrzeskich szkołach podstawowych oraz w całym regionie jest wiele utalentowanych dziewczynek, ale ich rodzice nie zawsze chcą, by „szkraby” trafiły do klas sportowych. Może po tym sukcesie coś się w tej kwestii zmieni. Na rozwój dyscypliny mają również wpływ finansowe dotacje ze strony władz miasta, a w szczególności zaangażowanie burmistrza Leszka Kawskiego i przewodniczącego Komisji Oświaty Zdrowia i Sportu Edwarda Wieraka. Podpisanie umowy o prowadzeniu w SP3 i Gimnazjum nr 1 w Wąbrzeźnie Ośródków Szkolenia Piłki Ręcznej również przyczynia się do szybkiego rozwoju. Na końcu ważna jest praca samych trenerów – my nie musimy zdobywać medali, ale chcemy, by nasze podopieczne w przyszłości grały na wysokim poziomie, mam tu na myśli ekstraklasę lub pierwszą ligę. 
 

– Czy w tym momencie trener Rutkowski to szkoleniowiec spełniony, czy nadal rządny kolejnych wyników i szczęśliwy z pracy w wąbrzeskim teamie?
 

– Czy czuję się spełniony? Na pewno nie. Przede mną kolejne wyzwania, a samo szczęście jest pojęciem względnym. Praca w sporcie, szczególnie w sporcie kobiecym, to ciężki kawałek chleba, ale dla takich chwil, które przeżywaliśmy od początku rozgrywek centralnych, aż do triumfu w Karczewie, warto żyć i pracować.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do