
Samorząd rolniczy zajął się sprawą nadmiernej koncentracji gospodarstw rolnych. W skrócie chodzi o to, że silne gospodarstwa mają przewagę nad małymi rodzinnymi. Teoretycznie państwo chroni te ostatnie i premiuje je, ale w prawie pozostaje tylko ogólny zapis o „zapobieganiu nadmiernej koncentracji nieruchomości rolnych”.
Faktycznie prawo mówi dość ogólnie o nadmiernej koncentracji gruntów. Jest to klauzula generalna, która daje pewną swobodę w interpretacji. Dopiero 30 marca 2017 roku ustalono, że nabywcą nieruchomości rolnej powinien być rolnik indywidualny. Jest to więc forma obrony przed koncentracją ziem w rękach np. koncernów spożywczych itp. Dodatkowo ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego wprowadza definicję gospodarstwa rodzinnego - powierzchnia gruntów nie może przekroczyć 300 hektarów. Granica 300 ha dotyczy także nabywania ziemi.
W dalszym ciągu nasz kraj jest bardzo zróżnicowany pod względem gospodarstw. Nadmierna koncentracja gruntów na Pomorzu Zachodnim jest zupełnie czymś innym niż np. w Małopolsce, gdzie średnia wielkość gospodarstwa to zaledwie 4 hektary. Na tzw. ziemiach odzyskanych średnia wielkość gospodarstwa to aż 30 hektarów. W niektórych, szczególnie uzasadnionych przypadkach, można dopuścić nabycie nieruchomości rolnej, nawet jeżeli miałaby nieznacznie zostać przekroczona powierzchnia 300 ha użytków rolnych (np. przy sprzedaży zorganizowanego gospodarstwa rybackiego ze stawami w układzie paciorkowym).
(pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie