
Trwa procedura uchylenia immunitetu byłemu prezesowi sądu w Wąbrzeźnie Jerzemu Ż. Jeśli Sąd Najwyższy podtrzyma decyzję sądu dyscyplinarnego, mężczyzna może odpowiedzieć za znęcanie się nad żoną
Sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku uchylił immunitet sędziemu w stanie spoczynku Jerzemu Ż. Ale sędzia złożył w tej sprawie zażalenie (wpłynęło 31 marca – red.). Teraz decyzja należy do Sądu Najwyższego w Warszawie.
Dlaczego Jerzemu Ż. uchylono immunitet, co w praktyce zdarza się niezwykle rzadko? Orzeczenie sądu dyscyplinarnego było odpowiedzią na wniosek Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu, prowadzącej postępowanie w sprawie Jerzego Ż., który miał stosować przemoc fizyczną i psychiczną wobec swojej żony. Były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Marka Belki (2005 r.) i były prezes wąbrzeskiego sądu jest w trakcie rozwodu z żoną (również sędzią), która zarzuciła mu wieloletnie znęcanie się nad nią.
– Materiał zebrany w sprawie jest wystarczająco obszerny, aby rozpocząć postępowanie z udziałem stron – wyjaśnia Agnieszka Reniecka, prokurator rejonowy w Grudziądzu. – Jednak na razie sprawa pozostaje w zawieszeniu, ponieważ sędzia skorzystał z prawa wniesienia zażalenia na decyzję sądu dyscyplinarnego. Sąd Najwyższy prawdopodobnie rozstrzygnie tę kwestię jeszcze w kwietniu, ale trudno to przewidzieć. Nie mamy doświadczenia w podobnych sytuacjach, ponieważ jest to sprawa bez precedensu.
Zarzuty gotowe, ale nieprzedstawione
Domowy dramat żony sędziego miał trwać wiele lat. Czyny, których miał dopuszczać się wobec małżonki Jerzy Ż., ujrzały światło dzienne przy okazji sprawy rozwodowej pary. Aby były prezes Sądu Rejonowego w Wąbrzeźnie usłyszał zarzut, najpierw musi zostać pozbawiony immunitetu. O to właśnie wnioskowała prokuratura. Jeśli Sąd Najwyższy utrzyma w mocy orzeczenie poprzedniej instancji i uchyli immunitet sędziemu w stanie spoczynku, wówczas prokuratura rozpocznie czynności z podejrzanym o znęcanie się nad żoną. – Posiadamy obszerny materiał dowodowy, ponieważ do przemocy miało dochodzić na przestrzeni co najmniej kilkunastu lat – wyjaśnia prokurator Agnieszka Reniecka. Sędziemu grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Bohater z dorobkiem
Sędzia Jerzy Ż. był już wątpliwym bohaterem naszych publikacji, w których opisywaliśmy problemy ludzi pożyczających mu znaczne kwoty pieniędzy. Wierzyciele nie mogli doczekać się zwrotu pożyczonej sędziemu kasy. Jerzy Ż. miał zaciągać pożyczki nawet u ludzi, w których sprawach orzekał. Sąd Najwyższy ukarał go zawieszeniem na 3 lata (tj. przez najdłuższy możliwy okres) waloryzacji sędziowskiej emerytury.
W grudziądzkiej prokuraturze toczy się ponadto postępowanie w sprawie rzekomego sfałszowania testamentu przez Jerzego Ż. – Ta sprawa jest już na etapie końcowym, decyzyjnym. Zebrany materiał dowodowy zostanie jeszcze raz wnikliwie przejrzany i oceniony. Ale nikomu nie przedstawiono zarzutów. Poza tym należy pamiętać, że zgodnie z prawem obowiązuje zasada domniemania niewinności. Dopóki w sprawie nie zapadnie prawomocny wyrok skazujący, człowiek pozostaje niewinny – zaznacza prokurator Reniecka.
Jak udało się nam dowiedzieć, w sprawie rzekomego sfałszowania testamentu możliwe są różne rozwiązania: może zostać umorzona z powodu niestwierdzenia znamion przestępstwa, ale może także zostać skierowana do sądu. Jednak ostateczne rozstrzygnięcie i tak wymagałoby procesu.
Do tematu wrócimy.
Krzysztof Zaniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie