Reklama

Udane dożynki w Osieczku

Gazeta CWA
09/09/2025 10:59

Tegoroczne święto plonów Osieczku miało charakter sołecko-parafialny. Po uroczystej mszy świętej uczestnicy dożynek udali się do świetlicy wiejskiej, gdzie przygotowano dla wszystkich smaczny poczęstunek i różne atrakcje. O zapewnienie czasu najmłodszym jak zawsze świetnie zadbali pracownicy i dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Książkach.

Organizatorem dożynek był sołtys Mirosław Macikowski. Całośc wydarzenie sfinansowano z fuduszy składkowych oraz z funduszy sołeckich. – W tym roku w przygotowanie dożynek zaangażowali się mieszkańcy tych części wioski, które określamy jako "Droga w kierunku Książek" i tzw. "Góry" – mówi sołtys Macikowski. – Co roku staramy się, aby dożynki były okazją do radosnego świętowania – podkreśla Mirosław Macikowski. – Dlatego przygotowujemy program i dla starszych, i dla najmłodszych. Podsumowaniem wieczoru będzie zabawa taneczna z zespołem "Lans" z Książek – dodaje. Natomiast najmłodsi chętnie korzystali z zabaw prowadzonych przez animatorów z GOK-u, dmuchanych zjeżdżalni, malowania twarzy, no i oczywiście, ze słodyczy.

Wśród kulinarnych atrakcji była grochówka z wojskowej kuchni polowej oraz pieczone prosię. Nie zabrakło też kiełbasek z grilla, a także rozmaitych słodkich wypieków, potraw z kuchni domowej oraz napojów.

Mimo że pogoda była nieco kapryśna, to frekwencja dopisała. – W świetlicy przygotowaliśmy nakrycia na 155 osób i wszystkie zostały należycie wykorzystane – zaznacza sołtys Macikowski.

Honorową funkcję starostów dożynek pełnili Barbara Latuszek i Marek Szmeichel. Pan Marek prowadzi gospodarstwo rolne, koncentrując się na uprawie kukurydzy. – Kiedyś zajmowałem się hodowlą zwierząt, trzymałem bydło opasowe i jałówki, ale teraz jestem nastawiony na produkcję roślinną kukurydzy – mówi Marek Szmeichel. – Moje gospodarstwo ma powierzchnię 43 hektarów, to pracy jest dużo. Na szczęście mam niezbędne w gospodarstwie maszyny, więc udaje mi się wszystko ogarnąć – wyjaśnia gospodarz. Tegoroczne plony pan Marek określa jako zadowalające, ale na ostateczny wynik trzeba jeszcze trochę zaczekać. – Zbiory zakończą się dopiero na jesieni. Ale jak do tej pory, jest dobrze – ocenia Marek Szmeichel.

Z kolei pani Barbara prowadzi gospodarstwo razem z synem. – Zajmujemy się hodowlą bydła, konkretnie cieląt – mówi Barbara Latuszek. – Aktualnie mamy dwadzieścia cztery sztuki zwierząt. Może się wydawać, że nie jest to dużo, ale jednak wymaga sporo pracy. Choć mam nadzieję, że hodowla się jeszcze rozwinie w dobrym kierunku. Mamy ponadto trochę ziemi, na której uprawiamy zboża i kukurydzę. Dzięki temu mamy czym karmić nasze cielaki – dodaje pani Barbara. Pracy przy utrzymaniu zwierząt nigdy nie brakuje, ale jak ocenia Barbara Latuszek, dużo zależy od tego czy gospodarstwo jest zmechanizowane. – Teraz jest dużo lepiej niż kiedyś. Czyszczenie obory, karmienie zwierząt można wykonywać z wykorzystaniem mechanizacji, ale i tak praca człowieka jest niezbędna. Niestety, bydło wymaga ciągłego zaangażowania gospodarza. Zwierzętom nie da się powiedzieć "biorę urlop", bo i rano, i wieczorem zwierzyna chce jeść. A trzeba też pamiętać o bezpieczeństwie, więc obowiązki mamy przez cały rok i przez siedem dni w tygodniu – podsumowuje.

(tekst i fot. krzan)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do