
24 stycznia władze w Wąbrzeźnie spotkały się z pracownikami szkół, nauczycielami i rodzicami. Dyrektorzy przedstawili bazę dydaktyczną szkół, aktualny stan zatrudnienia oraz stan oddziałów i uczniów. Zaprezentowano ponadto prognozy na najbliższe lata. Wszyscy zastanawiali się, jak podołać wymaganiom reformy edukacji
– Teraz nie czas dywagować czy reforma jest słuszna, czy nie. Do końca marca rada miasta musi podjąć decyzję, jak wyglądać będzie nasza sieć szkół, dlatego chcę uniknąć polityki i skupić się na merytorycznej dyskusji – zaznaczył burmistrz Leszek Kawski. – Wszyscy chcemy podejść do problemu z należytym rozsądkiem i powagą, choć z doświadczenia wiem, że będą zarówno zadowoleni, jak i niezadowoleni z przyjętych rozwiązań. Trzeba też wziąć pod uwagę, że problem z nadmiarem nauczycieli nie wynika jedynie z reformy, ale jest także skutkiem niżu demograficznego.
Obecny na spotkaniu starosta Krzysztof Maćkiewicz zaznaczył, iż nie ma możliwości, aby nauczyciele, którzy stracą pracę w miejskich szkołach w Wąbrzeźnie, znaleźli ją w powiatowych placówkach.
W roku szkolnym 2008/2009 w wąbrzeskich szkołach było blisko 1700 dzieci. Aktualny obraz miejskich szkół tworzy 1400. uczniów, 144. nauczycieli i 73. pracowników obsługi. Kiedy wygaśnie gimnazjum, uczniów pozostanie ok. 1200.
– Rysuje się już pewien plan, ale nie mamy jeszcze ostatecznej koncepcji, dlatego bardzo zależy mi na poznaniu państwa opinii – podkreślił Leszek Kawski.
Burmistrz przypomniał również, jakie wydatki na oświatę przeznacza się z budżetu miasta (łącznie 16 mln złotych, z czego subwencja to 8 mln zł).
Dyskusja skupiła się wokół trzech zagadnień. Czy miejskie placówki są przygotowane, aby zapewnić odpowiednie warunki nauki w cyklu ośmioletnim? Jaką koncepcję zatrudnienia powinni przyjąć dyrektorzy szkół. Czy zatrudniać maksymalną liczbę nauczycieli (ale w niepełnym wymiarze), czy decydować się na zwolnienia niektórych? Czy pozostawić trzy budynki szkół (wyższe koszty utrzymania), czy też zorganizować naukę w dwóch szkołach podstawowych? Burmistrz zaznaczył przy tym, że utrzymywanie trzech budynków wydaje się nieuzasadnione ekonomicznie.
Szefowe miejskich jednostek zapewniały, iż placówki są odpowiednio wyposażone, aby sprostać wymaganiom reformy. Wyliczały też atuty swoich szkół. Zasadniczy problem pojawia się, jeśli chodzi o liczbę etatów, zarówno pedagogicznych, jak i pracowników obsługi. O pracę mogą być spokojni np. nauczyciele wychowania fizycznego, ale już specjaliści z geografii, przyrody czy historii będą mieli problem.
Padały różne propozycje organizacji pracy szkół. Przewodniczący rady miasta Radosław Kędzia zaproponował, aby w budynku gimnazjum (w jego nowej części, poddanej termomodernizacji) umieścić klasy 7 i 8. Burmistrz uznał pomysł za ciekawy, ale niemożliwy do realizacji ze względu na wymagania ustawy, która zakłada, że szkoły powinny mieścić się w jednym miejscu. Z kolei Maria Przytuła-Blonkowska, nauczycielka gimnazjum, zauważyła, iż etat nauczycielski nie musi składać się jedynie z godzin nauczania w klasach.
– W szkołach jest dużo innych godzin, np. rewalidacje, nauczania indywidualne. Sporo nauczycieli ma nadgodziny. Nie wierzę, że w kolejnych latach okaże się, że my nauczyciele gimnazjum jesteśmy niepotrzebni. Warto byłoby zrobić dokładniejszą analizę – apelowała.
Jednak burmistrz Kawski zauważył, iż trzeba patrzeć na realia.
– Tych godzin nie jesteśmy w stanie przewidzieć, dokładnie zaplanować. Ich przyznanie zależy od różnych czynników. Nie może dojść do absurdalnej sytuacji, że kilkanaście etatów w szkole byłoby uzupełnianych w taki sposób – wyjaśniał.
Słowa burmistrza potwierdzały dyrektorki szkół, które zwróciły uwagę, że nauczanie indywidualne nie zawsze uczeń otrzymuje na cały etap edukacji czy rok szkolny.
– Nie można przydzielać czegoś, czego fizycznie nie ma – mówiła Aleksandra Klimek.
Inna z nauczycielek przypomniała spotkanie z wicekuratorem oświaty, jakie odbyło się w grudniu ubiegłego roku w wąbrzeskim liceum. – Mówiło sie wtedy, że będzie większy komfort pracy, mniejsze klasy. Jak to jest? – pytała Ewa Retz. Burmistrz zaznaczył, że chce uniknąć polityki, ale gdy pytał panią wicekurator o pieniądze na ten cel, to nie uzyskał odpowiedzi. Zaś subwencja oświatowa jest naliczana na ucznia, więc niezależnie od tego czy w klasach będzie po 20. czy 25. osób, pieniądze będą zależały od ogólnej liczby uczniów. O kryteria zatrudniania nauczycieli pytała Magdalena Lewandowska.
– Czujemy się jak na targowisku, niepotrzebni – mówiła nauczycielka gimnazjum.
Burmistrz zapewniał, ze kryteria będą jasne i czytelne, a w pierwszym rzędzie będą zatrudniani nauczyciele z Wąbrzeźna. O sytuację pracowników obsługi pytała Janina Świekatowska. – W gimnazjum zatrudnione są 23. osoby. Czy podobnie jak nauczyciele znajdą pracę w szkole podstawowej? Burmistrz nie miał jednak pocieszającej odpowiedzi.
– Kiedy definitywnie zamkniemy gimnazjum, to nie będzie takiej możliwości. Na przykład w kuchniach pracują po trzy osoby. Pozostawienie wszystkich to byłby ogromny koszt – zaznaczył włodarz.
O krótkie podsumowanie spotkania poprosiliśmy burmistrza Wąbrzeźna.
– Spotkanie przebiegało w spokojnej atmosferze. Na sali wyczuwało się jednak skupienie, smutek oraz obawę przed utratą pracy i poczucia bezpieczeństwa – podsumowuje burmistrz Leszek Kawski. – Ważnym głosem było wykazanie solidarności w zakresie przyznawania godzin lekcyjnych na części etatów, aby w ten sposób zabezpieczyć pracę dla większości nauczycieli oraz głos, aby pamiętać przy tym, że wielu nauczycieli jest w okresie przedemerytalnym i ograniczenie godzin do mniej niż połowy etatu znacząco obniży im przyszłą emeryturę .
Jakie decyzje podejmie miejski samorząd, będziemy informować Czytelników na bieżąco.
Tekst i fot.
Krzysztof Zaniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie