
Olsztynianin spędzający pierwsze dni maja w naszym mieście zwraca uwagę na infrastrukturę w Wąbrzeźnie, głównie w zakresie gastronomii
Przyjechał do Wąbrzeźna na długi weekend i z wielką przyjemnością spędził wolne dni w rodzinnym gronie nad urokliwym jeziorem.
– Co do jezior to mam swoje wyrobione zdanie, bo wiadomo, że jest to dla mnie naturalny krajobraz. Podoba mi się plac zabaw, bo dzieciaki były na dłuższy czas zajęte, tereny spacerowe niczego sobie, ale możliwość uzupełnienia kalorii, a raczej jej brak bardzo mnie zasmuciła. Idąc na radosne wzgórze, czyli plac zabaw o takiej chyba nazwie i plażę, mieliśmy poczucie pełnej obsługi, tym bardziej, że mijaliśmy ogródek gastronomiczny z ofertą dań pasującą wszystkim członkom naszej rodziny. Postanowiliśmy, że po całym dniu uciech sportowo-rekreacyjnych nie będziemy sprawiać kłopotu kulinarnego naszym gospodarzom i zaprosimy ich na wspólną kolację w ogródku Bazy, bo tak widniało w nazwie tego lokalu. Zdziwienie było totalne, bo okazało się, że około godziny 19.00 wszystko było zamknięte. Nie znalazłem żadnej tablicy informacyjnej o godzinach działalności lokalu i nie potrafię zrozumieć do tej pory, a spędziłem cały długi weekend w Wąbrzeźnie, jak można rezygnować z zarobku i to w najlepszej porze doby. U nas na Mazurach każdy właściciel lokalu serwuje swoje dania, czasami tylko napoje w czasie pobytu nawet jednego, ostatniego klienta. Tak działa prosta ekonomia rynku. Zamykać lokal przed szczytem pojawienia się klientów, jest wbrew prostej zasadzie gospodarki. Tablice reklamujące Wąbrzeźno jako miasto przyjaznych wód nie przekonały mnie w tym przypadku. Przyjeżdżający do Olsztyna i jego okolic turyści nie wyjadą na pewno głodni. My dbamy o klientów i zawsze liczymy na ich powrót, i to wielorazowy, bo nigdy nie pozwolimy sobie na ich lekceważenie. Jak trzeba to i w najmniejszych lokalach pracujemy do 4.00, 5.00 nad ranem. I wiem, co mówię, bo sam pracuję w branży gastronomicznej. W dłuższej perspektywie to się opłaca, pomimo zmęczenia. Może moje rozczarowanie nie byłoby tak wielkie, gdyby można skorzystać z oferty innego punktu karmiącego ludzi w tym rejonie miasta. Dawno temu były na terenie Podzamcza długo działające restauracje „Bonanza” i „Malta”, ale ta pierwsza stała się chyba hurtownią, a druga działa okazjonalnie. Nastawiłem się na posiłek w Bazie, bo opinie o serwowanych tam daniach są całkiem dobre. No cóż, obeszliśmy się smakiem i musieliśmy zadowolić się domowymi kanapkami. Może władze miasta wezmą pod uwagę moje spostrzeżenia, bo potencjał terenów nad Jeziorem Zamkowym aż prosi o wszechstronne wykorzystanie, w tym gastronomiczne, zwłaszcza w przypadku braku stałej konkurencji. Sezon zaczyna się coraz wcześniej i trzeba elastycznie reagować – postuluje goszczący w Wąbrzeźnie olsztynianin.
Poproszone o komentarz do sprawy kierownictwo Spółdzielni Socjalnej Baza informuje.
– Nasz punkt gastronomiczny czynny jest w maju i czerwcu tylko w weekendy. Natomiast w pełni sezonu, tj. w lipcu i sierpniu pracujemy od wtorku do niedzieli w godzinach 12.00-22.00. Tak pracujemy od 6 lat. Jeżeli klienci dokonują rezerwacji obiektu, wówczas nasza działalność trwa do późnych godzin nocnych. Informujemy również, że ogródek gastronomiczny Bazy jest zamknięty podczas niesprzyjającej pogody, np. deszczu, wichury, co jest związane z brakiem klientów oraz bezpieczeństwem. Należy również podkreślić, że sytuacja ta związana jest z rachunkiem ekonomicznym. Jesteśmy mikro przedsiębiorstwem prospołecznym i naszym głównym zadaniem oraz priorytetem jest dbanie o ład i porządek na powierzonych nam terenach. Natomiast działalność gastronomiczna jest dodatkowym źródłem pozyskiwania dochodu, w celu prawidłowego prowadzenia i utrzymania naszego przedsiębiorstwa – wyjaśniają przedstawiciele Bazy.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie