Reklama

Wygrała partiokracja

Gazeta CWA
10/09/2015 12:16

Niewielu Polaków było zainteresowanych wyrażeniem swojej opinii w trzech kwestiach poruszanych w referendum. W kraju do urn poszło 7,8 proc. uprawnionych, w powiecie wąbrzeskim tylko 5,9 proc.

Odpowiadaliśmy na trzy pytania: Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?; Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?; Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?”. W całym powiecie wąbrzeskim oddano tylko 1629 ważnych głosów. Uprawnionych do głosowania było 27 tysięcy 629 obywateli.

Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, 83,15 proc. biorących udział w referendum mieszkańców naszego powiatu jest zwolennikami jednomandatowych okręgów wyborczych, 85,62 nie chce, by partie polityczne były finansowane z budżetu centralnego, a 92,77 popiera rozstrzyganie wątpliwości przy interpretacji prawa podatkowego na korzyść obywatela.

W naszym rejonie nie odnotowano incydentów zakłócających przebieg głosowania. W poszczególnych gminach frekwencja wyglądała następująco: miasto Wąbrzeźno 6,13 proc., gmina Wąbrzeźno 6,91 proc., Dębowa Łąka 5,08 proc., Książki 6,47 proc., Płużnica 5,24 proc.

W Wąbrzeźnie w Komisji Obwodowej nr 1 głosować mogło 756 mieszkańców. Przyszło 34. Wśród nich był Jerzy Mech. – Dlaczego głosuję? Bo udział w wyborach to po prostu obywatelski obowiązek – tłumaczy krótko.

Niestety, takiej opinii nie podzieliło 10 tysięcy 251 mieszkańców Wąbrzeźna uprawnionych do głosowania. Lokale wyborcze świeciły pustkami, a członkowie komisji niemal wypatrywali kolejnych głosujących. Analitycy wyników dopatrują się różnych przyczyn takiego stanu rzeczy. Wskazują np. że pytania były źle sformułowane, że termin nieodpowiedni, że pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu, że obywatele uznali referendum za niepotrzebne. Znaczące jest to,  że przed 6 września nie mówiono publicznie tak chętnie na temat referendum, jak czyni się to teraz. Kampania informacyjna była prawie niezauważalna. Właściwie więc nikogo nie powinno dziwić, że wymagany próg 50-procentowej frekwencji, by referendum było wiążące, nie został osiągnięty.

– Debaty politycznej w okresie poprzedzającym głosowanie prawie nie było, media nie żyły tym tematem. Nie dyskutowano o problemach, których referendum dotyczyło. To wszystko przełożyło się na niską frekwencję – ocenia poseł Tomasz Lenz, parlamentarzysta okręgu toruńskiego. – Poza tym generalnie w wyborach przeprowadzanych w Polsce frekwencja rzadko przekracza 50 proc. Przypomnę, że jedynym referendum ogólnokrajowym, które zakończyło się sukcesem, było referendum akcesyjne dotyczące wejścia Polski do Unii Europejskiej. Ale trwało ono przez dwa dni, poprzedzone było wielką kampanią informacyjną, zaangażowaniem wielu środowisk. 

Czy można uzyskać siłę sprawczą ogólnokrajowego referendum? Może potrzebne są zmiany ustawowe, obniżające minimalny udział obywateli w głosowaniu? – Zapewne próg niższy niż 50 proc. byłby łatwiejszy do osiągnięcia, lecz nie może być tak, że zdecydowana mniejszość decydowałaby o losach większości. Uważam, że są tematy, które w przyszłości będą w stanie zainteresować i pobudzić do aktywności więcej niż połowę uprawnionych do głosowania obywateli – zaznacza poseł Lenz.

Już niedługo czekają nas wybory parlamentarne. W ich przypadku nie musimy obawiać się małej aktywności polityków wszystkich opcji. Będą zabiegać o nasz udział w głosowaniu. Przecież zależy im na opinii społeczeństwa. Przynajmniej raz na cztery lata.

Krzysztof Zaniewski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do