Reklama

Sędzia z emeryturą, ale dłużej bez podwyżki

Gazeta CWA
10/09/2015 11:49

Sędzia pożyczał i nie oddawał. Za sprzeniewierzenie się zasadom uczciwości został ukarany dwuletnim brakiem waloryzacji świadczenia emerytalnego. Sąd Najwyższy wydłużył ten okres do trzech lat

Wracamy do bulwersującej sprawy byłego wiceministra sprawiedliwości i prezesa Sądu Rejonowego w Wąbrzeźnie Jerzego Ż., który pożyczał pieniądze i nie oddawał ich wierzycielom. Zadłużał się nawet u osób, w których sprawach orzekał. Krótko przed orzeczeniem sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji w marcu 2015 r. sam poprosił o przeniesienie w stan spoczynku.

1 września br. Sąd Najwyższy wydał wyrok, w którym wydłużył do trzech lat okres braku waloryzacji tzw. sędziowskiej emerytury. To maksymalny czas braku podwyżki. – Czyn sędziego był obrzydliwy, ale odebranie mu stanu spoczynku znaczyłoby, że nie spłaci wierzycieli – ocenił w ustnym uzasadnieniu sędzia SN Wojciech Katner.

Jerzy Ż. wcześniej został ukarany przez sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Konsekwencje to dwuletni brak waloryzacji świadczenia emerytalnego. Krajowa Rada Sądownictwa odwołała się od wyroku wnioskując o karę najsurowszą – pozbawienie sędziego prawa do stanu spoczynku. Jednak Sąd Najwyższy, podzielając racje Krajowej Rady Sądownictwa, uznał, że nie można karać wierzycieli.

Wierzyciele mają szansę na odzyskanie pieniędzy

Takie rozstrzygnięcie satysfakcjonuje rzecznika dyscyplinarnego sędziów okręgu toruńskiego. – Wnosiłem o utrzymanie wyroku, który zapadł w pierwszej instancji, kierując się przede wszystkim interesem pokrzywdzonych. Liczą oni przecież na odzyskanie pożyczonych pieniędzy – zaznacza sędzia Rafał Sadowski. – Sąd Najwyższy, wydłużając czas braku waloryzacji świadczenia pobieranego przez sędziego w stanie spoczynku, dał wyraz negatywnej oceny działania, jakiego dopuścił się Jerzy Ż. Było to postępowanie wyjątkowo rażące i taka osoba w ogóle nie powinna znajdować się w korpusie sędziowskim.

Sędzia Rafał Sadowski, rzecznik dyscyplinarny sędziów okręgu toruńskiego: – Jego działanie jest wysoce szkodliwe dla wymiaru sprawiedliwości. Gdyby pan Jerzy Ż. pozostawał czynnym sędzią, wnosiłbym co najmniej o przeniesienie go do innego, bardzo odległego okręgu. Jednak jest już w stanie spoczynku, a sami wierzyciele zwracali się do mnie, aby nie pozbawiać go sędziowskiej emerytury. Rozumiem i podzielam ich stanowisko. To oni ujawnili, nagłośnili i spowodowali, że sędzia został ukarany. Nie mogą więc teraz wyjść jak przysłowiowy Zabłocki na mydle, muszą mieć szansę na odzyskanie swoich pieniędzy

– Szanujemy wyrok Sądu Najwyższego, choć cała sytuacja jest dla nas trudna – mówi sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa. – Skład Krajowej Rady Sądownictwa tworzą sędziowie czynni zawodowo a mimo że postępowanie sędziego z Wąbrzeźna rzutuje na całe środowisko, nie będziemy komentować wyroku. Czekamy na pisemne uzasadnienie, choć jest to już orzeczenie ostateczne. Ocena Sądu Najwyższego była w tej sprawie pragmatyczna, miała na uwadze interesy wierzycieli. Rozumiemy takie podejście, choć dalej jako KRS stoimy na stanowisku, że postępowanie Jerzego Ż. było całkowitym zaprzeczeniem norm, które sędziowie, wykonujący zawód szczególnego zaufania społecznego, powinni spełniać. Zresztą potwierdza to również Sąd Najwyższy, uznając działanie byłego prezesa sądu za wyjątkowo niegodne i naganne.

Nauka na przyszłość

Niezależnie od orzeczenia, sędziowie dostrzegają pozytywne skutki postępowania. – Sprawa została nagłośniona, wyjaśniona i osądzona. Prawidłowo zadziałał system, który wyłapuje takie przypadki. Opiera się on na demokracji, dobrze skonstruowanej ustawie i wolnych mediach. Przebieg postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów jest całkowicie jawny. Dzięki dobrej współpracy z mediami, niegodne postępowanie jednego z sędziów zostało napiętnowane. Jest to na pewno przestroga dla innych, że jakiekolwiek sprzeniewierzenie się zasadom nie pozostanie w ukryciu – ocenia sędzia Waldemar Żurek.

Do sprawy wrócimy ponownie, kiedy będzie znane pisemne uzasadnienie wyroku.

Krzysztof Zaniewski

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-05-28 17:26:58

    W obliczu narastających problemów finansowych byli małżonkowie zaciągali liczne pożyczki. Faktycznie jednak zaciągał je mąż i to przeważnie ustnie, od bliższych i dalszych znajomych. Trochę to śmieszne, że prawnik dał się tak wrobić, przy rozdzielnności majątkowej. No, ale czego się nie robi dla rodziny. Małżonkowie całe życie funkcjonowali "na kredyt", jednak od 2011 coraz gorzej radzili sobie ze spłatą. W 2014, w obliczu narastającej presji ze strony żony, której coraz trudniej przychodziło ukrywanie przed otoczeniem rzeczywistego ubóstwa, pan zwinął się i wyprowadził, a pani poprzysięgła mu zemstę. Przy pomocy licznych kolesi, którym całe życie pomagała wzbogacać się (lecz których sama nigdy nie potrafiła dogonić materialnie), wymyśliła, jak pogrążyć męża i jednocześnie sprawić, by liczni wierzyciele nie dochodzili od niej spłaty pożyczek zaciąganych na jej polecenie dla zaspokojenia potrzeb rodziny. Naiwny mąż stał się m.in. hazardzistą i seksoholikiem, który zaciągał liczne pożyczki na zaspokojenie swoich nałogów, przez co pogrążył rodzinę. Nieskazitelni kolesie dobrze wiedzą, że wygra najpewniej bezwzględniejszy małżonek, więc wolą stanąć po zwycięskiej stronie. Jednak między sobą są pełni podziwu dla człowieka, który tyle lat wytrzymał z "harpią" (jak określają swoją coraz mniej znaczącą koleżankę, której jednak sporo zawdzięczają).

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do