
Unia Wąbrzeźno w pierwszym spotkaniu rundy wiosennej A-klasy zremisowała bezbramkowo na wyjeździe z Kasztelanem Papowo Biskupie
Podopieczni Roberta Kościalaka, po kilkunastu tygodniach intensywnych przygotowań, w sobotnie popołudnie wrócili do gry o ligowe punkty. W premierowym starciu rundy wiosennej mierzyli się na wyjeździe z Kasztelanem Papowo Biskupie, który po jesieni plasował się w tabeli na miejscu 12. z dorobkiem 11 punktów. Faworytem do końcowego triumfu zdawali się być zatem biało-niebiescy z Wąbrzeźna, którzy przystępowali do walki w znanym z jesieni zestawieniu. Nie udało się „dopiąć” transferu bramkarza Patryka Andrzejewskiego, bowiem golkiper nie dostał zgody na zmianę barw od swojego aktualnego zespołu – Cyklona Kończewice. Wobec tego między słupkami MKS-u stanął Michał Cyrklaf i co istotne, nie zawiódł oczekiwań.
Unia Wąbrzeźno rozpoczęła mecz ze sporym animuszem, ale w udanym wyprowadzaniu akcji przeszkadzała nierówna murawa. Płyta w Papowie znacząco utrudniała grę szybkimi podaniami, co wiązało się ze zwiększoną intensywnością prób adresowania tzw. długich piłek. Pierwszy celny strzał w meczu oddał Marcin Gołąb, ale do przerwy żadna ze stron nie była w stanie stworzyć sobie dogodnej okazji, która mogłaby dać prowadzenie.
Pięć minut po zmianie stron dobrą okazję ponownie miał Gołąb. Napastnik MKS-u intuicyjnie uderzył futbolówkę czubkiem buta, ale ta trafiła prosto w miejscowego golkipera i wyszła na rzut rożny. Gospodarze koncentrowali się głównie na grze obronnej, sporadycznie wyprowadzając kontrataki. Po jednym z nich bliski szczęścia był Mateusz Bochat, ale kopnął minimalnie obok lewego słupka bramki Cyrklafa.
W końcówce drugiej odsłony Unici starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz nie byli w stanie doprowadzić do klarownej sytuacji. Akcje obu ekip rozpoczynały się głównie pod własnym polem karnym, a kończyły w okolicach środka pola. W ten sposób pierwsza potyczka rundy wiosennej zakończyła się podziałem punktów, co dla walczących o awans graczy z Wąbrzeźna, a także ich kibiców, stanowiło spore rozczarowanie.
W następnej kolejce (sobota 25 marca) Unia Wąbrzeźno zmierzy się na własnym stadionie z wiceliderem tabeli, Gwiazdą Starogród, która aktualnie wyprzedza biało-niebieski team o trzy punkty. Zwycięstwo pozwoli zachować realne szanse na miejsce barażowe, porażka zaś znacząco utrudni realizację tego zadania.
Tekst i fot.
Kamil Lewandowicz
Trzy pytania do... Filipa Ciechackiego, pomocnika Unii Wąbrzeźno
1. Remis w Papowie Biskupim jest w waszym mniemaniu rozczarowaniem, czy też doceniacie ten jeden punkt?
– Od początku wiedzieliśmy po co jedziemy na teren Kasztelana, a celem były tylko trzy punkty, dlatego jesteśmy zawiedzeni. Tego dnia brakowało nam odrobiny szczęścia w wykończeniu akcji, które sobie stworzyliśmy. Z drugiej strony doceniamy również postawę przeciwnika. Wyprowadził on kilka kontrataków i również mógł pokonać Michała Cyrklafa.
2. Co powiedzieliście sobie po spotkaniu? Trener miał do was jakieś pretensje?
– W szatni i w trakcie drogi powrotnej panowała wśród nas sportowa złość. Trener nie miał pretensji, podziękował za zdrowie, które pozostawiliśmy na boisku i mobilizował do dalszej pracy.
3. W najbliższy weekend w Wąbrzeźnie czeka was niezwykle ważny mecz z wiceliderem, Gwiazdą Starogród. Jaki jest cel na tę konfrontację?
– Zdajemy sobie sprawę jaki to będzie pojedynek. Jeśli chcemy awansować do klasy okręgowej, to musimy w sobotę zwyciężyć. Jestem przekonany, że nikogo nie będzie trzeba dodatkowo mobilizować. Sam fakt, że zagramy po raz pierwszy w tej rundzie przed własną publicznością, zachęca do jeszcze bardziej wytężonego wysiłku. Dodatkowo chcemy zrehabilitować się za dwa punkty stracone w Papowie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie