
Przy ulicy Sienkiewicza w mieście jest blok, którego lokatorzy zapragnęli odrobiny zieleni. Jak zamarzyli, tak zrobili. Ale sielanka nie trwała długo.
Pod wielorodzinnym blokiem zagospodarowali skrawki ziemi, żeby kolorowe kwiaty, kiedy już zakwitną, dawały radość ich hodowcom. Jedna z lokatorek, w tej chwili ponad stuletnia kobieta, dbała o swój skrawek zieleni, dopóki mogła. Później korzystała z pomocy sąsiadów. Nikt jej nie odmawiał, bo kwitnące rośliny to radość dla wszystkich.
Wszyscy miłośnicy przyrody pod tym adresem siali, sadzili, podlewali, plewili, a nawet zbudowali miniaturowe płotki, żeby kwiatki nie były obsikiwane przez psy.
– I byłoby fajnie dalej, gdyby nie bezmyślność jakiegoś kierowcy, który być może wskutek marnych umiejętności zdewastował nasze zielone oczko w głowie – informuje mieszkanka bloku przy ulicy Sienkiewicza. – Dzielę się moimi wrażeniami w ramach interwencji do wszystkich! Zniszczenia pod naszym blokiem nie były skutkiem wymuszonej sytuacji na drodze, nadmiernej prędkości lub niewłaściwego wyprzedzania. Kierowca samochodu, który zdewastował nasze mini ogródki, nie szanuje cudzej pracy. Jeśli nie rozróżnia pedału gazu i hamulca to tym gorzej o nim świadczy – dodaje kobieta.
Całe zdarzenie miało swój formalny wydźwięk, czyli ciąg dalszy w formie zgłoszenia i reakcji straży miejskiej oraz policji w Wąbrzeźnie.
– Wszyscy mieszkańcy bloku przy Sienkiewicza zdajemy sobie sprawę, że ostateczne rozwiązanie problemu związanego z tym skandalicznym zachowaniem jakiegoś kierowcy nie jest priorytetowym zadaniem dla miejskich służb. Wydaje nam się jednak, że ukrócenie tego rodzaju bezsensownych zachowań może być wyjątkowo skutecznym działaniem prewencyjnym, za co wszyscy tu mieszkający trzymamy już od dawna kciuki – dalej relacjonuje nasza Czytelniczka.
Rzeczywiście, sprawa wydaje się mieć niekoniecznie priorytetowe znaczenie. Nikt z ludzi nie ucierpiał. Wydawałoby się, że to błahostka. Jednak wszystko zależy od punktu widzenia. Dwie zielone kwitnące rośliny są dla stulatki więcej warte niż np. jakaś nowoczesna elektroniczna gra dla nastolatka, który za chwilę wymieni ją na inną, bardziej trendy. Tak czy inaczej chodzi o to, żeby szanować pracę i zainteresowania innych, a nie zachowywać się jak słoń w składzie porcelany.
Opisana historia znalazła swój szczęśliwy finał. Sprawca został namierzony, przyznał się do winy i zobligował do zapłacenia kosztów naprawy ze swojego ubezpieczenia OC. Jest więc nadzieja dla ogródków i ich właścicieli, którzy wiosną znów będą się cieszyć kwitnącymi roślinkami.
B. Walas
Fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie